Rozdział dwudziesty czwarty.

777 60 16
                                    

"A gdybym ja pasował do ciebie? 

A gdybyś ty pasowała do mnie?

A gdybym objął cię tak, aż stalibyśmy się jednością?

A gdyby to był raj?

A gdybyśmy byli symfoniami? 

A gdybym oddał całe życie, by odnaleźć sposób na bycie z tobą?"

Rob Thomas - Lonely no more

|Obsidian Saleh|

– Nie dotykać go! – warknąłem, kiedy ktoś ośmielił się dotknąć mojego Alshix'a. Jestem wściekły, ale nie na niego, czy kogoś innego, tylko na siebie. Wiedziałem, że to błąd zabierając go ze sobą. Dlaczego musiałem ulec jego spojrzeniu?!

– Wynoście się! – rozkazałem, a żołnierze posłusznie mnie zostawili w namiocie z umierającym Alshix'em.

– Jesteś totalnie nieodpowiedzialny – powiedziałem żartobliwie, a z moich oczu popłynęły łzy. Ze wszystkich, to on musiał rzucić się pomiędzy mnie, a Bestię,

– Wasza wysokość, zamierza mnie zbesztać? – pyta, uśmiechając się do mnie w ten swój sposób. Pogłaskałem go po policzku.

– Dlaczego to zrobiłeś? – pytam go – Dlaczego musiałeś mnie uratować? – pytam go, a mój ukochany tylko uśmiecha się słabo w odpowiedzi.

– A co byś zrobił gdyby to mi groziło niebezpieczeństwo? – zapytał i przymknął oczy. Nie może tutaj umrzeć, nie w taki sposób. Nie na moich oczach. Nie pozwolę mu. Moje życie bez niego... Nie będzie już takie same.

– Obsidian – odezwał się cicho – Po prostu wiedz, że... – przerwałem mu.

– Nie! Nie umrzesz tutaj, nie pozwolę ci! Zostaniesz ze mną, nawet jeśli to oznaczałoby przemianę w wampira.

– Nie możesz, zapomniałeś? – spojrzał na mnie smutnymi oczami. Wyciągnął dłoń i położył mi ją na policzku.

– Zrobię to – powiedziałem stanowczo – Zamienię cię w wampira.

Chociaż jako książę Idris, jestem zobowiązany do przestrzegania pewnych narzuconych reguł. Jedną z nich jest całkowity zakaz przemieniania innych w wampiry. Nikt nie próbował tego mi wytłumaczyć, ale od dziecka wpajano mi te zasady, jednak nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego muszę się ich słuchać? Co złego się stanie jeśli przemienię kogoś w wampira?

– Nie, Obsidian, nie możesz – mówi.

– Nie słucham się cię, umierasz i bredzisz – wzdycham głośno – Jeśli ty umrzesz, to mi nic innego nie zostanie, jak umrzeć razem z tobą. Nie chcę korony, tylko ciebie i pamiętasz...? – chwyciłem jego dłoń, którą przystawiłem sobie do ust i delikatnie ją ucałowałem – Mieliśmy razem rządzić, ty i ja, jako jedność – przypominam mu – W dodatku myślisz, że w ogóle pozwoliłbym ci umrzeć? Jesteś człowiekiem, twoje życie w porównaniu do mojego to nic, myślisz, że pozwoliłbym ci tak po prostu się zestarzeć i umrzeć?

I wiem, że to brzmi samolubnie, że patrzę tylko na swoje potrzeby ignorując to czego może pragnąć Alshix.

[...]

Czuwałem nad Alshix'em dzień i noc, czekając, aż się obudzi i rozpocznie nowe życie jako wampir. Nie obchodzą mnie żadne konsekwencje mojego działania.

Twilight of Magic //BLWhere stories live. Discover now