Rozdział 7

1.4K 92 11
                                    

Pasmo rozczarowań

Nora otworzyła oczy, ponieważ coś ją obudziło. Jakiś hałas, a później chichot... Amy i Andy wróciły do dormitorium.

Puchonka z ich rocznika urządzała imprezę urodzinową, na którą zaprosiła naprawdę dużo osób. Nora niestety nie dostała zaproszenia. Było jej z tego powodu strasznie przykro, ale czuła się zbyt niepewnie, żeby zapytać się, czy może przyjść lub poprosić kogoś ze swoich znajomych, by ją zabrali. Dlatego siedziała cicho.

James i Fred całą niedzielę mówili o przyjęciu i umawiali się, że w czwórkę – bo jeszcze z Amy – będą się genialnie bawić. Myśleli, że ona też idzie... Nie wyprowadziła ich z błędu. Nie chciała, żeby się nad nią litowali i próbowali ją wkręcić.

Chciała ten wieczór spędzić w miły sposób, więc poszła do Rose. Myślała, że sobie pogadają lub coś, ale nic z tego. Okazało się, że Weasley także idzie na tę imprezę, razem z Albusem i Scorpiusem. Nora szybko od niej uciekła, obiecując, że spotkają się na miejscu. Kłamała z tych samych pobudek co u Jamesa i Freda. Nie potrzebowała litości.

Wracając do dormitorium, miała wrażenie, że wszyscy mówią tylko o tym wydarzeniu. Podsłuchała kilka rozmów i dowiedziała się, że była to bardziej skomplikowana akcja.

Kilku śmiałków, w tym oczywiście starszy Potter i Weasley, miało przekraść się do kuchni i przed zniknięciem kolacji, dosypać nauczycielom do jedzenia specjalną odmianę eliksiru spokojnego snu. O godzinie dwudziestej każdy profesor zaśnie twardym snem i obudzi się dopiero rano. Sprytnie, bo na kolacji zawsze pojawiali się wszyscy nauczyciele.

Impreza zaczynała się na wszelki wypadek o dwudziestej dwadzieścia w Wielkiej Świetlicy, do której zdobyła klucz pewna trzecioklasistka, czym załatwiła sobie wejście. Nauczyciele nie byli głupi i mieli nowe, magiczne zamki.

Informacja o imprezie szybko się rozeszła. Po dwóch godzinach znajdowały się tam wszystkie osoby z klas od trzeciej wzwyż.

Wyjątkiem była Eleonora Zabini, która leżała w starej koszuli nocnej w łóżku i jadła magiczne słodycze... Uczyła się na następny dzień. Musiała wkuć na pamięć mapę nieba. Starała się nie myśleć o niesamowitej imprezie, która ją omijała. Nie była gotowa na typową, nastoletnią imprezę. Pewnie by spanikowała i ośmieszyła swoich znajomych. Chociaż wciąż miała taką małą nadzieję, że wpadnie do pokoju któryś z jej przyjaciół, ponieważ zaniepokoi się nieobecnością dziewczyny i postanowi wyrwać ją z łóżka, żeby się trochę zabawiła. Wtedy zdarłaby z siebie koszulę nocną, wbiła w jakąś sukienkę i probowała przełamać swoje wszystkie lęki. Ale chyba nie lubili jej aż tak bardzo, jak myślała...

Po godzinie nauki stwierdziła, że nie potrafi się na niczym skupić. Zgasiła różdżkę i przykryła się szczelnie kołdrą. Przed zaśnięciem uroniła kilka łez, choć przyrzekała sobie, że tego nie uczyni.

~~*~~*~~*~~

Tymczasem na imprezie...

– Gorzko! Gorzko! Gorzko! – skanował tłum.

Jamesowi podobało się, że ludzie go uwielbiali. Znajdował się w centrum uwagi i to go kręciło.

Stał na fortepianie i całował się z Amy. Choć bardziej wyglądało to na obmacywanie niż całowanie. Zdążył się nieźle wstawić i konkurs na najlepszy pocałunek wydawało mu się doskonałym pomysłem. Oczywiście, wygrywał.

Amy to niesamowita dziewczyna. Powinna iść do piekła za swoje umiejętności językowe. Jeśli wiecie, co miał na myśli. On też był niczego sobie, dlatego tak do siebie pasowali. Trafiła mu się prawdziwa piękność. Odrobinę pusta, ale mogła pochwalić się swoją urodą. Lubił jej blond włosy, które układała w fale, niebieskie oczy, zawsze mocno pomalowane i boskie kształty. Przyciągała uwagę i zdawała sobie z tego sprawę. James był nią oczarowany. Pewnie niedługo się znudzi i znajdzie sobie nową, ale na razie mieli konkurs do wygrania. Na tym się skupił.

Nowa w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz