13

1.4K 57 0
                                    

Nastał piątek,wraz z moim synkiem i Rosie stałam przed garderobą i próbowaliśmy wybrać idealną sukienkę. Ashlie wyjechała na weekendowe szkolenie a Tina była w pracy do późna dlatego musiałam posilić się małymi ekspertami.
-ja uważam że niebieska a ty Rosie?
-też tak myślę
-ale dlaczego niebieska a nie zielona?-zapytałam
-mamo niebieska podkreśla twoje oczy
-Jordan ma rację w dodatku do ciebie ciociu pasuje
-no dobrze skoro tak mówicie
-wierz mi mamo znam się na tym
-ciekawe skąd...albo wiesz co nie mów-uśmiechnęłam się do synka
-zostaw ciociu rozpuszczone włosy
-tak myślisz?
-tak
-no dobrze idźcie pakować zabawki za chwilę ruszamy
Dzieciaki zostały z panią Marthą a my całą trójką ruszyliśmy na otwarcie mojej restauracji. Stresowałam się oczywiście, że tak choć to nie była pierwsza restauracja którą otwierałam to i tak stres był taki sam. Wiedziałam, że mój wykwalifikowany zespół stanie na wysokości zadania aby wszystkie potrawy przygotowane na dzisiejszy wieczór były dopięte smakiem na ostatni guzik.
Po długich prośbach to mój brat wygłosił krótkie przemówienie. Ja nigdy nie byłam w tym dobra i nie lubiłam być w centrum uwagi tylu ludzi. Pierwszy powitał nas pan Aleksander z żoną Alice. Tą kobietę widziałam akurat pierwszy raz ale odrazu przypadła mi do gustu. Biło od niej takie ciepło kiedy się z nią rozmawiało.
W restauracji znajdowało się chyba ze stu gości i musieliśmy się rozdzielić bo nie sposób było poświęcić każdemu z nich czas. Ja co chwilę udawałam się do kuchni aby sprawdzić jak idzie mojej ekipie ale o nich akurat mogłam być spokojna. Każdy z nich wiedział co ma robić a swoją pracę traktowali naprawdę  z wielką pasją i na dużym luzie. Zresztą zawsze dbałam o to aby w każdej restauracji wśród personelu panowała bardzo luźna atmosfera,zero kłótni i nie potrzebnych spięć.
Wyszłam spowrotem na salę i zobaczyłam jak pani Alice poprawia krawat chłopaka. Wyglądało to uroczo kiedy taki dorosły,wysportowany i o głowę wyższy od niej chłopak stał przed nią a ona poprawiała jego krawat. Odrazu oczyma wyobraźni widziałam siebie za kilkanaście lat gdy to Jordan będzie takim właśnie mężczyzną.
-mamo już jest dobrze-złapał jej dłonie gdy do nich podchodziłam
-a jednak się pojawiłeś-przemówiłam
-tak,nie było łatwo ale się udało
-jesteś na spotkaniu tak?-zaśmiała się jego matka
-w klubie golfowym na przyjęciu mamo
-pantofel-mruknęła pod nosem ale widząc spojrzenie syna szybko się uśmiechnęła-zobaczę czy przypadkiem ojciec nie napił się zbyt dużo alkoholu-pogładziła jeszcze marynarkę syna i zostawiła nas samych
-nie będziesz miał problemu przez to?
-wbrew temu co mówi moja matka nie jestem pantoflem
Obok nas pojawiła się jedną z kelnerek z winem na tacy. Scott złapał za dwa kieliszki i jeden podał mi
-dzięki
-świetnie to zorganizowałaś
-to nie tylko moja zasługa,dziś to zasługa mojej ekipy
Nastała chwila ciszy i kompletnie nie wiedziałam na jaki temat powinnam z nim rozmawiać. Kiedyś znałam go dosyć dobrze a rozmowy przychodziły nam z łatwością,ale to było kiedyś.
-przyszłaś sama czy z partnerem?-zapytał po chwili
-sama-uśmiechnęłam się
I znowu nastała ta niezręczna cisza, którą przerwał mój brat.
-Kim zobacz kto cię szuka
Mój brat odsłonił osobę za sobą i zobaczyłam Gordona Ramsay'a
-o matko Gordon-rzuciłam mu się na szyję-myślałam, że już nie przyjdziesz
-nie mógłbym słoneczko odpuścić takiej okazji. Wyglądasz cudownie a ta sukienka....podkreśla twoje piękne oczy
-dziękuję Jordan wybierał
-a właśnie  gdzie mój ulubieniec Jordan?
-nie mógł być tutaj ze mną ale kazał cię pozdrowić
-koniecznie muszę się z nim zobaczyć
-koniecznie... próbowałeś już anchua?
-jeszcze nie, dopiero przyszedłem
-musisz skosztować stworzyliśmy taką super zalewę i...no sam skosztuj
Odeszłam razem z Gordonem do szwedzkiego stołu  niegrzecznie nie przepraszając chłopaków. Później oprowadziłam go po całej kuchni wprowadzając oczywiście salwy okrzyków moich pracowników. Niektórzy doskolane go znali, czasem robiliśmy spotkania naszych pracowników aby wymieniać się doświadczeniami. Jeszcze gdy Jordan był ciut mniejszy zrobiliśmy wspólnie akcje charytatywną i gotowaliśmy dla bezdomnych. Mój syn bardzo się wtedy udzielał i był chyba najmłodszym uczestnikiem tej akcji ale za to bardzo polubił się z Gordonem. Mogłam śmiało powiedzieć, że załapali wiele wspólnych tematów Jordan opowiadał Gordonowi o zwierzętach a Gordon jemu o różnych dziwnych potrawach w innych krajach. Niestety Gordon miał utrudnione zadanie bo nie mógł tak po prostu powiedzieć mu ,,no i na oczach ludzi zabijali skorupiaka po czym gotowali go aż mięso było miękkie". Taka rozmowa w ogóle nie wchodziła w grę. Przy moim synu nie można było powiedzieć, że zabija się jakieś zwierzę aby je zjeść. Oczywiście wiedział o tym, że kurczak którego je kiedyś żył ale chyba sam wypierał to z myśli i po prostu nie można było mu o tym mówić.
Ale wracając chłopaki tak się świetnie rozumieli, że Jordan sam czasem ,,zapraszał mnie" na obiad w Gordona restauracji. Później padały zazwyczaj słowa ,,słuchaj mamo nie zabrałem pieniążków".

Nowo otwarta restauracja zrobiła na Gordonie dobre wrażenie a jego zdanie niezmiernie się dla mnie liczyło. Był cenionym szefem kuchni w całych Stanach Zjednoczonych więc jeśli ktoś taki mówił ,, słuchaj naprawdę fajnie to urządziłaś" to to był wielki zaszczyt.
Kiedy impreza dobiegła końca spojrzałam na mojego brata a oczy mu się świeciły
-co?
-mama byłaby z ciebie dumna-spuściłam lekko głowę na te słowa
-z nas obu Brad byłaby dumna
-chyba czas szefowo powiedzieć kilka słów załodze-wskazał ręką na drzwi z zaplecza więc weszłam przodem a zaraz za mną mój brat
-szefowa chce coś powiedzieć-odezwał się zatrzymując tym samym ludzi w pół kroku
-słuchajcie odwaliliście dzisiaj kawał dobrej roboty i chciałam wam za to podziekować. Wiem jednak, że za dziękuję nic sobie nie kupicie więc za jakąś-spojrzałam na zegarek-godzinę na waszych kontach bankowych pojawi się mała premia
-Kim przecież wiesz że nie trzeba-odezwała się jedna dziewczyna
-owszem trzeba,bo o pracowników takich jak wy trzeba dbać-uśmiechnęłam się-może i potrawy są autorskie ale bez was by ich nie było. Słuchajcie część z was wróci niedługo do pozostałych restauracji ale chcę abyście wiedzieli, że wszyscy jesteście ważni. Jestem dumna z was i z tego miejsca i pamiętajcie, że to wy je tworzycie.
JMC Restaurant nie byłoby tym samym miejscem gdyby nie wy. Dlatego od poniedziałku wszyscy stajemy na wysokości zadania i zrobimy wszystko aby zapełnić każdy stolik zadowolonymi gośćmi. Czy to jest jasne?!
W kuchni wybuchła salwa okrzyków na co mój brat się tylko zaśmiał
-no a teraz do domu na zasłużony odpoczynek. Grafik na kolejny tydzień jutro znajdziecie w aplikacji
Stanęłam naprzeciw mojego brata a on uśmiechał się cwaniacko
-co?
-prawdziwy przywódca z ciebie
-wal się-pchnęłam drzwi i weszłam pierwsza na salę  ale zatrzymałam się w pół kroku widząc niespodziewanego gościa
-taka samica alfa-śmiał się Brad zderzając się z moimi plecami-co jest?
-Scott coś się stało?
-nie, chciałem tylko-podrapał się po szyi
-zaczekam w samochodzie-spojrzałam na brata i dopiero gdy opuścił restaurację moje spojrzenie znowu padło na Scotta
-chciałem tylko zapytać czy nie miałabyś ochoty jutro zjeść ze mną obiadu. Myślę że moglibyśmy omówić kilka ważnych spraw
-ohhh-wypadło z moich ust-z miłą chęcią ale mam już plany na weekend czy możemy więc zostawić to na kolejny tydzień?
-okej więc w takim razie w poniedziałek o 10 przy tym stoliku?
-może być
-świetnie zamówię dla nas coś pysznego
-zamów danie szefa kuchni-uśmiechnęłam się-a teraz przepraszam cię ale muszę już iść. Jeśli zaraz nie ściągnę tych niebotycznie wysokich obcasów to moje nogi chyba odpadną
-dobranoc Kim-zaśmiał się
-dobranoc Scott

Kocham Cię...mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz