Rozdział 1

27.3K 610 380
                                    

No to wróciłam.

A nie sądziłam, że kiedykolwiek tu wrócę. Gdy miałam dwanaście lat, wyprowadziłam się z Westfield, aby zamieszkać z mamą i jej nowym mężem w Londynie. Ucieczka z małej mieściny do metropolii z początku wydawała mi się świetnym pomysłem. Jednak nowe życie szybko pokazało mi zęby. Okazało się na tyle niełaskawe, że i od niego zapragnęłam uciec. Lub raczej musiałam.

Najlepszym rozwiązaniem stała się dla mnie szkoła z internatem. Niedaleko stąd, między Westfield a Oxfordem.W trakcie pierwszego roku nauki w elitarnym liceum Saint Abraham's każdy uczeń musiał mieszkać na jego terenie. Dopiero w drugim roku ci, którzy pochodzą z okolicy, mogli wrócić do domów. Mój pierwszy rok właśnie dobiegł końca i choć nie narzekałam na Abrahama, marzyłam o własnym pokoju, osobnej łazience i ciszy. Teraz jednak łapałam się na zastanawianiu nad tym, czy mieszkanie z tatą mi wyjdzie, skoro z mamą się nie udało. I czy w ogóle jest dla mnie jeszcze gdzieś miejsce, w którym nie będę tylko tymczasowym gościem.

Wysiadłam z SUV-a ojca i zerknęłam na rudą cegłę jego nowego domu. Potem na szerokie niebieskie drzwi, ku którym James Woods ciągnął moje walizki po białym żwirku podjazdu.

– Chodź, Lea, Charlotte przygotowała obiad na twój przyjazd! – krzyknął entuzjastycznie, odwracając się w moim kierunku.

Na tle kwitnących przy wejściu czerwonych róż wyglądał na spokojnego. Mimo licznych siwych pasm, które ostatnio przyozdobiły jego czarne włosy, wydawał się szczęśliwy. Spodziewałam się, że to głównie zasługa Charlotte, jego dziewczyny.

– Idę. – Odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy i ruszyłam za nim.

W domu rozejrzałam się po holu. Choć było to stare brytyjskie budownictwo, wnętrze zostało gruntowanie wyremontowane z zachowaniem klasycznego stylu i jasnych kolorów. Widać było kobiecą rękę, a w powietrzu unosił się zapach obiadu. Uśmiechnęłam się lekko. Mojemu ojcu należał się prawdziwy dom.

– Lea! – Charlotte stanęła w korytarzu, jak zawsze zadbana i elegancko umalowana. – Tak dobrze cię tu widzieć. Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się zamieszkać z Jamesem. – Miała na sobie kardigan i ołówkową spódnicę, a jej rude włosy były wysoko upięte. Nie, nie mieszkała tu. Na razie jedynie pomieszkiwała. – Chodźcie już, po zakończeniu roku pewnie jesteście głodni. Przygotowałam łososia na parze, bo James musi unikać smażonych potraw. Lekarz mu zakazał – świergotała, drepcząc w stronę kuchni.

Oboje wyszli z holu, a ja jeszcze przez chwilę w nim stałam, spoglądając na obce ściany. Nie wiedziałam, co teraz będzie. Bo nie czułam już, że w pełni należę do czyjegokolwiek życia. Ani do życia matki, ani do życia ojca. Mimo starań jego i Charlotte obawiałam się, że i tu pozostanę tylko tymczasowym gościem.

– Wybrałaś już kierunek studiów? – Charlotte zagaiła przy stole, przyglądając mi się wnikliwie.

– Dalej się waham – odparłam, zerkając kontrolnie na tatę. – Mogę jeszcze zamienić przedmioty w nachodzącym roku.

– Nie ma powodu do wahania. Muzyka to nie jest zawód, córciu – skwitował stanowczo. – Po literaturze zawsze znajdziesz pracę, a po muzyce? Będziesz grywać po barach za marne grosze.

– Generalizujesz, James – Charlotte stanęła w mojej obronie.

– Kierunek muzyczny to nie tylko granie i śpiewanie po barach, tato. – Powtórzyłam to, co słyszał ode mnie już wiele razy. – Mogłabym być producentką, mogłabym pracować w studiu lub...

– Kochanie, ja całą młodość spędziłem, niańcząc muzyków. Tylko bardzo nieliczni się wybijają. To kapryśne hobby, a już na pewno nie zawód. – Ojciec spojrzał na mnie, odkładając sztućce. – Rozmawialiśmy o tym. Nie chcę tego dla ciebie. Takiego stylu życia i towarzystwa tych... ludzi. Literatura to solidny wybór. – Skinął głową.

Tamtego Lata (WYDANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz