Rozdział 16

993 49 50
                                    

Czas wygrać, czas się ogarnąć, czas pogodzić się z bratem. Trzeci set daje w kość. Moja siła całkowicie gdzieś wyparowała, ciężko mi jakkolwiek się ruszyć, najlepiej bym padła na ziemię i nie wstała. Wakatoshi nie daje spokoju ani trochę, nie ważne czy to atak, serw czy próba zablokowania mojego ataku aktualny wynik wynosi 31:30. Brakuje jednego głupie punktu aby wygrać.

Serwuje Kageyama, w duchu liczyłam że uda mu się zdobyć punkt ale jak to przecież nie może być tak łatwo. Przyjęli piłkę a atakował mój brat wyskoczyłam do bloku ale ominął go. Noya proboje przyjąć, udało się ale piłka leci za chłopaka! Ruszam resztkami sił rozpędzam się goniąc ją.

Musze podbić, muszę jej dotknąć, muszę wygrać!
Nie zawiodę Karasuno nie pozwolę na porażkę!

Sakcze! W ostatniej chwili udaje mi się odbić piłkę

-ATAKUJ! - ryknełam tak głośno ile sił miałam

Niestety nie wiem, kto ma zamiar zaatakować, lecę prosto w ścianę nie dam rady wyhamować zderze się z nią. Zamknęłam oczy a po chwili poczułam jak uderzam całą siłą o twardą powierzchnię. Spadłam na ziemię i wiem jedno, wybiłam sobie bark znowu. Powoli wstaje opierając się na zdrowej ręce, cała sala jest cicho. Gracze Shiratorizawy jak i Karasuno patrzał na mnie, ja za to spojrzałam na tablice wyników musiało być po odgwizdaniu punktu, wygraliśmy! Uśmiechnęłam się i uniosłam prawą rękę zaciskając pięść

-Takkkk! - krzyknęłam

Nagle na sali znowu zrobiło się głośno, całe Karasuno podbiegło do mnie razem z rezerwowymi. Głupi sparing a jednak wygrana cieszy. Uśmiechałam się tak szeroko jak tylko mogłam.

-Wszystko okej mała? - zapytał Koshi - to zderzenie nie było lekkie

-Wybiłam sobie bark ale to nie pierwszy raz, zaraz się tym zajmę - odpowiedziałam

Gdy chłopak chciał coś powiedzieć rozbrzmiał gwizdek aby się ustawić i podziękować za mecz. Zrobiliśmy to, właśnie stoję przy ławce i proboje nieudolnie nastawić sobie bark aby móc nałożyć kamizelkę ortopedyczną z mojej torby. Przewidziałam taki rozwój wydarzeń często mi się to zdarzało niestety. Odesłałam chłopaków i menadżerki aby mogli się przebrać a sama zostałam na sali upewniając ich że dam radę poradzić sobie z barkiem. Ale ni cholery sobie nie radziłam. Westchnęłam i poddałam się chcąc schować usztywniacz.

-Pomóc ci? - usłyszałam głos brata za sobą, odwróciłam się w jego stronę

-Jeśli byś chciał - odpowiedziałam, ten podszedł do mnie i złapał moją rękę

-Uważaj może zaboleć - powiedział i poruszył moją ręką poczułam ból ale też usłyszałam chrupnięcie oznaczające nastawienie barku. Wziął kamizelkę* i ubrał mi ją na koszulkę którą już zdążyłam przebrać po czym pomógł nałożyć bluzę na ramiona bo nie chciałam jej zakładać. Usiedliśmy na ławce i trwaliśmy chwilę w ciszy.

-[y/n] chciał bym cię bardzo przeprosić za to co się stało, za bardzo wybuchowo do tego podszedłem, kocham cie i nie mam zamiaru niszczyć naszej relacji - westchnął - dopiero co wróciłaś a ja prawie sprawiłem że chciałaś wyjechać - oprał głowę na rękach które były usadowione na jego kolanach.

-Wiesz co barciszku - położyłam zdrową rękę na jego plecach i zaczęłam głaskać go po włosach ten na to miast oparł głowę o moje ramię - wybaczam Ci ale ja też nie jestem bez winy mogłam ci o tym powiedzieć od początku

-Było minęło to ja strzeliłem focha, próbowałaś się ze mną skontaktować a ja cie olałem - mruknął a ja dalej głaskałam jego włosy

-Rozumiem, Wakatoshi? - chłopak mruknął coś w formie zapytania - wrócisz do domu? - zapytałam

Feeling | Sugawara Koshi x reader | ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora