Część 1

24 2 0
                                    

Kim Taehyung tak jak każdego wieczora siedział w oknie mieszkania, które dzielił wraz ze swoją starszą siostrą. Taeyeon nigdy nie powiedziała mu, że jest dla niej problemem, ale on sam zdawał sobie sprawę, że jest ciężarem. Jak mógłby nim nie być, kiedy jego nogi odmówiły posłuszeństwa wraz z wypadkiem, w którym zginęli ich rodzice. Taeyeon nigdy nie narzekała ani nie obwiniała go o śmierć mamy i taty, chociaż on wiedział, że to jego wina. Gdyby nie spieszyli się na jego, występ żyliby, a on byłby w stanie chodzić.

Oczywiście starał się funkcjonować normalnie, ale nie zawsze było to możliwe. Bądźmy szczerzy, świat mimo wszelkich chęci nie jest dostosowany do takich ludzi jak on. Zresztą jego niepełnosprawność była najmniejszym problemem.

Dwa tygodnie temu wraz z siostrą dowiedział się o tym, że jego zegar tyka nieubłaganie. Zbliżał się do kresu mimo swoich dwudziestu lat. Nowotwór trzustki, złośliwy, miał już sporo przerzutów, a lekarz nie dał mu więcej niż dwa miesiące. Postanowił nie poddawać się leczeniu, bo wiedział,  że nie przyniesie skutku, a jedynie zada mu więcej bólu. W pewnym momencie zaczął myśleć o raku w taki sposób, że odciąży Taeyeon, która tak ciężko pracowała, aby miał wszystko, czego potrzebuje i wiódł w miarę komfortowe życie. Chciał, aby jego siostra mogła wieść beztroskie życie, aby spotykała się z porządnym facetem i założyła rodzinę. Taeyeon naprawdę była aniołem, który nie zasługiwał na te wszystkie niedogodności, które jej zadawał.

- Czasami się zastanawiam co widzisz w tym oknie - Taeyeon posłała mu pogodny uśmiech, zapinając swój płaszcz.

Wychodziła do kolejnej pracy. Taehyung nie wiedział, czym jest dokładnie wieczorna praca starszej siostry. Za każdym razem, kiedy próbował się tego dowiedzieć, ona go zbywała, dlatego domyślał się, że nie jest to coś, z czego jest dumna. Wtedy coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że dziewczyna będzie szczęśliwsza, kiedy po prostu zniknie zabrany przez śmierć .

-  Księżyc. Obserwuję fazy księżyca - odpowiedział ciemnowłosy upijając trochę malinowej herbaty, którą zaparzyła dla niego siostra.

- Niedługo pełnia... - mruknęła Taeyeon. - Znowu ciężko będzie zasnąć.

- Ale to nie będzie zwykła pełnia.  To będzie krwawy księżyc.

- No tak, zapomniałam, powytwarzasz mi to od ostatniej pełni - Taeyeon pocałowała brata w czoło. - Tylko nie kładź się za późno Taehyung. Kocham cię!

- Też  cię kocham, do zobaczenia rano - pomachał jej na odchodne i wrócił do obserwowania mroku.

Taehyung nigdy nie przyznał się siostrze, że oprócz księżyca obserwował coś jeszcze, a dokładniej to kogoś jeszcze. Chociaż tak właściwie to ten ktoś obserwował samego Taehyunga. Ciemnowłosa dziewczyna o przenikliwym spojrzeniu pojawiała się w okolicach jego okna już od jakiegoś miesiąca. Pierwszy raz dostrzegł ją miesiąc temu, kiedy wpatrywała się w księżyc z sąsiedniego dachu. Wtedy był w stanie stwierdzić, że w białej koronkowej sukience wyglądała jak zjawa. Piękna zjawa. Miała długie do pasa czarne włosy, które opadały falami na jej plecy. Do tego była smukła i wysoka, a jej cera miała odcień najpiękniejszej porcelany. Jednak najpiękniejsze i najbardziej niepokojące były jej oczy. Miały szafirowy odcień, a do tego błyszczały się jak te należące do kotów, które co jakiś czas dokarmiała Taeyeon.

Od tej pory Taehyung codziennie dostrzegał dziewczynę, która zdawała się być coraz bliżej jego okna. Czasami tańczyła,  innym razem obserwowała gwiazdy, aby następnie nucić tylko jej znaną melodię. Mimo że była niepokojąca Taehyung chciał spoglądać na nią każdego dnia z coraz bliższej odległości, dlatego co wieczór zasiadał w oknie. Codziennie obiecywał sobie, że otworzy okno i spyta się nieznajomej o imię, o to kim jest i dlaczego zjawia się co wieczór, jak gdyby byli umówieni na spotkanie.

- Jesteś... - szepnął sam do siebie, kiedy smukła sylwetka mignęła tuż przed jego oknem. 

Dzisiaj była naprawdę blisko. Mógł dokładniej przyjrzeć się jej bladej twarz. Jej kształtne, nieduże usta pięknie odznaczały się dzięki krwistej pomadce, a szafirowe oczy wydawały się mu być hipnotyzujące. Wyglądała jak dzieło sztuki, tak nierealistycznie i pięknie... Jak gdyby nie  była człowiekiem? Ta myśl ścisnęła go za gardło, jednak szybko ją wyparł, nadal racząc się pięknem dziewczyny, która spoglądała na niego z pewną nostalgią, jakby zdążyła za nim zatęsknić za dnia.

Wiedziony uczuciami wyciągnął dłoń, układając ją na szybie. Usta dziewczyny ułożyły się w delikatny uśmiech, kiedy jej blada dłoń powędrowała  za dłonią Taehyunga, aby zetknąć się z chłodem szkła. To było coś niesamowitego. Ich dłonie dzieliła jedynie szklana tafla, do tego zdawało mu się, że pasują do siebie idealnie. Taehyung chciał na własnej skórze poczuć ciepło skóry niezwykłej dziewczyny. Chciał otworzyć to cholerne okno, chciał poznać jej imię, zaprosić do środka, mimo że było to tak cholernie nierozsądne. 

Nie wiedział ile już czasu minęło, odkąd spoczywali w tej pozycji, jednak żadne z nich nie chciało tego zmieniać. Ona wpatrzona w niego jak gdyby z nostalgią  w przepięknych oczach, on zaczarowany jej pięknem i aurą tajemniczości, którą za sobą rozciągała. W kącikach jej oczu dostrzegł coś lśniącego. To były łzy. Nie wiedział czemu płacze, ale chciał poznać powód. Jak zahipnotyzowany podniósł drugą dłoń. Kiedy poczuł pod nią chłód klamki, uniósł ją do góry. Zimne powietrze wpadło do środka łaskocząc rozgrzane ciało Taehyunga.

- Czemu płaczesz? - dłoń ciemnowłosego powędrowała do policzka przepięknej istoty.

Palcami był w stanie wyczuć satynową strukturę jej skóry oraz chłód, jaki od niej bił. Dziewczyna była wręcz lodowata, co zaniepokoiło Kima. Zdawała się być całkowicie wychłodzona. Nie było w tym nic dziwnego, w końcu jej stopy były bose, a ona miła na sobie wyłącznie sukienkę z delikatnej, śnieżnobiałej koronki.

- Tęskniłam za tobą całą wieczność Taeyong... - szepnęła, a jej łzy nadal spływały po bladych policzkach.

- Co? Jaki Taeyong? Nazywam się Kim Taehyung, nie znam żadnego Taeyonga... - zaczął zakłopotany chłopak, odsuwając dłoń od jej policzka.

- Nie pozwolę ci ponownie odejść... Nie teraz, kiedy zostało ci mało czasu, a z każdym kolejnym dniem cierpisz.

To prawda, Taehyung cierpiał z każdym dniem, ale nikomu o tym nie mówił. Uśmiechał się zarówno do Taeyeon jak i znajomych dając im znać, że wszystko jest w porządku. Udawał, że pomimo zbliżania się z każdym dniem do wrót śmierci jest naprawdę dobrze. Więc skąd ona wiedziała o jego cierpieniu? Czy była w stanie wyczytać to z jego spojrzenia?

- Kim jesteś? Skąd wiesz, że cierpię?

- Czuję twój ból... Zawsze go czułam - dziewczyna posłała mu pełen boleści uśmiech, jak gdyby faktycznie czuła to co on.

Gdyby Taehyung miał choć trochę zdrowego rozsądku, zamknąłby okno. Odjechał jak najdalej od szyby, zaciągnął zasłony i położył się do cieplutkiego, bezpiecznego łóżka. Lecz on nadal trwał w otwartym na oścież oknie, wpatrzony w niepokojącą postać. Postać, której dłoń gładziła jego policzek. Postać, która nuciła cicho tylko jej znaną melodię. Postać, której oczy błyszczały coraz bardziej, a kiedy one tak błyszczały Taehyung stawał się senny...  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 07, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Full Moon|| Taehyung BTS one-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz