1. Każdy udawał, że go nie boli

340 14 3
                                    

Wielokrotnie słyszałam, że człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do cierpienia. Ból fizyczny dało się zagłuszyć lekami, ból psychiczny niekiedy używkami. Każdy radził sobie na swój sposób.

Każdy udawał, że go nie boli.

Bezapelacyjnie stałam się jedną z tych osób.

Ostatnią klasę wspominałam jak przez mgłę. Byłam jednak w stanie odtworzyć wiele chwil ze zdjęć na portalach społecznościowych większości osób. W tym i moim.

Imprezy mi pomagały.

Zaczęłam rozmawiać z ludźmi, do których niegdyś nie przeszłoby mi przez myśl, żeby się odezwać. Stali się moimi partnerami do picia, tańca i chwilowego zapomnienia. Dzięki temu zawsze znalazł się ktoś, kto chętnie by mi towarzyszył.

Nie popierali tego moi przyjaciele, rodzina... przyjaciele Willa również. I oni próbowali ze mną utrzymywać kontakt, ja nie byłam w stanie. Za bardzo mi przypominali o tym, że to było prawdziwe. A wątpiłam coraz bardziej, że naprawdę się wydarzyło.

Czas mijał jak szalony, doprowadzając do końca ostatniej klasy.

Czekałam na to od zawsze, starając się o jak najlepsze wyniki.

Nauka jednak nie wychodziła mi tak jak sobie to wymarzyłam. W tygodniu siedziałam nad książkami, a raczej zasypiałam. Weekendy poświęcałam na imprezy.

Nie szło mi to tak dobrze, jakbym tego chciała, ale klasowałam się gdzieś po środku szczebla swoich oczekiwań. Mogło być lepiej, ale nie było źle, co pozwoliło mi na zdawanie na jakiekolwiek dobre uczelnie.

Tym właśnie sposobem, byłam w trakcie zdobienia mieszkania z dwójką swoich najwierniejszych przyjaciół, niedaleko Uniwersytetu na Florydzie.

Może nie trafiłam na jedną z najlepszym uczelni na świecie. I może nadal pozostawało dla mnie tajemnicą, co chciałabym tak naprawdę w życiu robić. Kierunek wybrałam poprzez losowanie karteczek z czapki mojego starszego brata, a padło na - prawo. Było to całkowitym nonsensem i zupełnie się w tym nie widziałam, ale los tak chciał. Wiele nauczyłam się dzięki znajomości z Williamem. Miałam sporo czasu, aby przeanalizować wszystko, czego się dzięki niemu nauczyłam. Na samej górze listy jest przede wszystkim docenianie tego, co mam. A miałam wiele. Tym czymś były możliwości i ludzie, którzy przy mnie byli.

Nauczyłam się nie oczekiwać od siebie niemożliwego i przesadnie zatracać się bez pamięci w czymś, co nie da mi wspomnień i chwili szczęścia. Otworzył mi oczy na emocje i uczucia, które górowały nad rozdmuchanymi ambicjami.

I przez większość czasu było mi z tym bardzo dobrze. Dopóki nie zaczęłam myśleć, dlaczego mam tak bardzo żyć według czegoś, co nauczyła mnie osoba, której już nie ma w moim życiu. Chciałam walczyć o siebie jak on, ale też nie chciałam zatracić prawdziwej mnie.

A granica między tymi dwiema różnymi osobami, całkowicie się we mnie zatarła. Już nie wiedziałam kim naprawdę byłam. Czy to nadal byłam ja czy tylko udawałam kogoś?

Dla siebie czy dla niego?

I po co, skoro jego już nie ma?

Pokręciłam gwałtownie głową, aby odepchnąć od siebie niechciane myśli. Zawieszałam się coraz częściej, aby zaraz po powrocie do rzeczywistości, rozciągnąć usta w nieszczerym uśmiechu.

-Są ohydne, Liv- powiedziałam szczerze, przecierając palcami po skroniach. Od tego gorąca bolała mnie głowa.

-To najpięknieszy kolor na świecie- pisnęła uradowana, przeciągając dłonią po całej długości tych okropnych, burgundowych zasłon.

Back To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz