Rozdział 15

393 13 0
                                    

Connor

Nie wiedziałem dlaczego zabrałem ją do miasta. Pod wpływem impulsu zaproponowałem jej wyjazd i dopiero później przypomniałem sobie, że przecież mamy wszystkie medyczne akcesoria na miejscu. Tutaj akurat Madison słusznie wyłapała zagwostkę, ale nie miałem zamiaru jej się z niczego tłumaczyć.

Prawda była taka, iż od naszego pocałunku w jej sypialni, kilka razy dziennie wracałem do niej myślami. Nie próbowałem nawet temu zaprzeczyć, że chciałem ją mieć, aczkolwiek bałem się że gdy jej skosztuję coraz bardziej się będę od niej uzależniał.

Madison nie wiedziała jeszcze, iż już dawno postanowiłem, że jej nie wypuszczę i planowałem zatrzymać ją na zawsze. Nie spieszyłem się jednak z niczym. Dziewczyna miała u mnie mieszkać jeszcze przez kilka lat, a to mi wystarczy by ją przekonać do siebie.

Tak jak niektórzy mężczyźni w naszym świecie, nie myślałem tylko swoim kutasem. Podobało mi się jaką energię wokół siebie roztaczała. Byłem świadom, jak każdy w moim Klanie się do niej przekonuje, ponieważ potrafiła wysłuchać i szczerze odpowiadać prosto z serca. Zapominało się przy niej o realiach naszego życia przestępczego, gdy ona starała się widzieć to co dobre w każdym z nas.

To po tym jak się szczerze zaśmiała postanowiłem zabrać ją na kawę, aby choć odrobinę dłużej czerpać z jej radości. Błyszczące oczy, zaróżowione policzki i nieco zmierzchwione włosy, których nawet nie miała potrzeby poprawić, odebrały mi czujność i nawet nie zauważyłem kiedy sprawiła, żebym zgodził się na jej pójście do pracy. Zbyt łatwo jej to przyszło.

Uwielbiałem patrzeć na jej niewinną twarzyczkę gdy z wahaniem i niepewnością w głosie zarzucała pomysłem i niecierpliwie oczekiwała na moją odpowiedź . Na szczęście bardzo szybko wyłapała to, iż przeciwstawianie się i opór, jak również stawianie żądań działa na mnie bardzo źle i jedynym sposobem na osiągnięcie czegokolwiek to prośba.

Pewnie to wypierała z siebie , ale była na mojej łasce i to ja mogłem zadecydować o jej życiu. Już długo byłem przywódcą Klanu , co sprawiło, iż otwarcie przyznawałem sam przed sobą i przed innymi, że jestem maniakiem kontroli. Co mnie zastanawiało, to fakt iż lubiąc dominować w każdej relacji, wybrałem sobie najbardziej upartą i zawziętą dziewczynę w moim domu. Satysfakcja, jaką odczuwałem za każdym razem gdy widziałem to, że się poddała była ogromna. Jedyne co powstrzymywało mnie w zdominowaniu jej całkowicie była świadomość, że nie chcę jej skrzywdzić, czy złamać całkowicie. Szanowałem to, iż nie bała się powiedzieć co myśli i potrafiła skonfrontować swoje opinie z moim zdaniem. Takich ludzi mi brakowało w życiu i tylko nieliczne grono bliskich przyjaciół ośmielało się to robić.

Fakt, że za każdym razem miałem wiele fantazji z Madison w roli głównej, gdzie rzucam ją na łóżko, czy blat biurka lub fotel, nieco utrudniał mi moje opanowanie. Prawda była jednak taka, iż Madison mimo swojej inteligencji i sprytu była w mojej pułapce i może jeszcze o tym nie wiedziała, ale nie miała możliwości z niej uciec. Nie miałam możliwości uciec ode mnie i od początku była bez szans.

Madison

Connor nie żartował ze znalezieniem mi pracy, szybko załatwił ją w bibliotece miejskiej, na cztery dni tygodniowo. Nie skomentowałam tego, że miałam wcześniej na myśli pełen etat, ponieważ wolałam nie ryzykować, że się wycofa z umowy.

Biblioteka ewidentnie miała już swoje lata, co sugerowały nieco zniszczone już regały, uginające się pod masą wytartych ze starości książek. Oprócz mnie  pracowały w niej jeszcze dwie osoby. Jedną z nich była pani dyrektor w średnim wieku, o krótko ściętych włosach, zafarbowanych na rudo, a druga to starsza pani, która całe swoje życie spędziła w tym miejscu. Jak się dowiedziałam zaraz na początku od niej samej, już kilka lat temu mogła przejść na emeryturę, jednak po śmierci męża nie chciała siedzieć w pustym mieszkaniu i wolała przychodzić nadal do pracy, przy okazji sobie dorabiając.

ZnalezionaМесто, где живут истории. Откройте их для себя