Rozdział 7

4.7K 311 39
                                    


- Mówiłam wam już, że jesteście moimi ulubionymi ludźmi na świecie? - powiedziałam, opierając się o kuchenny blat w domu Lucasa i obserwując, jak mój przyjaciel z pomocą Katie przyrządzał zapiekankę na kolację.

- Jakieś sto tysięcy razy - odparła Katie, a następnie wyciągnęła ku mnie rękę: - No już, do roboty. Prosiłaś, żebyśmy ci zajęli czymś myśli, więc chodź tu i pomóż nam.

Po włożeniu zapiekanki do piekarnika Lucas zaproponował grę w scrabble. Byłam jednak tak rozkojarzona, że nie potrafiłam ułożyć choćby najprostszego słowa.

- No dobrze, Jas, wyrzuć to z siebie. Ewidentnie tego ci trzeba - rzekła w pewnym momencie Katie.

- Nie chcę was zadręczać moimi problemami. I tak ostatnio żyjecie tylko nimi.

- Od tego są przyjaciele, czyż nie? - odezwał się Lucas, spoglądając a to na mnie, a to na Katie. - Zapomniałaś już, jak tygodniami żaliłem się wam na mojego szefa? - Nawiązał do konfliktu z właścicielem burgerowni, w której przez pewien czas pracował jako kelner. Były szef regularnie go poniżał i ucinał mu wypłatę z byle powodów.

- Nawet nie przypominaj nam o tamtej dramie. Myślałam, że nigdy nie rzucisz tej roboty... - Katie wymownie przewróciła oczami.

- Właśnie. Byłem tak zastraszony przez tego sukinsyna, że w ogóle nie stosowałem się do waszych rad. Mimo to nie zrażałyście się i wspierałyście mnie tak długo, że w końcu odważyłem mu się postawić. - Lucas spojrzał mi głęboko w oczy i dodał: - Mów, co się dzieje, Jas. Pokłóciłaś się z rodzicami?

- Nie, wręcz przeciwnie. Czuję, że dzięki temu listowi jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Dawno nie szczędziliśmy sobie tyle czułości co dzisiaj. Nawet mama się popłakała, a wiecie, jaka potrafi być zachowawcza... Po prostu mam wątpliwości, czy powinnam lecieć do Kalifornii... Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć...

- To normalne, że masz mętlik w głowie - stwierdziła Katie. - Nie minęła nawet doba, odkąd dowiedziałaś się o istnieniu krewnego, który jest jednym z najbogatszych ludzi świata, o ile nie najbogatszym. Na twoim miejscu pewnie przez następny miesiąc biegałabym spanikowana po pokoju i szczypała się w rękę, by mieć pewność, że to na pewno nie sen.

- Na szczęście Jas nie jest taką panikarą jak ty - rzucił pół żartem, pół serio Lucas. Następnie zwrócił się do mnie: - Co ci szkodzi go odwiedzić? I tak zdałaś już wszystkie egzaminy.

- Mówisz jak moi rodzice. Najchętniej jeszcze dziś wsadziliby mnie w samolot i wysłali do Richwooda. Twierdzą, że najpierw powinnam go poznać, a dopiero potem zdecydować, co dalej z moim życiem.

- I mają rację - odrzekł mój przyjaciel. - Nie zrozum mnie źle: ani my, ani twoi rodzice nie chcemy się z tobą rozstawać, ale bylibyśmy hipokrytami, gdybyśmy namawiali cię do odrzucenia zaproszenia i zapomnienia o tym liście. Poleć tam, skosztuj wielkiego świata i zdecyduj, czy chcesz takiego życia. Przecież zawsze będziesz mogła wrócić do nas, do domu.

- Ewentualnie my przeprowadzimy się do ciebie i zamieszkamy wszyscy w wielkim pałacu Richwooda. Czy ty w ogóle wiesz, czym jest Hidden Hills? - spytała wyraźnie podekscytowana Katie.

- Nie... A powinnam?

- Z ciekawości sprawdziłam w necie. To zamknięte osiedle i miasto w jednym. Mieszka tam mnóstwo gwiazd, między innymi Kardashianki, Drake, The Weeknd i Miley Cyrus. Mogłybyście urządzać sobie z Miley wieczorki przy winie i obsmarowywać wspólnie facetów. - Po tych słowach Katie zaśpiewała fragment przeboju Flowers: - I can buy myself flowers. Write my name in the sand. Talk to myself for hours. Say things you don't understand. Już widzę, jak tańczycie razem przy basenie ubrane w garnitury swoich facetów.

- Shane nie założyłby garnituru nawet na własny ślub - zauważyłam. - W jego szafie nie ma nic poza bluzami z kapturem i dresowymi spodniami.

- Ech, Jas... Pozwól mi chociaż pofantazjować. Jeszcze chwila, a wyobraziłabym sobie, jak zapraszasz mnie do willi Miley i we trójkę pływamy w otwartym basenie, popijając drinki z palemką.

- A może niech Katie tam poleci i poda się za ciebie? Twój stryj i tak pewnie nie wie, jak wyglądasz. - Lucas z trudem powstrzymywał się od śmiechu.

- Rodzice wysłali mu moje zdjęcie, gdy miałam jedenaście lat - wyjawiłam.

- To było dawno temu. Od tamtego czasu sporo się zmieniłaś - nie odpuszczał Lucas. - To znaczy, nadal jesteś piękna i młoda, ale... Zaraz wracam. - Zakłopotany wstał i udał się do kuchni.

- Ten to ma pomysły - rzuciłam po chwili do Katie. - Ciekawe, co Richwood powiedziałby na twoją fryzurę. - Zatopiłam wzrok w jej bujnych, rudych lokach.

- O to akurat bym się nie martwiła. Zgódź się na plan Lucasa, a jeszcze dziś zadzwonię do fryzjerki, by mnie przerobiła na szarą myszkę.

- Wypraszam sobie! - warknęłam, co Katie skwitowała chichotem. Następnie zmieniłam temat: - Wspomniałaś, że w Hidden Hills mieszkają głównie celebryci... Richwood raczej do nich nie należy. Przynajmniej tak uważają rodzice.

- Facet w ogóle jest bardzo tajemniczy. Ciężko znaleźć coś na jego temat w necie.

- W takim razie dlaczego mieszka w sąsiedztwie Kim Kardashian i innych gwiazd?

- Przychodzą mi na myśl dwa powody: prywatność i bezpieczeństwo. Do Hidden Hills można się dostać tylko przez strzeżone bramy. W ten sposób celebryci chronią się między innymi przed paparazzi. Richwood ewidentnie lubi być w cieniu, więc nic dziwnego, że zamieszkał w takim miejscu.

Nagle ekran leżącego obok mnie smartfona rozświetlił się.

- To tata. Pisze, że właśnie zatrzasnął Shane'owi drzwi przed nosem i kazał mu nigdy więcej nie pokazywać się w pobliżu naszego domu.

- Zawsze lubiłam twojego tatę, ale teraz jest moim idolem - skwitowała Katie. Tymczasem Lucas wrócił do nas z miską gorącej zapiekanki.

- Pójdę po talerze i sztućce, a gdy wrócę, żadna z was do końca kolacji nie wspomni ani o Richwoodzie, ani o Shanie. Choć na chwilę skupmy się na przyjemnych rzeczach. Czy to zrozumiałe?

- Jasne, szefie! - odparła Katie, po czym przysunęła się do mnie i szepnęła: - Wrócimy do tej rozmowy.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz