Rozdział 22

2.5K 133 325
                                    

P. O. V Polska

Obudziłem się na łóżku, na którym leżało pełno książek. Wstałem uważając na to, aby ich nie zwalić, bo nie chcę mi się ich podnosić. Poszedłem po omacku do łazienki przy okazji się przebierając. Po założeniu szarej bluzki i jeansów ogarnąłem się jeszcze chwilę i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Przy okazji dałem swojemu kotu jedzenie. Skończył przede mną co mnie lekko zdziwiło, bo ja szybciej i więcej połykam.

Po wzięciu wszystkich rzeczy wyszedłem przed dom. Okazało się, że mój matematyk wyprowadził samochód. Zauważył mnie stojącego przed drzwiami i zawołał do siebie. Przeszedłem przez ulicę uważając na jeżdżące auta.

- Dzień dobry- przywitałem się z nim grzecznie.

- Hej, może cię podwieźć do szkoły? Będzie szybciej- zaproponował.

Przez chwilę rozważałem ten pomysł, ale postanowiłem, że się zgodzę. Coraz lepiej się z nim dogaduję i go lubię, więc nie mam problemu z nim pojechać. Z chęcią zgodziłem się na tą propozycję. Zadowolony otworzył mi drzwi, abym mógł wejść. Gdy to zrobiłem to je zamknął, obszedł samochód i sam wszedł do niego, aby go uruchomić i jechać.

Przejażdżka minęła w bardzo dobrej atmosferze. Śpiewaliśmy do piosenek z radia. Okazało się, że mój wychowawca ma wręcz idealny głos. Okazało się, że przez całą podstawówkę i szkołę średnią chodził na dodatkowe lekcje z muzyki. Powiedział też, że wygrał konkurs powiatowy. Zdziwiony zacząłem się przysłuchiwać jego opowieści z tamtego dnia. Kiedy ją skończył to wróciliśmy do śpiewania. Nawet nie zauważyłem jak podjechaliśmy pod szkołę.

- Polska, do dzwonka mamy jeszcze prawie 30 minut. Chcesz jechać do sklepu czy już idziemy do szkoły?- zapytał się Niemcy patrząc na mnie wyczekującym wzrokiem.

- Może...- w tym momencie zacząłem się zastanawiać. Nie opłaca mi się siedzieć w szkole przez prawie pół godziny przed klasą czekając na nauczyciela.- Może do sklepu?- bardziej zapytałem niż stwierdziłem.

- No to jedziemy na zakupy, za które ja płacę- powiedział. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedział.

- Chwila... Kto płaci?- musiałem się w tym momencie upewnić.

- Ja płacę i nie ma żadnego ale, jasne?- spojrzał się na mnie z góry co dodawało mu grozy.

- Jasne jak słońce- odpowiedziałem podnosząc ręce w kapitulującym geście.

Po niecałych 5 minutach byliśmy w sklepie. Niemcy wrzucił do koszyka różne potrzebne rzeczy do domu. W większości było to jakieś jedzenie. W pewnym momencie zauważyłem słodkiego misia w ubranku jednorożca. Podszedłem do niego zobacz jak wygląda. Miał kapturek z rogiem, który jak później się okazało dało się go zdejmować. Przez kilka chwil bawiłem się tym. Kiedy Niemcy mnie zawołał go natychmiast odłożyłem pluszaka. Po kilku chwilach mój nauczyciel podszedł do półki, wziął tego misia i wrzucił do koszyka. Byłem tym lekko zdziwiony.

Potem bardziej chodziliśmy po sklepie bez jakiegokolwiek celu. Kiedy zbliżała się godzina 7.50 to poszliśmy już w stronę kas. Okazało się, że dzisiaj był bardzo mały ruch i po nawet nie 5 minutach wyszliśmy ze sklepu i wsiedliśmy do samochodu. Niemcy wyjął z torby misia i mi go podał.

- To dla ciebie- powiedział.

- Przecież nie musiałeś tego kupować- stwierdziłem.

- Chciałem i nie ma żadnego ale. Bierz, albo ci go podrzucę, gdy będziesz spał- zagroził.

Uśmiechnięty przytuliłem do siebie pluszaka. Podziękowałem Niemcowi całując go lekko w policzek. Odsunąłem się od niego lekko zarumieniony. Usiadłem na swoim miejscu wyprostowany, a Niemcy uruchomił auto i pojechaliśmy do szkoły. Przed wyjściem z samochodu matematyk poprosił mnie, aby po wszystkich lekcjach, a miałem ich 8, przyszedł do niego. Zgodziłem się ciekawy o co chodzi.

Lekcje minęły w dosyć szybkim tempie. Zanim się obejrzałem już zmierzałem korytarzem po skończeniu 8 lekcji w kierunku klasy od matematyki. Wszedłem do niej, ale nikogo nie było. W pewnym momencie zostałem przyparty do drzwi, które zamknęły się z hukiem. Osobą, która mnie trzymała był Niemcy.

- Wybacz, że w takiej pozycji, ale chciałbym ci coś wyznać. Kocham cię od naszego pierwszego spotkania. Myślę o tobie przez cały czas. Na lekcjach z tobą nie mogę się uspokoić i patrzę się na ciebie jak robisz zadania. Kocham cię- wyznał mi.

Byłem w wielkim szoku. Nawet nie zauważyłem jak zaczął mnie całować. Dopiero po kilku chwilach odwzajemniłem pieszczotę. Dzięki temu wszystkiemu uświadomiłem sobie, że też go kocham. Uczyłem się tylko dlatego, aby się przed nim wykazać i żeby mnie pochwalił. Często na przerwach jak miał dyżur na moim korytarzu to wpatrywałem się w niego. Po kilku dłuższych chwilach przerwaliśmy, aby złapać oddech.

- Ja też cię kocham- powiedziałem szczerze.

On z radości złapał mnie w swoje ramiona i zaczął kręcić. Był bardzo szczęśliwy przez co na mojej twarzy samoistnie wystąpił uśmiech. W dobrych humorach Niemcy podwiózł mnie do domu przy okazji całując na pożegnanie.

Ucz mnie (GERPOL) [ZAKOŃCZONE]Место, где живут истории. Откройте их для себя