4. Przesłuchanie

60 7 0
                                    

– Coraz ciekawsze przypadki ściągasz mi na głowę, Grayson. – Charlie z kwaśnym uśmiechem na ustach przywitał detektywa w drzwiach. – Jeszcze trochę i zrobię sobie jakieś bingo ze wszystkimi dziwacznymi śmierciami, które ci się trafiają. – Gestem zaprosił detektywa do prosektorium.

– Schlebiasz mi. – Richard wyminął koronera i wszedł do środka.

Nie przepadał za tym miejscem. Prosektorium kojarzyło mu się z salą operacyjną, z której żaden pacjent nie miał szans wyjść żywy. Pomieszczenie było wysterylizowane. Mimo to czuł w nim śmierć. I te rzędy metalowych drzwiczek, za którymi leżały zwłoki... Atmosfery nie poprawiały łagodne światło lamp czy koszulka Charliego zdobiona we wzorek uśmiechniętych bananów.

– Przesłuchałeś już dziewczynę? – zagaił uprzejmie patomorfolog. Zarzucił na grzbiet kitel, naciągnął gumowe jednorazowe rękawice i sięgnął do pierwszych drzwiczek po lewej stronie. Przed Graysonem pojawił się wysuwany metalowy stół, a na nim trup.

– Lekarka prowadząca nie dała mi się do niej zbliżyć. Dzisiaj po południu mam wizytę. – Dick walczył ze sobą, by się nie skrzywić. Zapadnięta, blada skóra, przerażenie na twarzy... – Co mi jesteś w stanie o nim powiedzieć? – Wbił spojrzenie w lekarza.

– Tyle, że takiej zagwozdzki to mi do tej pory nie zafundowałeś. – Charlie ku obrzydzeniu detektywa chwycił twarz denata. Uniósł mu powieki. – Miał czterdzieści, maksymalnie czterdzieści dwa lata. Oczywiście żadnych dowodów, jego odcisków nie ma w bazie i tak dalej. Facetowi wybuchł każdy organ w środku, nawet kości nie dały rady. Zrobił się z niego worek ze skóry wypełniony krwią. Myślałem na początku, że to broń soniczna, ale wtedy straciłby też oczy i jaja, a te są nieruszone.

– No i skąd nastolatka miałaby wziąć taką technologię... – dodał pod nosem detektyw. – Jakieś inne podejrzenia?

– Nie bardzo. Jedyne, co mogę zasugerować, to żebyś przejrzał listę ostatnio złapanych superzłoli, może któryś ma tego typu moce. – Charlie wzruszył ramionami. – A, właśnie. Jest jeszcze tatuaż.

– Tatuaż?

Patomorfolog nie odpowiedział, tylko chwycił zwłoki jedną dłonią za głowę, a drugą za ramię. Obrócił trupa na prawy bok. Na lewej łopatce złowrogo łypał na mężczyzn czarny kruk. Wyciągnięte szpony gotowe były do ataku.

Dicka zamurowało.

Kobieta ze szpitala. Miała tatuaż w takim samym kształcie, w takiej samej pozycji.

– Grzebałem trochę z ciekawości, ale nie znalazłem nic konkretnego na temat symboliki, wiesz, stara dobra zapowiedź śmierci i tak dalej. Nie mieliśmy tu też żadnych innych umarlaków z taką dziarą. – Charlie ostrożnie ustawił zwłoki w poprzedniej pozycji. Wsunął stół na miejsce i zatrzasnął drzwiczki. – I to w sumie tyle. Wybacz, że nie byłem w stanie bardziej pomóc.

– Pomogłeś i to bardzo. – Dick potarł w zamyśleniu podbródek. Dopiero wtedy zauważył, że zapomniał się rano ogolić. – Dzięki. Dam ci znać, jak już przesłucham dziewczynę.

Pożegnał się z lekarzem i w zamyśleniu opuścił prosektorium. Wbił ręce w kieszenie kurtki i ruszył przez parking w stronę porsche. Jego mózg pracował na wyższych obrotach.

Wsiadł do samochodu i przez długą chwilę przyglądał się desce rozdzielczej. Teoria o sonicznej broni odpadła w przedbiegach. Ta o supermocach wydawała mu się mało prawdopodobna, ale może Charlie miał rację. Może pojawił się jakiś złoczyńca, który potrafił sprawić, ze ludzie implodowali. Czy tym kimś była Rachel?

Według świadków w domu mieli znajdować się tylko ona, jej matka i teraz już martwy napastnik. Ktoś o nieludzkich zdolnościach mógłby się teleportować do środka, ale dlaczego pozwoliłby uciec dziewczynie? Dick powinien poprosić komisarza, żeby wysłał ekipę od magicznego skanowania miejsc zbrodni. Oni byliby w stanie potwierdzić lub obalić teorię z teleportacją. Musiał tylko napisać bardzo przekonujące podanie.

Titans: RewrittenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz