21

1.7K 54 25
                                    

Jude za kilka minut kończy trening. Na pewno będzie zmęczony, więc stwierdziłam, że zrobię nam jakiś obiad. W lodówce i szafkach znalazłam wszystkie potrzebne składniki na spaghetti, także zabrałam się za gotowanie. Gdy robiłam sos, usłyszałam jak piłkarz wchodzi do domu.

- Jestem już! - Byłam na tyle skupiona na gotowaniu, że nawet mu nie odpowiadałam. - Co robisz? - Chłopak stanął centralnie za mną i złożył pocałunek na czubku mojej głowy. - Pachnie pysznie.

- Jak było na treningu?

- W porządku. Idę wziąć szybki prysznic. Zdążę się wykąpać, czy zaraz będzie gotowe?

- Zdążysz w 10 minut?

- Postaram się.

Gdy nakładałam makaron na talerze brunet wyszedł już z łazienki. Miał jeszcze wilgotne włosy i dopiero zakładał koszulkę. Jak najszybciej podszedł do stołu i usiadł na krześle.

- Boże to wygląda cudownie. - Zaczął nawijać makaron na widelec.

- Już nie chwal, tylko jedz. - Usiadłam obok niego i również zabrałam się za jedzenie.

- O Boże.. - Mówił ze spaghetti w buzi. - jakie to jest dobre. - Przełknął makaron i mówił dalej. - Jest sto razy lepsze niż to co jedliśmy wczoraj.

- Wczoraj jedliśmy carbonarę, dziś jemy spaghetti, to się różni od siebie.

- I tak jest lepsze. Musisz gotować częściej słońce.

***
Dwa tygodnie minęły strasznie szybko. Starałam się spędzać każdą możliwą chwilę z piłkarzem, bo wiedziałam, że niedługo nie będę miała takiej możliwości. Dziś nadszedł ten dzień, w którym Jude leci do Anglii. Stresowałam się dość mocno, bo nie wiedziałam kiedy zobaczę się z nim ponownie. Od kilku minut staliśmy przy naszych samochodach i nie potrafiliśmy się pożegnać.

- Cholera nienawidzę pożegnań. - Przerwałam chwilę ciszy, która nastała pomiędzy nami.

- Ja też nie. Nigdy nie potrafię się żegnać. - Podszedł do mnie bliżej i zamknął mnie w szczelnym uścisku, jakbym zaraz miała zniknąć. - Kiedy przylecisz do Anglii?

- Raczej nie dam rady przylecieć w maju. Prawdopodobnie przylecę na początku czerwca.

- Nie wiem czy dam sobie radę bez ciebie. Nie wyobrażam sobie tego, że jutro nie obudzisz się koło mnie.

- Jude, bo się zaraz rozkleję - Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i zamknęłam oczy, żeby nie wypuścić żadnej łzy. - a obiecałam sobie nie płakać.

- Nie płacz. Obiecuję, że codziennie będę dzwonił i pisał. Razem dotrwamy do tego czerwca. Poza tym musisz też przylecieć na mój mecz.

- Mhmm.. zaraz się spóźnisz.

- Wiem, ale nie chcę się od ciebie oderwać. Nie możemy tak jeszcze chwilę postać?

- Chyba nie.. - Poluźnił uścisk, więc zrozumiałam, że muszę się już odsunąć. - kocham cię Jude. - Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.

- Też cię kocham słońce. Do zobaczenia.

Każdy z nas odszedł w stronę swojego samochodu. Jeszcze raz na niego spojrzałam, żeby zapamiętać każdy jego szczegół. Równo wsiedliśmy do aut. Odjechał pierwszy. Kilka łez pociekło mi po twarzy, ale jak najszybciej je starłam i ruszyłam w stronę swojego mieszkania.

Od razu, gdy znalazłam się w swoim przytulnym mieszkanku, poszłam do kuchni zrobić popcorn, a potem, jak najszybciej rzuciłam się na łóżko i szczelnie, opatuliłam się kocem. Włączyłam mój ulubiony serial na netflixie, żeby umilić sobie czas spędzany w samotności. Powoli zaczynałam tęsknić z rodziną. Przez to, że nie miałam teraz zbytnio kontaktu z mamą, nie rozmawiałam też z Leosiem. Tak naprawdę jedyny kontakt miałam z tatą, chociaż też rozmawialiśmy kilka razy w tygodniu, nie tak jak kiedyś - codziennie. Zaczęło mi wszystkich brakować. Z Olvią dawno się nie widziałam, nawet nie wiedziałam dlaczego ograniczyłyśmy nasz kontakt. Ostatnio widziałam się z Carą - wtedy powiedziałam jej o związku z Jude'em, z czego niezmiernie się cieszyła. Zaczęłam się zastanawiać czy nie odwiedzić Polski na dłużej.

Trudna rozgrywka | Jude Bellingham Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz