Piwnica 1

27 4 5
                                    

Issac nie za bardzo ogarniał gdzie się właściwie znalazł. Zamyślony rozglądał się po wielkiej sali, zerkając co rusz po  Changelingach, które to nie odwracały od niego wzroku. Chrysalis nie podobało się stan jej dopiero co wybudowanej sali tronowej, ale cóż... ważne że jakoś zdołała z z tego wyjść... w zasadzie dzięki temu małemu czemuś oraz temu potworowi. Nie rozumiała jednak jakim cudem ten mały szczyl zdołał pokonać coś, z czym obie księżniczki nie miały szans?! Nie rozumiała.... jednak pojmowała to, że mogła to wykorzystać. Z jakiegoś powodu kazał nałożyć te obcisłe majtki.... range... range.... musi coś przetestować. 

Tak więc magią podniosła jeden z leżących dużych kamieni oraz cisnęła nim w dziurę przez którą wleciały tutaj księżniczki. Znała swoje możliwości i gdy zauważyła, że głaz poleciał znacznie dalej niż zazwyczaj, doszło do niej co to oznaczało. Chłopiec mógł uczynić ją silniejszą tymi magicznymi przedmiotami! Jeżeli zdobędzie ich wystarczająco dużo jej potęga wzrośnie do nieprawdopodobnych mocy! Zaśmiała się głośno i złowieszczo. - Oficerze,  zabierz go do jakiegoś pokoju. Mam wobec niego wielkie palny! -  Rozkazała i niezwłocznie  Changeling  wraz z kilkoma innymi zaprowadził Issaca do pokoju. - Wezwijcie architekta, ma tu być wszystko naprawione. Najlepiej do jutra! - Z tłumu wyjawił się wspomniany architekt. Najebany oczywiście, bo dopiero co świętowali skończenie budowy tej sali, ale kurwa teraz odjebie tak, że nawet szczur się przez ten dach nie przeciśnie! Zaczął drzeć się do budowniczych o przyniesienie jakiś stalowych płyt i innych bardzo skomplikowanych rzeczy. Rozległ się harmider, gdzie każdy o każdego się popychał. Zdobyczne pasaty zjeżdżały się co chwile, by wypakować potrzebne rzeczy. Generalnie zaistniała wzmożona mobilizacja! Ktoś tam kurwa płytki zaczął kłaść. Architekci zaczęli gromadzić się tutaj w setkach, obmyślając oraz debatując nad modernizacją. Do środka wkroczyły po pewnym czasie kolejne zastępy podmięńcow co ciekawe w czeskich skodach, ale gdy tylko spostrzegł to jeden z kapitanów szybko zatrzymał całą karawanę. - Zabierzcie mi te czeskie skody. Nie chce ich tu widzieć! - Przez to wywiązała się niemała kłótnia fascynatów tych wspaniałych ludzkich pojazdów. Była ona jednak tak podniosła, zawiła, że nawet narrator nie wiedział co tu dać.

Wracając do naszej majestatycznej królowej, ta pokręciła z uznaniem na skody, popierając ich w dyskusji. Od kiedy zawiązała pakt changelingowo-Czeski ich możliwości stały się niemal nieskończone. Na razie były to skromne dostawy skod, ale nawet z tego była zadowolona! Tak więc udała się do niesamowicie imponującej sypialni. Jebnęła się na swoje wielkie łóżko, ziewając przy tym złowieszczo, jak na złoczyńcę przystało! Dzisiejszy dzień był z pewnością zbyt emocjonujący... tak więc nie minęła chwila, a ta już zasnęła... nie spodziewała się jednak, że dzisiejszy sen nie będzie taki jak zwykle. 

****

Nagle obudziła się w dziwnym pustym pomieszczeniu. Leżąc na zimnej, brudnej ziemi niemal momentalnie wstała na równe nogi, rozglądając się po całości. Wyglądało na to, że znajdowała się w jakieś bardzo starej piwnicy. W dodatku na ziemi widniały jakieś inskrypcje... nie było problemu z ich odczytaniem. Tłumaczyły one jak używać magicznych bomb, bojowych łez oraz używaniu co specjalniejszych przedmiotów, które wymagały aktywacji do działania. Jako tako dało się to zrozumieć... mogłaby się zastanawiać jakim cudem się tutaj znalazła, ale na teraz wolała praktycznie ocenić sytuacje. Widziała tutaj parę drzwi, prze które przeszła. Drzwi się zamknęły, a w pomieszczeniu pojawiły się czerwone muchy, wraz z dwiema większymi, o szarym zabarwieniu. tutaj zauważyła, że jej magia nie za bardzo działała, jednak mając doświadczenie z monstro domyśliła się, co trzeba zrobić. Tak więc zaczęła napierdalać je tearsami, zgrabnie unikając pocisków od tych większych much. Jej kocie ruchy były z pewnością wyzwaniem dla jej przeciwników. Minęło raptem parę sekund, a jej przeciwnicy padli trupem, a ta trzymając swoje mordercze tępo wpadła do kolejnego pomieszczenia. Wielkie pająki, w połączeniu z tymi jeszcze skaczącymi były dość trudnym przeciwnikiem. Musiała uważać na to jak skaczę i gdzie. Jeden nawet zdążył ją drasnąć! Zobaczyła wtedy swoje serduszka, rozumiejąc, że to jej żyćko. Po pokonaniu jednak wypadły jakieś serca... kalkulując dobre 10min nagle olśniło ją i po dotknięciu jej hp wróciło do wcześniejszego poziomu. - Czy Lunie odjebało z tym snem? - Rzekła sama do siebie, wiedząc, że to ta zarządza snami kucyków... myślała, że pole ochronę będzie wystarczająco silne żeby uchronić ją przed takimi atakami, ale jak widać pomyliła się... na szczęście wzrok tak ją nie zawodził, tak więc dostrzegła wyróżniające się złote drzwi... po wbiciu do tego pomieszczenia ukazał się jej iteam to podniesienia. Był to tractor beam. Po podniesieniu nabyła niespodziewanej zdolności, otóż jej łzy zaczęły idealnie lecieć tam, gdzie wskazywał laser, który pojawił się, gdy tylko go podniosła. Dodatkowo ruszając nim ruszały się też łzy!! Cóż za technologia. Z nowym iteamem ruszyła dalej oczyszczając co kolejne pokoje docierając tak do bossa, którym okazał się być straszliwy i niezwyciężony... Pin!! Chowający się przeciwnik, przypominający gąsienice z nadwagą był... zaskakująco łatwy. Chrysalis wpierw zniszczyła go psychicznie nazywając go najłatwiejszym bosem, a ten nawet uronił parę łez... smutku. Walka przebiegła więc gładko, a stwór rozpadł się na hektolitry krwi i flaków! Na środku pojawił się mom's bra. Przez sen usłyszała krzyk Issaca, mówiącego coś w stylu "Ale gówno". Ona pomyślała tak samo, ale no cóż... po podniesieniu na jej kopytach pojawiły się czerwone szpilki... które najchętniej by wyjebała w pizdu, acz oddaliła to w czasie. Zauważyła, że jakaś klapa otworzyła się po pokonaniu robala, tak więc długo nie myśląc wskoczyła do niej.... tym samym się budząc. Ale mając na sobie zebrane iteamy. 

the binding of chrysalis - The Issac incomingWhere stories live. Discover now