Rozdział XXXVII

14 4 9
                                    

Pojawienie się na Scotland Yard z tak okropnymi wieściami było czymś niezwykle trudnym dla każdego. Zwłaszcza po usłyszeniu, że Moriatti zdołał zabić kolejną osobę.

To dowodziło temu, jak bardzo patrole zawodzą, a także temu, że Victor mając Theresę, był potężniejszy.

— To ciało jest przypalone, podejrzewam więc, że analogicznie do poprzedniego... to po prostu zemsta — mówił Jerome, pokazując zdjęcia. — Wnioskuję więc po tym, że nie udało wam się schwytać Victora.

— Nie — potwierdził William.

— Tessa dziś nie dołączy? — zapytał Jerome, patrząc na każdego po kolei. Kiedy zauważył, jak na to pytanie zareagowała Celine, już wiedział, że coś jest na rzeczy.

— Możesz zawołać tutaj Adeline, proszę? — odezwał się Crispin.

— Znów potrzebujecie kronik? — prychnął Eliot.

— Zamknij się, Eliot — syknęła Celine. — Nie masz zielonego pojęcia, co się dzieje.

— Dołączam się do tej wypowiedzi — odchrząknął William.

Jerome wyszedł na korytarz, a po chwili wrócił wraz ze swoją córką. Oczywiście najpierw wzrokiem szukała swojego trenera, jednak gdy zorientowała się, że ani jego, ani Tessy dzisiaj nie ma, pomyślała, że mogli dostać wspólne zadanie.

— Co jest grane? — odważył się zapytać szeryf. Adeline zmartwiła się przez ton ojca.

— Theresa oddała się dobrowolnie w ręce Victora — wyjaśnił William. — Musiała to zrobić, żeby uratować Celine. Uważamy, że Jonathan Rackford działa na naszą korzyść, dlatego wierzymy, że nic jej nie będzie.

— Dobry Boże... — Jerome oparł się o biurko, a później spojrzał na córkę. Obawiał się tego, co za chwilę usłyszy.

— Eran — zaczął Crispin, kierując spojrzenie na Adeline.

— Co z nim? — prawie wyszeptała to pytanie.

Nie miał zielonego pojęcia, jak jej to przekazać.

— Crispin, co się stało? — podeszła do niego i dostrzegła, że jego szmaragdowe oczy nie błyszczą. Był przygnębiony. Nie, był smutny i to potwornie.

— Adeline, Victor przemienił Erana w Skażonego — udało mu się w końcu wykrztusić, a widok łez dziewczyny rozrywał mu serce.

— Nie — oblizała usta. — Żartujesz, prawda? Powiedz, że to żart — poprosiła rozpaczliwie.

— Chciałbym.

Nie mogła w to uwierzyć. Jeszcze wczoraj uśmiechał się do niej i całował tak, jakby miał to być ostatni raz. Nigdy nie sądziła, że nim będzie.

Poczuła, że traci oddech, że zaraz spali jej się cały świat. Nie była przygotowana na takie konsekwencje.

Jeżeli miłość tyle kosztowała, nie miała czym zapłacić.

William odczytując jej myśli, sam uronił łzę, ale szybko ją starł.

— Nie! — zaczęła uderzać pięściami w jego klatkę piersiową, szlochając przy tym tak bardzo, że Celine sama się rozpłakała.

— Tak mi przykro — Crispin zaciskał usta w wąska kreskę.

— Dlaczego? Dlaczego on... — uderzanie zamieniło się w kurczowe zaciskanie palców na jego kamizelce. Położył dłoń na tyle jej głowy i ostrożnie przyciągnął do siebie. Był tam jedyną osobą, która rozumiała jej ból. To wydawało mu się właściwe.

Skażona KrewWhere stories live. Discover now