17. Dwie paczki żelek.

7.1K 154 147
                                    

Wtorek,
26 listopada 2019r.

Podeszłam na szybko do swoich różowych róż, które o dziwo jeszcze nie zwiędły. Mama mi je ostatnio kupiła, a ja cały czas zapominam je podlewać. Wzięłam małą, czarną konewkę i dolałam kwiatom wody. Założyłam plecak na ramię, z szafki zabrałam jeszcze telefon i wyszłam z pokoju.

Weszłam do budynku szkoły po trzydziestu minutach i pokierowałam się na pierwsze piętro, bo tam odbędzie się moja pierwsza lekcja. Weszłam do odpowiedniej klasy i od razu zauważyłam moich przyjaciół.

- Hejka. - powiedziałam, tak aby mnie usłyszeli.

- Cześć Evans! - podnieśli głos, na co kilka osób w klasie zwróciło uwagę.

Usiadłam w ostatniej ławce obok Lucy.

- Będziesz musiała nam powiedzieć, że spotykasz się z Lukiem. - powiedziałam uśmiechając się łobuzersko. Brown się zarumieniła, czego nie zasłaniał makijaż.

Cameron spojrzał na nas z nieodgonionym wyrazem twarzy i szokiem.

- Czyli o czymś nie wiemy, Emily? - zapytał dla pewności.

- Tak, zdecydowanie. - odpowiedziałam patrząc na Cam'a, a później na Lucy.

- A ty jak się dogadujesz z Williamsem? - spytała zaczepnie dziewczyna. Westchnęłam, bo nic się pomiędzy nami nie działo. Cam uważnie przeskanował mnie wzrokiem.

- Nie. Pomiędzy nimi nic nie ma. Widać po jej reakcji. - zwrócił się do blondynki. - U mnie. Dzisiaj po szkole, wszystko mi powiecie jak u księdza na spowiedzi. - powiedział stanowczo, lekko podnosząc głos.

Szturchnęłam Lucy łokciem.

- Powiem wam jak będziemy w domu Smitha. - wyszeptała spokojnie.

- Dzień dobry. - powiedziała nauczycielka, wchodząc do klasy.

•••

Przekroczyliśmy próg stołówki od razu kierując się do naszego stołu. Przywitaliśmy się z resztą. Szybcy byli, minęły dopiero niecałe dwie minuty od dzwonka a oni już siedzieli przy stoliku.
Odłożyłam plecak w losowym miejscu, padło przy ławce na której siedział Logan. Poszłam do kolejki po lunch. Wzięłam tace i stanęłam w kolejce.

Po kilku minutach wracałam z jakąś sałatką i jabłkiem do stolika. Podeszłam do naszego stołu. Wolne miejsce było tylko obok Dylana. Usiadłam zmęczona na miejscu i zajęłam się jedzeniem. Słuchałam znajomych jednym uchem.

Przede mną nagle znalazły się żelki. To nie byle jakie. Moje ulubione. Zerknęłam na chłopaka, który również na mnie zerknął.

- To dla mnie? - spytałam cicho, posyłając mu pytające spojrzenie. Skinął praktycznie niezauważalnie głową. Miałam już złapać paczkę, ale moją rękę zablokowała dłoń Dylana. Podniosłam wzrok, napotkałam cwaniacki uśmiech Camerona. Jego spojrzenie mówiło „A jednak" i już wiedziałam, że dzisiaj nie tylko Lucy będzie się spowiadać.

- Żeby je dostać, musisz ze mną pójść. - przeniosłam swoją uwagę na bruneta, który wyszeptał poważnie to jedno zdanie.

- Myślisz, że pójdę z tobą za jedną paczkę żelek? - parsknęłam. - Za dwie paczki. - negocjowałam. Skinął głową.

Co mi szkodzi z nim pójść? Przecież pójdę i wrócę z żelkami. Trzeba szukać pozytywów.

Wstaliśmy w tym samym czasie, przez co uwaga osób z naszego stolika skierowała się na nas. Chłopaki lekko zdezorientowani przemknęli wzrokiem na przyjaciela, a ja już ruszyłam do wyjścia. Williams mnie dogonił, gwałtownie zakręcił łapiąc mnie za ramię.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz