17

1.8K 55 57
                                    

Wszyscy szykowaliśmy się do klubu. Był to dla mnie szczególnie stresujący moment, bo Olivia, Mary, Ruby i Louis mieli poznać się z Jude'em i jego znajomymi. Miałam ogromną nadzieję, że się polubią i to nie będzie nasze ostatnie, wspólne spotkanie. Kolejną dawkę stresu przynosiło mi to, że pierwszy raz poznam znajomych Jude'a. Nie wiem z kim będzie w klubie, ale i tak się stresuję.

Ostatnio znalazłam piekną, ciemno zieloną, krótką sukienkę na wyprzedażach, więc stwierdziłam, że będzie idealna. Zrobiłam makijaż, ubrałam buty i mogłam wychodzić. Stwierdziłam, że pojadę samochodem, bo nie miałam ochoty pić.

Najpierw podjechałam po Olivie i Mary, bo szykowały się razem, a potem pod hotel Louisa i Ruby. W tym momencie cieszyłam się, że to ja prowadziłam, bo nie musiałam siedzieć upchnięta w tyle.

- Boże Mia, nie masz może wolnego miejsca w bagażniku? Te baby się strasznie rozpychają i zajęły se całe miejsce.

- Nie przesadzaj Lou. Droga zajmie tylko dziesięć minut, nie denerwuj się tak. Przeżyjesz. - Jego narzeczona starała się go uspokoić, jednak nie działało to jakoś dobrze.

- Raczej miejsca wystarczająco nie mam, żebyś tam się zmieścił.

- Och.. Mia nie zrozumiałaś mnie. Którąś z nich by się tam upchnęło i byłoby dobrze. - Myślałam, że umrę ze śmiechu jak zobaczyłam z jaką powagą powiedział to chłopak.

Trochę spóźnieni weszliśmy w pośpiechu do klubu. Droga nie minęła zbyt szybko, w szczególności przez trójkę osób z tyłu.

- Następnym razem one siadają na tyłach, a ja z przodu. Nie mam zamiaru przeżywać tego piekła po raz kolejny.

- Niech ci będzie Louis. Nie wiem co na to twoja kobieta, ale to już z nią ustalaj.

Klub był mi już znany. Kilka razy się w nim pojawiłam. Jude miał na nas czekać przy barze. Całą piątką podeszliśmy tam, jednak go tam nie było. Nie. Tylko nie to. Błagam tylko nie to, że nas wystawił. Przez moje myśli przechodziły najgorsze scenariusze.

- Mia? - Przez chwilę myślałam, że mówi do mnie Louis, jednak przede mną pojawił się jakiś chłopak. Skądś go znałam. - Jestem Giovanni Reyna, ale mów mi Gio. Jestem znajomym Jude'a. Miło mi was poznać. - Ostatnie zdanie wypowiedział już do całej naszej gromadki. Wszyscy przedstawili się.

Po chwili szliśmy już do loży, w której znajdowała się reszta. Wytarłam dłonie o sukienkę. Ewidetnie się stresowałam. Gdy zobaczyłam znajome twarze, jednocześnie się rozluźniłam, ale z niektórych nie byłam zbytnio zadowolona. A dokładnie z jednej.

- Mia! - Gdy Jude mnie zobaczył, od razu wstał i przyszedł się przywitać. Przytuliliśmy się. Gdy zobaczyłam wściekłość na twarzy jednej z jego znajomych trochę się spięłam. Oderwaliśmy się od siebie. Jude przywitał się z resztą. Podeszłam do dwóch dziewczyn i Jobe'a. Zobaczyłam kogoś i od razu się ucieszyłam.

- Cara?! Co ty tu robisz?! - Była to dziewczyna z pokazu. Ta, która podeszła do mnie i zapytała się czy wszystko u mnie w porządku.

- Mia! Cześć! - Wpadłyśmy sobie w ramiona, obie ucieszone tym spotkaniem. - Miło mi cię znowu widzieć!

- Cześć. Mia jestem. - Podeszłam do dziewczyny, po krótkiej wymianie zdań z Carą. Kobieta nie miała nawet zamiaru podać mi ręki.

- Chyba się już znamy. Jessica. Najlepsza przyjaciółka Jude'a. - Cholera. To była ta sama dziewczyna, której otworzyłam drzwi, gdy byłam w mieszkaniu piłkarza. Wiedziałam, że nie polubię się z nią. Nie miałam zamiaru komentować jej braku wychowania i podeszłam do znajomej mi osoby.

Trudna rozgrywka | Jude Bellingham Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz