Waszyngton, Dystrykt Kolumbii
Carla od rana krążyła między stolikami. Praktycznie biegała z tacą między kuchnią a salą, lecz jakimś cudem wciąż niczego nie upuściła. Nawet gdy jedna z klientek przypadkiem zahaczyła ją dużą torebką, Carli udało się utrzymać wszystkie naczynia pionowo. Bezbłędnie balansowała między odsuwającymi się krzesłami, otwierającymi się drzwiami, niezgrabnie przemieszczającymi się klientami i równie zajętymi co ona współpracownikami. W międzyczasie każdego, kogo spotkała, witała albo żegnała pogodnym uśmiechem. Naprawdę miała dzisiaj dobry dzień, a napiwki dodatkowo go poprawiały.
Nawet nie zorientowała się, gdy nadszedł czas przerwy. Spędziła ją sama, odpisując na wiadomości. Leżąca w jej torebce kanapka tym razem nie była w stanie oderwać jej od telefonu. W tej chwili Carla żywiła się słowami wyświetlanymi na lekko stłuczonym ekranie. Kończyła za dwie godziny i nie burczało jej w brzuchu, wymienienie kilku SMS-ów było jej zdaniem lepszym sposobem na spędzenie przerwy.
Kilka minut po jej powrocie na salę liczba klientów znacznie się zmniejszyła. Godzina późnego śniadania już minęła, a wciąż było za wcześnie na lunch. Nie mając, co robić, stanęła przy barze i oparła przedramiona na ciemnym blacie. Wlepiła wzrok w wycierającą szklanki Paige, która zaraz uderzyła ją wilgotną ścierką w ręce.
– Dopiero co przetarłam – wyjaśniła zdawkowo, co nie zrobiło na Carli żadnego wrażenia.
– Oddałam mu klucze.
– To nie powinnaś teraz... – Paige wzięła do ręki kolejną szklankę i wróciła spojrzeniem do niskiej koleżanki. – No nie wiem, rozpaczać nad sobą i mówić, że nie traktuje cię poważnie?
– Nie. – Carla rozejrzała się, żeby sprawdzić, czy nie powinna kogoś obsłużyć, zamiast plotkować. Jerry jednak radził sobie świetnie, a klientów nie przybyło. – Nie pytałam go, czy te klucze coś oznaczają. Oddałam je i sam powiedział, że może niedługo będę mogła je zatrzymać. Jeśli będę chciała – dodała, nie dostrzegając na bladej twarzy Paige żadnych większych emocji.
– I z tego tak się cieszysz? – zapytała po dłuższej chwili, wciąż czekając na informacje, które mogłaby określić jako przynajmniej odrobinę przełomowe.
– Po prostu się cieszę.
– Jasne.
– To już nawet nie mogę się cieszyć?
– Bez powodu? Raczej nie – Paige odpowiedziała samej sobie z boleśnie sztucznym uśmiechem. Rozluźniła mięśnie twarzy, gdy tylko Carla przewróciła oczami i zabrała ręce z blatu. – Powiedział, że niedługo może będziesz mogła zatrzymać klucze. Równie dobrze mógł nie mówić nic i wyszłoby na to samo.
– Jesteś okropna.
– Szczera?
Carla przetarła dłońmi twarz i ku niezadowoleniu Paige oparła łokieć na blacie. Pożegnała wychodzącego klienta, upewniła się, że nie jest potrzebna przy żadnym ze stolików i wróciła spojrzeniem do koleżanki. Ta jednak znów w pełni skupiła się na polerowaniu szklanek.
– Nawet go nie znasz.
Paige cisnęła ścierkę na bar, a odgłos szklanki uderzającej o drewniany blat zwrócił uwagę pojedynczych, siedzących niedaleko klientów. Zanim zdążyła wygłosić kolejną mowę, przeszklone drzwi uchyliły się, wpuszczając do środka chłodny podmuch wiatru. Nawet nie musiała spoglądać w tamtą stronę, by wiedzieć, kto przyszedł. Bezbłędnie rozpoznała ich po głosach. Jeden był szczególnie charakterystyczny, a to przez sposób, w jaki niósł się po pomieszczeniach. Paige była niemal pewna, że policjant, nawet gdy szeptał, był słyszalny kilka metrów dalej.
CZYTASZ
Pani Perfekcyjna
Mystery / ThrillerW przywykłym do drastycznych widoków Waszyngtonie okaleczone ciało nikim nie wstrząsa. Na początku. Zmiana następuje, gdy pojawia się podejrzenie działalności seryjnego mordercy. Nie ma jednak paniki, jest zainteresowanie. Śledzenie nagłówków artyku...