Rozdział 1 (2): Kim jesteś?

1K 39 19
                                    

Przychodziłam do salonu co 10 minut i zerkałam przez lekko uchylone drzwi, czy dziewczyna się nie obudziła, ale ona cały czas spała w tej samej pozycji już ponad 3 godziny. Wciąż była skulona, chociaż przykryłam ją najgrubszym kocem, jaki babcia miała w domu.

Siedziałam w kuchni, z nudów popijając drugi kubek kawy, cały czas niecierpliwie zerkając w stronę wejścia do salonu. Mój telefon był rozładowany. W pewnym momencie zaczęłam wpatrywać się w obrazki w złotych ramach powieszone na ścianie obok drzwi. Cztery Maryje, trzy Jezusy i pięć wizerunków tego samego papieża posyłały mi cały czas nienawistne spojrzenia. Czułam się źle w pobliżu tych obrazów. Odnosiłam wrażenie, że mnie oceniają i potępiają.

Moja rodzina zawsze była bardzo religijna. Chodziliśmy do kościoła co niedzielę, do tego w każde możliwe święto kościelne, nakazane i nie. Wszyscy przekazywali sobie wiarę z pokolenia na pokolenie nie tylko jako zbiór zasad, ale przede wszystkim jako miłość do Boga. Ja również wierzyłam w Boga, bo tak mnie nauczono i podświadomie czułam, że może on istnieć. Nienawidziłam jednak chodzić do kościoła, słuchać tych wszystkich złych opinii, które miał on na temat takich ludzi jak ja. Czułam się winna, że urodziłam się taka, a nie inna. Bałam się miłości właśnie między innymi przez kościół. Wiedziałam, że mama i babcia marzyły, bym wzięła ślub kościelny, i dlatego właśnie nie chciałam się zakochać; ślub kościelny w moim przypadku nie był możliwy.

Zorientowałam się, że od jakiegoś czasu bezmyślnie rozdrapuję kilkudniową ranę na palcu dopiero wtedy, gdy spod dużej wielkości strupa zaczęła lecieć mi krew. Kapnęła na stół i poplamiła stary obrus ze słonecznikami. Szybko włożyłam palec do ust, by chociaż trochę zatamować krwawienie. Wstałam od stołu i podeszłam do lady kuchennej.

Stałam koło zlewu polewając palec i podniosłam drugą rękę do góry, by wyciągnąć sobie szklankę z przeszklonej szafki. Dostrzegłam jednak w nieprzezroczystej powierzchni szyby odbicie nieznajomej ze śmietnika. Wzdrygnęłam się i spojrzałam do tyłu.

Dziewczyna stała w progu i patrzyła na mnie badawczo. Pierwszy raz widziałam ją w pełni wyprostowaną; nie uszło mojej uwadze, że jest bardzo wysoka. Była niesamowicie wychudzona; tak szczupłej osoby nie widziałam jeszcze nigdy przedtem. Nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam koło stołu, usiłując nie wlepiać za bardzo wzroku w dziewczynę. Piłam wodę nienaturalnie długo, starając się w jakiś sposób przestać zwracać uwagę na niezręczną ciszę panującą w pomieszczeniu. Dziewczyna obserwowała mnie badawczo cały czas, zdawało się, jakby w ogóle nie odczuwała dyskomfortu z tego powodu. Ja wreszcie również na nią spojrzałam. Nieznajoma nie odwróciła się jednak. Cały czas patrzyła na mnie wzrokiem, który w jakiś dziwny sposób łączył w sobie przenikliwość i obojętność.

- Usiądź sobie - powiedziałam, nie do końca pewna, czy dziewczyna w ogóle mnie rozumie. W końcu nie odezwała się jeszcze ani słowem, a jedynie parę razy pokiwała głową. Może nie znała polskiego i robiła tak tylko dlatego, że mówiłam do niej miłym i spokojnym głosem?

- Czy ty w ogóle wiesz, co ja do ciebie mówię? - zapytałam najgrzeczniejszym tonem, na jaki mogłam się zdobyć. Dziewczyna nie zareagowała. Wypuściłam ciężko powietrze z płuc.

- Do you speak English? Parlez-vous francias? Sprechen sie Deutch? Ты говоришь по Русски? - zapytałam w kilku językach, oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie mówiłam płynnie po francusku ani po rosyjsku. Za to niemiecki i angielski zawsze były moją mocną stroną. Jednak w tym przypadku żaden z tych języków nie okazał się pożyteczny. To było męczące. Nie dało się dojść do porozumienia z tą dziewczyną.

Wstałam z krzesła i podeszłam do zlewu z pustą szklanką w ręce. Umyłam ją i zakręciłam wodę. Wtedy pierwszy raz usłyszałam głos stojącej za mną nieznajomej.

Jesteś moją bajką 🧚 (lgbt)Where stories live. Discover now