9.

1.2K 91 38
                                    

Jesteś otwarta na wiele podróży?"

No właśnie, czy jestem otwarta na wiele podróży? Myślałam nad odpowiedzią na to pytanie opierając brodę na dłoni i popijając świeżo zrobione cappuccino jak zwykle zrobione na mleku owsianym.

„Jasne"

Wystukiwałam wiadomości palcem wskazującym gdy mój telefon leżał płasko na stoliku. Kawiarnia, którą znalazłam była całkiem urokliwa, przez chwilę przestałam czuć się tak jakbym była w Katarze, a wydawało mi się że nagle trafiłam do Norwegii. Z radia rozbrzmiewały świąteczne piosenki, a kolorowy wystrój sam wskazywał na to, że na zewnątrz temperatura jest na minusie choć było niecałe trzydzieści stopni.

Potrzebowalibyśmy cię w Vancouver jeszcze przed świętami aż do początku stycznia, byłabyś w stanie to zrobić?"

Przygryzłam usta wzdychając ciężko. Jedną dłonią bawiłam się moimi złotymi kolczykami. Właściwie nie złotymi, a pozłacanymi dlatego moje uszy były już całkiem na skraju wytrzymania i byłam prawie pewna, że jeszcze chwila i wybuchnie mi z nich krew. Jednak mimo tego nie mogłam zebrać się do kupienia porządnych kolczyków, które by mnie tak nie kaleczyły.

Podać coś jeszcze może? — Zaszczebiotała kelnerka przechodząc z czarną tacką obok mojego stolika.

Poprosiłabym o rachunek. — Uśmiechnęłam się, a kobieta skinęła głową.

Mama : Rozmyśliłaś się już?

Będę przed świętami"

Mogłam zawdzięczyć mojej mamie tylko i wyłącznie przekonanie mnie do wzięcia kolejnej pracy, która mogłaby otworzyć mi drzwi na nowe sukcesy w moim życiu.

„Świetnie, wszyscy bardzo się cieszymy i nie możemy się doczekać aż dołączysz do naszej ekipy. Prześlę ci szczegóły hotelu bliżej terminu. Będziesz wylatywała z Polski czy prosto z Kataru?"

Potarłam dłonią moją skroń. W głowę ciążyło mi zmęczenie, nadmiar kofeiny, albo stresu.

„Prosto z Kataru"

Adam : Chłopaki mają trening, jesteś wolna?

Ja : Dwadzieścia minut?

Adam : Idealnie

Zostawiłam na stoliku banknot, który pokrywał moją kawę dodatkowo zostawiając napiwek. Do hotelu wróciłam taksówką. Zwykle wybierałam komunikację miejską, ale zależało mi na czasie.

— Cześć Hale. — Rzucił do mnie Zalewski i przybił ze mną piątkę na przywitanie.

— Hej. — Odpowiedziałam z uśmiechem.

Po przywitaniu się tak z całą kadrą, jak zwykle ustawiłam się z boku aby robić zdjęcia kiedy trenują. Od samego początku miałam złe przeczucie jeśli chodziło o szare chmury zbierające się na niebie, więc nie byłam ani trochę zdziwiona kiedy na nosie poczułam zimne krople wody. Mój aparat był całkowicie wodoodporny właśnie na takie sytuacje, ale moje włosy po chwili przylegały niewygodnie do moich policzków.

Usłyszałam nieprzyjemny dźwięk gwizdka trenera.

— No niestety, mamy taką sytuację, chciałbym was puścić z powrotem do hotelu, ale jutro mamy mecz i nie możemy sobie pozwolić na rozluźnienie się całkowicie. — Przemówił do wszystkich.

Ja stałam oparta o metalowy słup. Nawet nie obchodziło mnie to, że byłam przemoknięta do suchej nitki. Wystarczył mi fakt, że miałam w dłoniach mój aparat za którym czułam się niewidzialna.

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz