36

1.1K 58 102
                                    

Następne trzy lata później.

Wrześniowa pogoda w Anglii nawet dopisywała. Miałam pojawić się na meczu Jude'a i innych reprezentantów Anglii. Złe samopoczucie przeszkodziło mi w tym pomyśle. Napisałam Jude'owi, że mnie nie będzie, ale wiedziałam, że tak szybko tego nie odczyta. Na telewizorze pojawił mi się obraz, gdzie obie drużyny weszły na murawę.

Gdy minęła pierwsza połowa, dzięki której zdobyliśmy przewagę, poczułam ostry ból brzucha. Pobiegłam do toalety, żeby zwymiotować. Po wykonaniu tej czynności oparłam się o ścianę. Nie wiedziałam co się właśnie wydarzyło. Był pewnien mały, ciekawy fakt o mnie. Nienawidzę wymiotować i bardzo rzadko to się zdarza. Nawet po alkoholu nie wymiotowałam.

Po całym incydencie wróciłam do salonu, żeby oglądać dalej mecz. Okazało się, że jeszcze chwila do rozpoczęcia drugiej połowy, także wzięłam telefon do ręki. Z nudów przeglądałam wszystkie możliwe aplikacje, aż natrafiłam na kalendarzyk okresowy. Sprawdzałam datę w telefonie i jeszcze raz aplikacje. To. Nie. Było. Możliwe. Jak ja tego nie zauważyłam? Miesiączka spóźniała mi się już czwarty dzień.

Ponownie poszłam szybkim krokiem do łazienki i drżącymi dłońmi szukałam testu ciążowego. Cztery miesiące temu również spóźniał mi się okres, ale na szczęście pani ginekolog oraz testy ciążowe, które wykonałam, wykazały to, że nie byłam w ciąży. Tym razem również miałam taką nadzieję.

Tak dla pewności zrobiłam dwa testy i czekałam. Popatrzyłam się w lustro i próbowałam dodać sobie otuchy, że to znowu fałszywy alarm. Nie mogłam zajść w ciążę. Nie teraz.

Pięć minut minęło, a ja dalej bałam się popatrzeć na zacisniętą dłoń, w której ukrywałam dwa testy. Wzięłam głębokie oddechy, żeby się uspokoić i zajrzałam. Oba wypadły mi z dłoni, kiedy na dwóch pojawiły się dwie kreski. Nie możliwe. To nie mogła być prawda. Osunęłam się na podłogę i płakałam. Nie wiedziałam ile czasu minęło. Nawet nie chciałam wiedzieć. Wiedziałam tylko jedno. Byłam pewna, że Jude nie będzie z tego zadowolony. Sama nie byłam. Miałam tylko dwadzieścia cztery lata. Nie było takiej opcji, że poradziłabym sobie z dzieckiem.

Po następnych kilkunastu minutach wróciłam do salonu. Okazało się, że siedziałam tam trochę dłużej, bo mecz właśnie się zakończył. Testy schowałam w mojej szafce, pod kosmetykami.

Byłam na tyle wycieńczona, że poszłam do naszej sypialni i położyłam się spać. Mieliśmy już ślub, ale to w zupełności wystarczyło.

Zasypiając zastanawiałam się jak opowiem o tym piłkarzowi i czy w ogóle chcę to teraz zrobić.

***
Miałam okropny sen. Działo się w nim o wiele za dużo, na szczęście ktoś mnie z niego wybudził. Otworzyłam zaspane oczy i gdy zobaczyłam nade mną chłopaka, cała się spiełam.

- Słońce? Czy ty płakałaś? Masz strasznie zaczerwienione i podpuchnięte oczy. - Przyjrzał mi się z troską, co mnie dobiło. Ponownie miałam ochotę się rozpłakać.

- Oglądałam smutny film. - Skłamałam.

- Jaki?

- Już nie pamiętam tytułu. - Zabrzmiało to strasznie sztucznie. - Był dość skomplikowany.

- Mhm. - Było widać, że zauważył, że coś jest nie tak. - Idę się ogarnąć, do łazienki.

- Okej. Zrobię obiad.

Ruszyłam w stronę kuchni, a chłopak do łazienki. Wyciągnęłam składniki, żeby zrobić najprostszy makaron. Przez moje ciało przeszedł dreszcz na myśl o dziecku. Sparaliżowało mnie i nie mogłam się ruszyć. Po prostu stałam i wpatrywałam się w produkty.

Trudna rozgrywka | Jude Bellingham Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz