XXXI - MARATON (3/4)

175 6 0
                                    

Nie wiedziałam od czego mam zacząć. Myślałam nad tym trochę i stwierdziłam, że spróbuję powiedzieć wszystko co mi się przytrafiło. Dziękowałam za to, że nikt na mnie nie naciskał tylko dali mi dużo czasu na zebranie słów.

- Zacznijmy od sytuacji w parku. - powiedziałam. Jason uśmiechnął się lekko pod nosem, więc stwierdziłam, że musiał wiedzieć o czym mówię. - Spytała mnie o to co było na filmiku, więc powiedziałam prawdę. Dziewczyny zaproponowały wyjście na imprezę. Gdy już tam byłyśmy to świetnie się bawiłyśmy. - zatrzymałam się, bo wiedziałam, że przyszedł czas na wyjaśnienia. Westchnęłam ciężko, bo zaczęło mnie to przytłaczać. Stwierdziłam, że może lepiej mi zrobi, gdy wszystko powiem. - Zauważyłam Was koło baru, więc ucieszyłam się, że w końcu odpoczniemy. Zatopiłam się w muzyce i nie zwracałam na nikogo uwagi. Nagle poczułam na swoich biodrach dłonie. Poznałam, że to męskie, więc myślałam, że to któryś z was. - spojrzałam na nich. Mój głos lekko zadrżał, bo bałam się dalszej części. Mocno to przeżyłam, jak widać. - Gdy skończyła się piosenka, zaczął ciągnąć mnie w stronę toalet. Zorientowałam się, że to żaden z was. - zajakałam. Zamknęłam oczy, bo wydarzenia wywołały u mnie dreszcze. Poczułam, jak ktoś zaczyna delikatnie gładzić mnie po łydkach. Poczułam się lepiej i bardziej się odprężyłam. - Patrzyłam na dziewczyny, ale nie zwracały na mnie uwagi. Chłopaki tak samo. Próbowałam się wyszarpać mu, lecz był za silny. - przerwałam, bo musiałam trochę odetchnąć. Nie chciałam wpaść znowu w panikę. Otworzyłam oczy i popatrzyłam na każdego pokolei. Zatrzymałam wzrok na Jasonie. To on gładził mnie po łydkach i od jego dotyku stałam się bardziej odprężona. - Popchnął mnie do środka łazienki i przyszpilił do ściany. Zaczął mnie całować na siłę. Błądził swoimi łapskami po mnie. Szarpałam się. Dopiero gdy przeszedł do mojej szyi wykorzystałam moment i uderzyłam go w krocze. Zgiął się, a ja zaczęłam uciekać. Biegł za mną. Wtedy wpadłam na Kevina. 

Już nie powstrzymywałam łez. Schowałam głowę w kolana. Nie chciałam na nich patrzeć. Nie potrafiłam spojrzeć na Olivię ani Jasona. Brzydzilam się tym, co się wydarzyło. Wiedziałam, że w ich oczach będę obrzydliwa. Podniosłam się nagle z miejsca i wybiegłam do pokoju. Nie mogłam znieść tego, że wszyscy się na mnie patrzyli. Zamknęłam się dodatkowo w łazience na klucz. Cały czas patrzyłam w lustro. Widziałam, że jestem w stanie opłakanym. Nagle rozniosły się pukania do drzwi. Nie miałam siły, aby otworzyć im. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Skupiłam się pod prysznicem. Było już na szczęście sucho.

- Lily! Otwórz te drzwi! - krzyczała Olivia. Mój oddech zaczął przyśpieszać.

- Lily! Otwórz te cholerne drzwi, bo je wyważę. - nagle przypomniały mi się sytuacje z ojcem.

"Znowu mnie zbił. Zdążyłam mu uciec do łazienki. Nic mu nie zrobiłam, a dostałam cztery razy w twarz i pięć razy z pięści w brzuch. Czułam, jak leci mi krew na twarzy. Zamknęłam się i skuliłam w najdalszym kącie pomieszczenia. Zaczął walić drzwi. Bałam się, że dorwie mnie i już nie będę mogła zobaczyć Olivii. W końcu wyważył drzwi, a mój krzyk zmieszał się z spaniem ojca."

Czułam się bardzo źle. Nie chciałam wspominać tego, co się działo w przeszłości.

- Lily. Proszę otwórz. - powiedział już spokojniej szatyn. Zacisnęłam szczękę i powoli wstałam. Chciałam, aby ktoś pomógł mi uspokoić oddech, bo sama nie byłam w stanie. Otworzyłam powoli drzwi i złapałam się za klatkę. Jason popatrzył na mnie i szybko pociągnął mnie na łóżko. Kazał usiąść mi przy nim. - Cholera. Rób to co ja. - zaczął tłumaczyć mi spokojnie o wdechach i wydechach. Wiedziałam, że ktoś jest koło nas, jednak całą swoją uwagę skierowałam na chłopaka. - Proszę cię. Skup się i opanuj.

Dzięki chłopakowi po chwili czułam się spokojniej. Zaczął gładzić mnie po ramionach. Gdy w pełni się opanowałam, szatyn pociągnął mnie w swoje ramiona. Mocno do siebie przycisnął. Poczułam się bezpieczna i jakby wszystkie źle wydarzenia ze mnie uchodziły. Chłopak usadowił mnie na swoich nogach. Zaczął bujać się ze mną w przód i w tył. Wybuchłam płaczem i moczyłam mu koszulkę. Chłopak jednak się tym nie przejął. Po chwili przymknęłam oczy i odleciałam. Czułam się w końcu bezpieczna.

Pov Jason

Musiałem mocno się powstrzymywać przed wybuchem złości przy dziewczynie. Nie chciałem, aby była jeszcze bardziej smutna i osaczona, aby powiedzieć nam o wszystkim co stało się w klubie. Patrząc na nią i na ten ból, jaki w sobie kryła, czułem, że schrzaniłem. Miałem ją chronić za wszelką cenę tak, jak sobie obiecałem. Złamałem swoją przysięgę. 


Hej. 

Kolejna część. Chcecie więcej od strony chłopaka, czy tylko takie urywki?

Pozdrawiam,

Natuplocia<3

To jeszcze nie koniecWhere stories live. Discover now