17

1.8K 156 19
                                    

Nie wiem jakim cudem, ale przez kolejne dni udało mi się zachowywać, jak wcześniej, gdy jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Nadal nie otrzymałam  żadnej wiadomości o Leiho, a pytania Terrisy, czy wiem co się z nim dzieje stawały się coraz częstsze. Chciałabym by tu był i pozwolił mi na krótką wycieczkę. Drażnił mnie fakt, że bez niego nie pomogę zrobić bez niego kroku, ale był mi niezbędny. 

Potarłam kark, czując jak na nowo ogarnia mnie zmęczenie. Nagle rozdzwonił się  telefon, z którym się nie rozstawałam. Na ekranie znowu pojawił się zastrzeżony numer, który poluzował gulę w moim gardle. Ta niewiedza co się dzieje poza domem Amandy mnie dobijała. 

— Słucham. — powiedziałam, rozglądając się i nasłuchując czy na pewno jestem sama.  

— Jennish. — głos Leiho po drugiej stronie wydał się zmęczony. Nie wiedziałam, że czekałam tak bardzo, by usłyszeć jego głos, dopóki go nie usłyszałam.

— Leiho. — powiedziałam po chwili ciszy.

— Czy z tobą i resztą domowników dobrze? Coś się stało, gdy się nie odzywałem?

— Nie, nic na szczęście się nie działo. Po prostu było nadwyczajnie nudno. Wracasz już ?

— Tak, powinienem być jeszcze dziś. — powiedział z rezerwą. — Zabieram cię na drugi koniec kraju. Vasco ma tam dla mnie zadanie. Spakuj się dopóki nie przyjadę. — Po tych słowach rozłączył się, a cisza w słuchawce dzwoniła mi w uszach.

Przez moment chciałam mu powiedzieć o ciąży i mimo, że wiedziałam, że nie chciał dziecka powinien wiedzieć. Miałam zatrzymać dla siebie ten sekret, ale wiedziałam, że sumienie nie pozwoli mi żyć  . Tyle byłam mu winna. Na samą myśl, że znowu go zobaczę czułam jak zżerają mnie nerwy. W tym małżeństwie miałam jedynie jeden obowiązek, dać swojemu mężowi potomka, a teraz planuję usunięcie ciąży. Byłam beznadziejną żoną.

Odrzuciłam koc i ruszyłam do swojego pokoju, by się spakować i zająć myśli, chociaż na jakiś czas. Wyciągnęłam torbę z szafy i bieliznę i zaczęłam się pakować, nim się zorientowałam położyłam się na łóżku i zasnęłam.Podskoczyłam, gdy ktoś zapukał  do drzwi, ziewnęłam, przecierając oczy.

— Jennish, Leiho przyjechał! — szczęście Terrisy było widocznie słychać przez zamknięte drzwi. 

— Mogę wejść? — zza drzwi dobiegł mnie jego głos. Resztki senności nagle odpuściły, a ręce zaczęły drżeć do tego stopnia, że musiałam schować je pod kołdrę.  

— Proszę. 

— Jak co to będę na dole. Cieszę się, że wróciłeś kochanie. — usłyszałam głos Terrisy, a po chwili jej oddalające się kroki.  

Gdy wszedł do pokoju nie powiedział nic. Zamknął za sobą drzwi nie odwracając ode mnie ciężkiego spojrzenia. 

— Mówiłaś mi, że wszystko u dobrze, a gdy przyjechałem dowiedziałem się od zmartwionej Terrisy , że często jesteś zmęczona i osowiała.  — Zrobił krok w moim kierunku,  a z każdym wypowiadanym słowem jego głos stawał się ostrzejszy. — Dlaczego mnie okłamałaś? — dodał niemal stojąc przy łóżku. Czułam,  jak serce mi wali, a jego wzrok zdawał przeszywać mnie na wskroś. 

— Bo jestem w ciąży,  idioto. — powiedziałam, szybko zakrywając dłonią usta, ale to nie cofnęło tego, co powiedziałam.   



Ostatnio mam wenę,  więc wstawiam często rozdziały. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i na koniec chciałabym dodać, że nie przepadam za happy end'em.

Słodka udrękaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz