27.

46 2 0
                                    

Ktoś wszedł i podeszedł do mnie szarpiąc lekko, to była Kesha.

- Co jest?- spytałam siedając

- Mam nowy struj!- krzykła z radościom

Faktycznie była inaczej ubrana. Miała fioletową bluzę z kaptórem i długim rękawkiem, niebeiskie, długie spodnie dżinsowe i białe trampki. Cieszyła się z tego niesamowicie, ale tak szczeże to ten strój teraz bardziej do niej pasował.

- Cześć Kesha.- powiedział nagle spokojnie Jack

- Cześć Jack.- odpowiedziała tak samo

Jack już chyba wie że niezawsze odpowiadam na cześć i dzień dobry, dlatego tylko spojrzał na mnie i poszedł.

- Czemu ci nic niepowiedział?- spytała

- Na mnie wystarczy spojrzeć, to ja już wiem że to znaczy cześć.- odpowiedziałam

- Dobra ja lece.- powiedziała i wyszła

Chwile potem wyszłam przez okno. Jak zawsze nikogo niebyło na ulicach tego miasta i nudziłam się. Jednak po kilku godzinach zobaczyłam jakiś dom, w którym jeszcze niespali. Podeszłam pomału do okna, by zobaczyć kto tam jest i co robią. Wyszło na to że oglądają horrory i się nieboją, a to były chyba trzynastoletnie dzieciaki. Weszłam pomału przez okno, tak by mnie niezaóważyli. Weszłam na górę, cały czas zachowując ostrożność. W kołysce leżało małe dziecko, do którego podeszłam. Wyjełam nożyczki i podeszłam jeszcze bliżej kołyski tak by muc zobaczyć dziecko i wbić mu, jej ostrzę. Gdy już podniosłam ręke i miałam zadać cios, ktoś złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na ręke wystającą z cienia, to był Jack. Odepchnełam go i spojrzałam w jego stronę.

- Co ty taki wielko duszny?- spytałam

- O co ci chodzi?- spytał

- Niedajesz mi zabić dziecka, hmmm... Dziwne.

- Nielepiej zabijać kogoś troche starszego?

- Widze że już troche zaczołeś się przejmować tym kogo i jak zabijam.- stwierdziłam

- Nie o to chodzi...

- To o co?

- Już nic.- odpowiedział

Odwrucił się i miał wyjść przez okno.

- Boisz się!- krzyknełam

Odwrucił się i podbiegł trzymając mi ostrze swojego skalpela, przy mojej szyji. Spojrzałam w stronę drzwi, gdzie stał jakiś chłopak i gapił się.

- Jack, mamy toważystwo.- szepnełam

Odruchowo spojrzał się w stronę drzwi i upadł na ziemię. Spojrzałam na niego i poczułam jak coś wbija mi się w szyję, to była strzałka. Upadłam na kolana i zaczełam się rozglądać, nożyczki które miałam w kieszeni wbiły mi się w nogę, a ja upadłam już całkiem na ziemię.

FREE LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz