Rozdział 2

4.4K 234 187
                                    

Przed Draconem stał ten sam brunet, na którego wpadł podczas spaceru. Dokładnie ten sam, z takimi samymi szmaragdowymi oczami i tym samym uśmiechem.

- Tak poza tym to jestem Harry. - powiedział chłopak, wyciągając dłoń do blondyna. - Harry Potter.

- Draco Malfoy. - odrzekł, niepewnie uściskając jego dłoń. Chwyt bruneta był silny i zdecydowany. W myślach Dracona pojawiło się pytanie czy tak samo chwyta...

Draco stop, to nie czas i miejsce na takie myśli. - Skarcił się w myślach, puszczjąc dłoń Harry'ego.

Przeszli do jadalni, gdzie na stole było pełno przeróżnych dań - od różnych zup, przez wszystkie rodzaje mięs, do różnorakich deserów.

Cała mama. - pomyślał Draco, starając się nie wywrócić oczami. Dalej nie rozumiał, dlaczego Narcyza nie chciała mieć żadnej pomocy domowej, tylko wolała sama się z tym męczyć.

- Draco! Jak ja dawno cię nie widziałem. - Syriusz podszedł do blondyna, po czym przytulił go na powitanie, co zaskoczyło chłopaka. - Ale wyprzystojniałeś. Szkoda, że Remus nie może cię zobaczyć. Musiał pojechać do jakiegoś swojego wukja.

- Chodźmy do stołu, stałam całe popołudnie przy garach, a teraz musicie to zjeść. - ponagliła ich Narcyza, zajmując miejsce przy stole.

- Więcej się nie dało? - mruknął pod nosem Lucjusz, ale na jego nieszczęście blondynka to usłyszała i spojrzała na niego morderczym wzrokiem, więc szybko dodał. - To znaczy... Ale się napracowałaś, kochanie!

- A więc Harry. - zaczął Lucjusz, kiedy już skończyli posiłek. - Będziesz chodził do tego liceum, które jest blisko galerii?

- Tak, zgadza się.

- Oh to świetnie! Draco też tam chodzi, będzie mógł oprowadzić cię po szkole. - uradowała się Narcyza. - Prawda, Draco?

- Um, tak. Pewnie, że tak.

- To wspaniale! - Syriusz klasnął w ręce. - Która to już godzina?

- Aktualne jest... - Narcyza zerknęła na zegar wiszący na ścianie. - O matko, już po drugiej w nocy!

- O kurczę, ale się zasiedzieliśmy. Będziemy już uciekać. - oznajmił Syriusz, podnosząc się ze swojego miejsca. - Harry, pożegnaj ładnie swoich przyszłych teściów i męża. - wyszczerzył się do bruneta, który się lekko zaczerwienił, w porównaniu do Draco, który był czerwony jak pomidor.

- Syriuszu, nie zawstydzaj już ich tak. - zaśmiał się Lucjusz, również wstając.

Kiedy wszyscy się już pożegnali, Draco wrócił do swojego pokoju. Wykąpał się, po czym wskoczył do łóżka, zapadając w sen.

***

- Blaise, dlaczego tak bardzo chciałeś się spotkać akurat w tej kawiarni? - zapytała Pansy, upijając łyk swojego latte. - Zawsze chodziliśmy do innej.

- W życiu potrzebne są zmiany, co nie? - odpowiedział jej Blaise, ciągle spoglądając w kierunku drzwi.

- No ta, ale skąd ci się to nagle wzięło? - brunetka nie dawała za wygraną. - I dlaczego cały czas patrzysz w kierunku wejścia?

- Każdy potrzebuje tajemnic. - uśmiechnął się chłopak, na co Pansy przewróciła oczami.

- Nieważne. Draco, jak po wczorajszym spotkaniu z ojcem twoich przyszłych dzieci?

- Jakich dzieci? Pansy, my zamieniliśmy ze sobą około pięć zdań!

- Za rok będziecie małżeństwem. - przypomniała mu. - No więc, jak było? Jaki jest?

Zaaranżowane małżeństwo | 𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz