67

143 4 1
                                    

Małe info na dole

______________________________________

Życie w Kapitolu to nieustanna rutyna. Wstajesz rano i doskonale wiesz co będziesz robić. Dosyć szybko zaczęłam zadomawiać się w stolicy Panem.  Moje kapitolińskie życie składało się głównie z zakupów, wizyt u stylisty czy też spełniania moich pasji, a było ich całkiem sporo.

Oprócz miłości do gotowania i malarstwa odkryłam również zamiłowanie do roślin. Zaczęło się od kilku doniczek na parapecie w salonie, a  początkiem marca Hyler kazał postawić nową szklarnię, specjalnie dla mnie. Szklarnia stała się moją świątynią, do której tylko nieliczni mieli prawo wejść. Spędzałam tam bardzo dużo czasu, ilość porównywalną do czasu spędzanego przed sztalugą.

Poznałam również drugą stronę życia Hylera. Oprócz bankietów związanych z jego pozycją towarzyszyłam mu również gdy wychodził z Raunem. Poznałam znajomych Hylera, zobaczyłam nocne życie w Kapitolu.

W połowie marca zaczęliśmy z Hylerem poważniej podchodzić do tematu wesela, które stary Snow zaplanował na początek sierpnia. Lead zaczął przysyłać projekty sukien ślubnych, a ja starałam się o tym wszystkim nie myśleć.

Pewnego marcowego dnia postanowiłam po raz pierwszy zrobić coś bardziej kapitolińskiego. Zrobiłam sobie tatuaż. A właściwie to dwa. 66* zapisane w systemie rzymskim na lewym obojczyku i feniks na prawej łopatce. Hyler był w niezłym szoku gdy je zobaczył, bo najlepsze w tym wszystkim było to, że mój narzeczony również tego dnia zrobił sobie tatuaż.  Również z 66. 

Początkiem maja w świat poszły zaproszenia na wesele. Zaczęły się też wielkie przymiarki. A przynajmniej u mnie. Nie wiem jak Hyler, bo im bliżej było igrzysk, tym rzadziej go widywałam. Wstawał wcześnie, kładł się późno, o ile w ogóle się kładł. Rzadko też bywał w domu. Czułam się przez to cholernie samotna.

Na szczęście przez spędzone w Kapitolu 4 miesiące obfitowały w spotkania towarzyskie, dzięki czemu poznałam wiele dziewczyn, ale najbliżej trzymałam się z młodszą siostrą dziewczyny Rauna — Alyssą. Była zaledwie dwa lata starsza, miała długie do połowy pleców włosy koloru blond z niebieskimi pasemkami, niezwykle piękne niebieskie oczy i wspaniałą figurę, której nienawidziła. Była szczupła, podobnie jak ja, tyle że jej z przodu było trochę mniej, mimo że była starsza. Zamierzała to zmienić, gdy tylko stanie się pełnoletnia.

Tak czy siak, Alyssa była moją najlepszą przyjaciółką, nic więc dziwnego, że to ją wybrałam na swoją druhnę. Co do drużby, został nim oczywiście Raun, no bo kto by się spodziewał.

W połowie czerwca nastał w znienawidzony przeze mnie czas w roku. Czas okołoigrzyskowy, jak nazywał go Raun. Wszyscy mieszkańcy Kapitolu żyli tylko jednym wydarzeniem — igrzyskami. Ale nie ja. Ja uciekałam od zgiełku, zamykałam się w pokoju i przy zapachu zapalonej świecy malowałam. Coraz częściej dopadały mnie nostalgia i tęsknota. Wszystko, co ukrywałam próbując cieszyć się życiem, dopadało mnie ze zdwojoną siłą.

Tak bardzo chciałam odwiedzić rodzinny dystrykt, znajome uliczki, poczuć znajome zapachy i zobaczyć znajome twarzy. Ale nie mogłam. W głowie zawsze dniem i nocą kołatała obietnica dana mi przez prezydenta. Od tęsknoty za rodzinnym domem silniejszy był tylko strach o braci i rodziców. 

~***~

Nastał dzień przyjazdu trybutów do Kapitolu. Lead od rana męczył mnie kreacjami na paradę, tym razem oczywiście jako obserwator. Hylera od rana nie było, najprawdopodobniej siedział w CZI*.  Ostatecznie, po ponad 5 godzinach przymiarek wybraliśmy z Leadem odpowiednią kreację:

  Ostatecznie, po ponad 5 godzinach przymiarek wybraliśmy z Leadem odpowiednią kreację:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Potem mój stylista zrobił jeszcze niezbyt mocny makijaż i byłam gotowa. Dokładnie w tej samej chwili do domu wpadł Hyler i w ciągu 5 minut był gotów do wyjścia.

Droga na miejsce minęła nam w ciszy. Hyler zamyślony gapił się w okno, a mnie było to na rękę. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, koszmarnie się od siebie oddaliliśmy przez tą jego ciągłą pracę.

Gdy dotarliśmy na miejsce, Hy wyszedł pierwszy i pomógł mi wysiąść, a następnie podał mi ramię. Zabrał mnie ze sobą do windy i pojechaliśmy do góry do loży.

- W zeszłym roku nie wiedziałam Cię w czasie parady — przerwałam ciszę.

- Byłem w Centrum i koordynowałem częstotliwość wyjazdu rydwanów. Tego roku byłem mądrzejszy i zaprogramowałem częstotliwość wypuszczania rydwanów.

- Mhm.

- Ślicznie wyglądasz. Do twarzy Ci w tej sukience.

- Dziękuje

Potem drzwi windy się otworzyły i nasza krótka rozmowa się zakończyła. Szybko znaleźliśmy przygotowane dla nas miejsca. Całą paradę skupiałam się na twarzach dzieciaków. Znałam trybutów z Dwunastki. Córka sprzedawcy sklepu naprzeciwko piekarni rodziców i syn jednego z sąsiadów Everdeen'ów. 

Po skończonej paradzie Hyler pojechał do wieży telewizyjnej na wywiad (no bo przecież jest organizatorem), a ja wróciłam do apartamentu. Szybko zdjęłam z siebie sukienkę, rzuciłam ją gdzieś w kąt i w ekspresowym tempie zmyłam makijaż, chcąc zdążyć na wywiad i zobaczyć co ciekawego Hyler ma do powiedzenia. 

Wywiad zaczął się punktualnie o 8. Z każdym kolejnym słowem Hylera moje serce pękało, z całych sił powstrzymywałam łzy. 

Obiecał. Przecież mi obiecał

___________________________________

*numer igrzysk, na których się spotkali {gdyby ktoś zapomniał}.

*COI — Centrum Zarządzania Igrzyskami

~ Informacje duszpasterskie ~

1. Wiem, że ten rozdział to nie mistrzostwo, ale mam nadzieję, że przyjmiecie go w miarę ciepło. Nie jestem z niego zachwycona, ale musiałam jakoś streścić choć trochę pół roku życia Jeanine w Kapitolu. 

2. Rozdziały będą w miarę możliwości pojawiać się raz na półtorej/dwa tygodnie

3. Jestem w szoku, że ktoś w ogóle to czyta. Zaczynając pisać nie spodziewałam się, że ktokolwiek zainteresuje się historią Jeanine Melark.  Dziękuję wam że jesteście!

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz