Rozdział 3 - Druchowie

2 0 0
                                    

Gdy Sambor rozpalał ogień, Håkon sprawiał właśnie dzika, na co Jordis patrzyła.
Pozornie patrzyła tylko na to, co robi jej mąż.
I tu możnaby się pomylić- patrzyła też na to, jak wyglądają.
Byli cali brudni- błoto, solne plamy wyparowanego potu na ubraniach... No i krew.
Słomianowłosy Sambor odziany w białą koszulę uderzał kamieniem o kamień blisko stosu gałęzi i suchej flory, mając nadzieję na jak najszybsze uzyskanie ognia.
Więcej uwagi poświęcała jednak Håkonowi.
Jej mąż jawił się teraz niczym bóg łowów - Ull.
Bardzo dokładnie oglądał dzika upolowanego przez wenedę Sambora.
Nożem ciął ostrożnie od tylnych racic, przez brzuch aż do ust i wielkiego, zabłoconego ryja.
Zaczęła się przyglądać, jak Håkon ostrożnie podważa jego kły.
Jak ostrożnie ściąga ze zwierzęcia skórę i odkłada to wszystko w osobnych miejscach.
Na bogów... Dlaczego nie są jeszcze w chacie ich nowego towarzysza ?
Męczyło ją już spanie na ziemi.
W domu zawsze spała na miękkim posłaniu z siana.
W domu...
Czuła, jak łzy znów płyną jej po policzkach.
Nagle ich towarzysz podszedł do niej i spojrzał z zakłopotaniem.
  - Nie boi się. Mąż dzielny. Ty też dzielna.
Uśmiechnęła się smutno.
- Nawet nie wiesz jak bardzo, Samborze. Håkon jest bardzo dzielny, zawsze musiał taki być... Był chyba najodważniejszym młodzikiem w osadzie...
Sambor wskazał ogień.
-Tam cieplej. Podejdzie, ogrzeje się.
Dziewczyna wstała i podeszła bliżej ogniska.
Gdy od ostatnich słów towarzysza minął czas, w jaki jeleń przebiega łąkę, Håkon zaczął zanosić odcięte od kości mięso do ognia.
Tłuszcz skwierczał, gdy wygłodniałe języki ognia oblizywały mięso.
Håkon dosiadł się do Jordis, jak tylko całe mięsiwo wylądowało w ogniu.
Nie mówił nic, wpatrywał się w dal...
A może w ogień ?
Tak czy siak, był nieobecny.
Kobieta złapała go za rękę.
-Jedz.
Wzdrygnął się, wyrwany z zamyślenia.
- Zaraz zjem...
-Zjedz teraz. Kto będzie o mnie dbał, jeśli się zagłodzisz ?
Mówiąc to przytuliła się do niego.
Miała rację, Håkon czuł, że musi robić to, co konieczne. Coś rozgoniło jego myśli.
Porwał kawał mięsa i wgryzł się weń tak łapczywie, jak tylko kazał mu tłumiony od dawna głód.
Przyjaciele długo jeszcze rozmawiali, a gdy nadeszła odpowiednia pora, zasnęli .
Tylko Håkon co jakiś czas spoglądał, czy Jordis czegoś nie potrzebuje.
Nie mógł zasnąć tej nocy.
Coś miało nadejść- nie wiedział tylko jeszcze co.
Ptaki dziwnie zaprzestały swych nocnych przelotów- pochowały się.
To było dziwne.
Bardzo dziwne.
Czarnobrody jednak nie mógł stracić czujności.
Coś w jego trzewiach mówiło mu, że jeśli zaśnie, wydarzy się coś bardzo niedobrego.
Gdyby tylko wiedział, jaką próbę szykuje dla niego Odyn, leżałby teraz z bronią w dłoni.
Z resztą- co takiego mogło się stać ?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 27, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I rozdziobią cię krukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz