{33}

2.1K 85 80
                                    

Kolejna impreza, która skończyła się tak jak zwykle, czyli nie mam bladego pojęcia jak bo nic nie pamiętam. Czy ja naprawdę muszę pić aż tyle? Mam dopiero siedemnaście lat, a zachowuję się jak jakaś alkoholiczka... Jedyne co pamiętam to mój jedyny cel tej potańcówki, nawet nie wiem czy go zrealizowałam. Mogłabym kogoś zapytać, ale tylko Sira o tym wiedziała a wątpie że ona cokolwiek pamięta. Dlatego od razu zrezygnowałam z tej opcji, nie dowiem się tego póki ta lafirynda sama się przy mnie nie stawi i nie powie mi tego wprost.

Powolnym krokiem skierowałam się do walizki by wyciągnąć jakieś ubrania, pierwsze co wpadło mi w ręcę to kolarki oraz jakaś oversize koszulka. Powędrowałam do łazienki by wziąć prysznic, wyglądałam okropnie, ale przyzwyczaiłam się do tego będąc kilka razy w tygodniu na imprezach. Od poznania się z piłkarzami strasznie się zmieniłam, nigdy w życiu nie pomyślałabym że w takim wieku będę pjiana tak, aby nic nie pamiętać.

Owinęłam swoje ciało ręcznikiem, spoglądając jeszcze raz w lustro. Nie wyglądałam już jak wiedźma, co bardzo mnie ucieszyło. Wory pod oczami wciąż były widoczne, lecz jak narazie nie miałam zamiaru nakładać makijażu. Wyszłam z pomieszczenia, z moich ust wydostało się głośne przekleństwo gdy tylko zauważyłam znajomą twarz w moim pokoju.

- Cóż za słownictwo młoda damo - odparł z uśmiechem na ustach Gonzalez, przycisnęłam biały materiał bardziej do ciała by przypadkiem mi się nie zsunął

- Co tu robisz? - zapytałam marszcząc brwi, byłam pewna że drzwi były zamknięte, przecież nie zapomniałabym ich zakluczyć, nawet po pijaku

- Czekam na ciebie, więc ubieraj te swoje ciuszki i dalej bo idziemy na śniadanko - posłał mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam, spowrotem udałam się do łazienki i tam się przebrałam przy okazji susząc włosy i robiąc lekki makijaż

Udaliśmy się z chłopakiem do windy, ale jak się okazało wcale nie jechaliśmy na stołówkę, tylko gdzieś poza hotel. Przed budynkiem czekał na nas Gavira, z nieco naburmuszoną miną. W sumie to czego ja się po nim spodziewałam? Zawsze tak wyglądał, bo wiecznie coś mu nie pasowało. Zachowywał się jak jakiś książe, nie lubiłam w nim tego najbardziej. Mogłąbym się założyć że myśli o mnie dokładnie to samo, jednak wolałabym żeby zostawił to dla siebie tak jak ja.

O dziwo brunet nie odezwał się słowem, tylko posłusznie wsiadł do auta, zrobiłam to samo zapinając przy tym pasy. Pedri usiadł za kierownicą i ruszył z miejsca, nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, ale nawet nie próbowałam pytać, bo i tak nic by z tego nie wyszło. Nigdy nie mówili gdzie mnie zabierają, chodźby miał być to zwykły market.

Zatrzymaliśmy się pod jakąś małą kawiarenką, byłą całkiem urocza. Odcienie beżu dodawały klimatu, co urzekło moje serduszko. Gdy tylko weszliśmy do środka na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, zapach wypieków, kawy oraz herbaty unosił się po całym pomieszczeniu. Zajeliśmy jeden z pustych stolików, przejrzeliśmy kartę dań po czym razem z brunetem powiedzieliśmy co byśmy chcieli. Ciemnowłosy odszedł od stołu, a ja zostałam zama z Pablem. Nie chcąc się nudzić przerwałam niezręczną ciszę.

- Jak relacja z Florence? - jedyne pytanie, które przeszło mi przez myśli, żałowałam że je zadałam, lecz nie mogłam już się wycofać, brunet uniósł lekko brwi

- Jesteś zazdrosna? - zapytał przybierając na twarzy chyrtry uśmieszek, spięłam się lekko próbując to ukryć, ale chyba nie wychodziło bo Gavira parsknął śmiechem

- Skąd to pytanie? - odkrząknęłam, chcąc jakoś wybrnąć z sytuacji, nie miałam pewności że to się uda, ale zawsze warto wierzyć

- Stąd, skąd ty wzięłaś swoje słoneczko - posłał mi cwaniacki uśmieszek, rozchyliłam lekko usta słysząc jego ostatnie słowo, które wywołało pieczenie na moich policzkach

You Are Not Good | Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz