> 6 <

217 26 28
                                    

Zaczął się następny poranek, zostało równo dwa dni do złotego księżyca. Hitoshi siedział na swoim łóżku wciąż niezbyt dowierzając temu, co się działo. Naprawdę wczoraj powiedział, że może go nazywać ,,Swoją" gwiazdką? Cóż, dużo się wczoraj działo, ale rozmowa o gwiazdach najbardziej mu zapadła w pamięć. Podniósł się z łóżka i zaczął kierować się w stronę sali Denkiego, gdzie właśnie przed drzwiami sali stał dość wysoki lekarz, a przynajmniej tak sugerował po jego ubraniu.

一 Uhm, mogę wejść? 一 spojrzał na wyższego bruneta, który od razu pokręcił głową

一 Twój kolega jest teraz w fatalnym stanie. Niezapowiedzianie zaczął mieć poważny atak duszności. Proszę albo tutaj poczekać albo wrócić do swojej sali. 一 zamurowało go. Co się działo Kaminariemu, że nagle zaczął z nosa krwawić, nie miał praktycznie na nic siły, a teraz jeszcze te cholerne duszności?

Szesnastolatek podszedł do parapetu i usiadł na nim opierając się o szklaną powierzchnię szyby za nim. Zaczął czekać, aż lekarz da mu w końcu znak, że może wejść do środka. A co jeśli nie otrzyma takiej zgody? A co jeśli wczoraj ostatni raz widział go żywego? Nie, Hitoshi nawet na siłę próbował tak nie myśleć. Przecież mieli oglądać razem złoty księżyc, a potem mieli jeszcze przecież dużo do zrobienia w swojej obecności, prawda? Już jedyne na co liczył, to było to, że lekarz nie podejdzie do niego i nie powie mu tych słów, których najbardziej się obawiał.

,, Przykro nam, nie mogliśmy nic więcej zrobić "

Minęła dobra godzina, zanim jakakolwiek pielęgniarka wyszła z sali. W tych dosłownych ułamkach sekundy wręcz rzucił się w kierunku kobiety

一 Dzień dobry, mogę już do niego wejść? - gdy tylko otrzymał zgodę od kobiety od razu zaczął iść szybszym krokiem w stronę sali przyjaciela, jeśli mógł go tak nazwać.

Po chwili pchnął drzwi w stronę środka, a drzwi za nim wręcz same się zamknęły. W tym czasie Shinsou podszedł do łóżka i usiadł przy niższym chłopaku. Wręcz od razu poczuł na sobie jego wzrok, co nieco podnosiło go na duchu

一 ... Wyglądasz na... Zmartwionego... 一 wydusił wręcz zmęczony duszeniem się Denki, na co Toshi pokręcił głową, dając mu znak, że nic się nie dzieje. Szczerze, nie chciał go stresować z obawy, że duszności mogą powrócić podczas nawet niewielkiego stresu.

一 ... Czemu to tyle trwało? 一 oderwał wzrok od podłogi w którą od dłuższego czasu patrzał, wręcz od samego momentu wejścia. Zaczepił wzrok na jego delikatnie szczuplejszą dłoń, która nawet z widoku wydawała się zimna.

一 Cóż... 一 zaczął również spoglądając na przyjaciela. który widocznie patrzał na jego dłonie.
一 Badania mi robili... 一 dokończył pośpiesznie wymyślając pierwszą lepszą rzecz, na co fioletowooki pokręcił oczami i westchnął ciężko. Przecież wiedział, że się dusił, cały czas było to słychać. Dlaczego on go okłamuje?

Wtem Hitoshi wpadł na nie wiadomo czy zły czy dobry pomysł, ale uznał, że może to poprawi humor Denkiemu. Mimo tego, że on nawet nie zdawał wrażenie smutnego.

一 Więc... Jak się ogólnie moja najjaśniejsza gwiazdka się czuje? 一 zapytał, na co blondwłosy od razu się promiennie uśmiechnął, jakby nic się przed chwilą nie działo

一 Aww, pamiętałeś... 一 uśmiech na jego twarzy stał się nieco słaby, lecz nadal było można odczytać z niego radość.
一 Hm... Ogólnie to nawet dobrze... Tylko trochę mnie klatka piersiowa boli... 一 odparł, na co Hitoshi cicho westchnął. Szczerze, martwił się o niego, ale wolał jak na razie nie pytać co mu dokładnie jest. Kto wie, może jeszcze nie wiedział? Na pewno nie wiedział, przecież gdyby wiedział, to by mu powiedział, przynajmniej tak pocieszał się w myśli Shinsou

= Historia z papieru = ShinKami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz