17. Gra

408 40 79
                                    

­Jakby było mało kłopotów, następny dzień Marinette zaczęła od spięcia z teściową. Anarka od dwóch tygodni namawiała ją na zorganizowanie urodzin Oscara na statku, tak jak co roku, a Marinette konsekwentnie odmawiała. Nie mogła zrozumieć jak miałaby spędzić cały dzień na „Wolności", pozwalając na imprezę, podczas gdy trwa żałoba. Z kolei Anarka nie rozumiała, dlaczego Marinette wciąż tak rozpacza i utrudnia przez to życie swojemu dziecku. Do tego chórku dołączyli się nawet jej rodzice, pragnąc by Oscar choć na chwilę zapomniał o smutkach.

Pod tym naciskiem pozwoliła na zorganizowanie w piekarni rodzinnego spotkania, do którego dołączyli też Alya i Nino. Anarka jeszcze rano, podczas rozmowy telefonicznej, była obrażona, że urodziny jej wnuka nie odbędą się jak zawsze na statku, ale wreszcie odpuściła i w końcu również pojawiła się w domu Dupain–Cheng'ów.

Na szczęście dla Marinette, nikt nie pytał czemu przełożyła spotkanie na niedzielę. Oscar również miał przykazane, żeby nikomu nie mówić co działo się poprzedniego dnia. Ten wyjątkowy dla niego dzień miał pozostać sekretem, ze względu na bezpieczeństwo. To, że w Paryżu nie było już super złoczyńców, nie oznaczało, że można całemu światu pokazać, że pewien siedmiolatek ma coś wspólnego z Czarnym Kotem.

Oscar znów żył pełnią życia, śmiał się i wygłupiał, grając z dziadkiem w gry wideo. Wprawdzie jeszcze kiepsko sobie radził z kontrolerem, ale ze wsparciem babci Sabine i Nino, ogrywał Toma w wyścigach samochodowych. Do kompletu brakowało im jeszcze tylko drugiego dziadka chłopca. Jagged po śmierci Luki zaszył się na długo w swoim apartamencie, pisząc nowe piosenki, przelewając na pięciolinię smutek po stracie. Ale urodzin swojego jedynego wnuka nie mógł przecież przegapić.

I chociaż się spodziewano, że wkrótce dołączy do tego spotkania, to jednak kiedy stanął w drzwiach mieszkania, wszyscy obecni zamarli. To, że Jagged Stone przyszedł ze swoim krokodylem to już była dla nich norma. Ale on trzymał pod pachą prezent urodzinowy dla Oscara, którego nikt o zdrowych zmysłach by nie wymyślił.

— Dziadek! — wykrzyknął chłopiec, podbiegając do niego. — Cześć Fang!

Oscar schylił się, żeby nakarmić krokodyla ciastkiem i pogłaskać go, a potem spojrzał ciekawie na to co Jagged trzymał w rękach.

— Co... to jest? — zapytał.

— To jest, mój drogi wnuczku, twój prezent urodzinowy. Jedyny w swoim rodzaju potomek mojego kochanego Fanga. Poznaj proszę swojego nowego zwierzaka, Fanga Juniora.

Mężczyzna wręczył chłopcu małego krokodyla, przewiązanego fioletową wstążką, na widok którego Oscar otworzył szeroko usta w ogromnym szoku.

— Ale super! — wykrzyknął. — A czemu on ma kaganiec?

— Jest jeszcze młody, może gryźć — wyjaśnił Jagged, wzruszając ramionami.

Wśród obecnych panowała totalna cisza. Dorośli patrzyli po sobie w zdumieniu i tylko jedna Marinette załamała się, kładąc głowę na stole w kuchni i jęcząc coś pod nosem o swoim nieszczęśliwym losie. Ciszę przerwała Anarka, która podeszła do Jaggeda i popukała mu palcem w czoło.

— Stary i głupi — powiedziała, kręcąc głową. — No żeby dać siedmiolatkowi krokodyla na urodziny... Czyś ty oszalał?

— To nie jest zwykły krokodyl Nanarki! To dziecko mojego Fanga! Kto inny miałby się nim zajmować jak nie mój wnuk?

— Twój wnuk niedługo idzie do szkoły pacanie — odparła Anarka. — I nie ma odpowiednich warunków dla krokodyla.

— Ale ja chcę go zatrzymać — wtrącił się Oscar.

Druga szansa, Agreste! (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz