11.

1K 92 45
                                    

Zaraz sobie utnę te włosy. — Warknął Cash stojąc przed lustrem.

Wciąż siedziałam w jego pokoju, może nie był to z mojej strony najmądrzejszy pomysł, ale widziałam że wciąż nie otrząsnął się z nieprzyjemnej niespodzianki, którą mieliśmy przy śniadaniu. Ja potraktowałam to jako coś co miało się stać, a skoro nikt nie ucierpiał to można było o tym zapomnieć. Matty jednak przeżywał to tak jakby któreś z nas trafiło przez to do szpitala.

Im bardziej będziesz je przekładał tym gorzej będą się układać.

To nie powinno tak działać.

Nie byłabym ani trochę zdziwiona gdyby wyrwał sobie za chwilę wszystkie włosy z głowy, albo po prostu je zgolił. Choć nie jestem pewna czy brak włosów by mu pasował.

Ale tak to właśnie działa, zostaw ten kosmyk dołóż jeszcze trochę żelu najwyżej.

Jak ja już na głowie mam skorupę. Poza tym to ja jestem od uspokajania twoich psychoz nie ty od moich. Ja nie mam psychoz.

Nawet nie powiedziałam, że masz psychozy. — Zmarszczyłam brwi rozbawiona.

Dobra, nieważne.

Przysunęłam moje kolana do siebie. Cały ranek zlatywał mi tak powoli, że mój organizm miał wrażenie jakby już był wieczór. To była charakterystyka dni w których odbywały się mecze, zawsze mijały wolniej niż reszta dni.

— Kasiora, jesteś? — Odezwał się Zalewski wchodząc do pokoju bez pukania. — O cholera. — Cofnął się widząc mnie. — Czy ja mogę patrzeć?? — Zakrył swoje oczy.

Założyłam ręce na piersi zmierzając go wzrokiem. Jak zwykle robił z siebie istnego pajaca.

— Bardzo śmieszne. — Odpowiedziałam.

— Tylko pytałem żeby w razie czego nie doznać zapalenia spojówek. — Uniósł ręce w geście obronnym i wszedł głębiej do pokoju rzucając się na łóżko. — On żyje? — Zwrócił się do mnie po zlustrowaniu nieruchomego Matty'ego wzrokiem.

— Raczej połowicznie.

Zacisnęłam usta patrząc na wściekłe spojrzenie blondyna.

— Ja też, ten mecz mnie wykończy.

— Wybacz, nie spytałam wcześniej. Nic ci się nie stało rano? Z tym żyrandolem?

Nicola parsknął cicho i machnął ręką w powietrzu.

— No co ty, małe draśnięcie na ręce jeszcze nikogo nie zabiło.

Skinęłam głową choć w mojej głowie kłębiły się setki myśli.

Właśnie, prawie bym zapomniał po co tu przyszedłem. Cashy zaraz jedziemy na stadion.

Tak wcześnie? — Zmarszczył brwi.

Ja sama zdziwiłam się słysząc słowa Zalewskiego. Normalnie nie wyjeżdżali na mecze tak wcześnie.

Widocznie tak.

Rzeczy mam spakowane więc jeśli o mnie chodzi to możemy wychodzić i teraz.

Nicola wzruszył ramionami.

Mi pasuje. Hale ty chyba jedziesz innym autokarem tym razem.

Ja sobie poradzę mną się nie przejmujcie.

Położyłam się na łóżku kiedy wydawało mi się, że oboje wyszli z pokoju. Po chwili jednak Cash wychylił się na sekundę zza ściany. Podejrzewam, że Zalewski czekał na niego na korytarzu. Naprawdę nie podobało mi się to, że przyjaciel Matty'ego miał zupełnie inne wyobrażenie o naszej relacji niż powinien.

Give it time // Matty Cash ff  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz