Day 9

1.2K 96 83
                                    

TW: homofobia, proszę przeczytaj notkę na dolę, z góry dziękuje <3

Harry podczas wczorajszego pocałunku z Draco czuł, jakby ktoś ich obserwował. Jak rano się dowiedział - miał rację. Całe - dosyć romantyczne - pożegnanie nastolatków widział Ron Wealsey. Po śniadaniu Weasley zaczepił Pottera i zaczął mówić:

-Naprawdę Harry? Myślałem, że masz trochę rozumu i nie wpadniesz na pomysł pieprzenia się z Mafoy'em. Całe pięć lat się nienawidziliście a teraz nagle wielka miłość. Gardzę takimi jak wy, Black czy Lupin. Pieprzone pedały, takich jak wy powinno się leczyć. - powiedział Ron, wręcz plując na Harry'ego.

-Nie sądziłem, że upadłeś aż tak nisko Ron. Uważasz, że za miłość powinno się leczyć? Z tym się rodzi, to nie jest wybór. Uwierz mi, przeczytanie kilku zdań w księdze nie boli. - odpowiedział Harry, starając się zachować spokój.

-Od kiedy ty czytasz? Myślałem, że po śmierci twojego kochanego chrzestnego tak się załamałeś, że nie jesteś w stanie żyć. Ginny zdążyła ci wybaczyć, my byliśmy skłonni ci wybaczyć, ale teraz? Poczekaj, aż cała reszta zamku dowie się o tym, że Malfoy cię pieprzy. Twoje wujostwo też nie będzie zadowolone z tego faktu? - kontynuował Weasley.

-Jak śmiesz wspominać Syriusza, cała twoja rodzina przynajmniej żyję i ma się dobrze. Nie wiesz, jak to jest nie mieć osoby, która się o ciebie martwi. Masz masę znajomych, wszyscy po kłótni w pokoju wspólnym odwrócili się ode mnie i uwierzyli tobie.- mówił Harry, będąc coraz bardziej zirytowany i zdenerwowany. 

W tamtym momencie Ron całkowicie stracił nad sobą panowanie, rzucił się na Harry'ego z pięściami. Weasley był dużo silniejszy, ale i wyższy od Harry'ego. Czarnowłosy nie wiedząc, co ma zrobić, pomyślał o jego umowie z Draco ,,Jeśli coś się stanie, to zawsze możemy, rzucić na siebie Obliviate.". Potter nie miał innego wyjścia, wyjął szybko różdżkę z kieszeni i wypowiedział zaklęcia z odpowiednią intencją - w końcu nie chciał wymazać byłemu przyjacielowi całej pamięci. Zaklęcie zadziałało, Ron zapomniał o całej sprawie i teraz spotkania Draco i Harry'ego znów były tajemnicą. Było blisko, aby cały zamek dowiedział się o tym, że Draco Malfoy odwieczny wróg Harry'ego Pottera się z nim całował. Na pewno ktoś puściłby parę z ust Voldemort'owi, a blondyn mógłby być w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Podobna sytuacja nie może się więcej wydarzyć, Potter wiedział, co będzie musiał zrobić, aby zapewnić ukochanemu bezpieczeństwo. Tymczasem udał się na zajęcia.

W drodze na zajęcia Draco zatrzymał Severus Snape. Malfoy wiedział, o co będzie pytać o Snape, niestety ostatnio ślizgon był za bardzo zajęty spotkaniami z Harrym i nie myślał o naprawianiu szafki zniknięć. Profesor zatrzymał Dracona i zaczął mówić:

-Draco jak ci idzie naprawianie szafki zniknięć? Czarny pan zaczyna się niecierpliwić.- powiedział z typowym zimnym głosem.

-J-jestem n-naprawdę blisko naprawienia szafki, p-potrzebuje jeszcze tylko t-trochę czasu.- odpowiedział blondyn, starając się jąkać jak najmniej. 

-Pospiesz się, wiesz, że Czarny Pan jest dość niecierpliwy. Tymczasem idź na zajęcia, Lucjusz nie będzie zadowolony, jeśli twoje oceny się pogorszą.

-J-jasne, d-do widzenia panie profesorze.- po tych słowach Draco udał się na lekcję. 

Harry i Draco widzieli się przez cały dzień tylko na posiłkach, a bardziej to blondyn widział Harry'ego, ponieważ ten nie chciał patrzeć na Malfoya, wiedząc, co będzie musiał zrobić, podczas ich dzisiejszego spotkania. Draco bardzo martwił się o Harry'ego, cały dzień chodził smutny i wydawało się, jakby zaraz miał się popłakać. Ślizgon nie wiedział, że za moment cały jego względnie dobry humor ma zostać zniszczony.

Strawberry Cigarettes | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz