Leki nasenne

3.5K 66 58
                                    

Chwile później Dylan do nas dołączył, usiadł na małym taborecie obok łóżka Willa. Odpisałam Adrienowi i pisałam z nim do momentu aż Lekarz nie przyszedł, poinformował nas że z Willem jest już dobrze i w nocy pewnie się wybudzi. Powiedział też że prawdopodobnie jutro po południu wróci do domu. Była noc, chłopaki już spali bo była prawie 2,ja nie mogłam spać po słowach lekarza że w nocy się wybudzi. Nie mylił się jednak bo o 3 nad ranem Will otworzył oczy. Delikatnie wstałam z kanapy żeby nie obudzić braci i podeszłam do jego łóżka.

-Will stęskniłam się.

-Już jest dobrze malutka.

-Martwiłam się.

-Nie musiałaś malutka. Nie powinnaś już spać?

-Powinnam ale lekarz mówił że się w nocy wybudzisz i czekałam, a poza tym z tymi debilami się nie da spać, tak się rozpychają.

-Chodź się połóż ze mną- powiedział i bardzo delikatnie się posunął na bok łóżka.

-Boje sie że ci coś zrobię.

-Nic mi się nie stanie chodź.

Bardzo delikatnie położyłam się obok mojego ulubionego brata, bałam się że coś zrobię w jego rane. Po chwili usnęłam i spałam z nim cała noc, rano obudziłam się sama z siebie ale moi Bracia już nie spali. Większość z nich się na mnie patrzyli, inni mieli to gdzieś a  Will dalej opiekuńczo mnie przytulał.

-Obudziła się-mruknął Dylan

-Cześć malutka, jak ci się spało?

-Cześć Will dobrze, nic ci nie zrobiłam?

-Nie malutka.

-Will jednak nie możesz wyjść dziś ze szpitala tylko tak mniej więcej jeszcze 3 dni. -powiedział mój najstarszy brat

-Dlaczego coś mu się stało?

-Nie martw się Hailie,muszą mu zrobić badania jeszcze -powiedział Dylan

-Gdzie jest tak w ogóle Tony?

-Pojechał do domu  my też dziewczynko musimy jechać ale obiecuje ze później tu wrócimy.

-Dobrze, Pa Will.

-Pa malutka

Wróciłam z Dylanem do domu, Tony siedział w kuchni i jadł śniadanie. Poprosiłam go żeby oglądnął ze mną bajki na co się zgodził. Oglądaliśmy film gdy Tony stracił przytomność, jego głowa bezwładnie upadła na moje ramiono. Zaczęłam nim potrząsać ale nic to nie dało, zaczęłam krzyczeć na cały dom.

-Dylan! Pomocy!

Dylan po chwili przybiegł i zobaczył jak klepie po policzku Tony'ego. Od razu do nas podbiegł i sprawdził funkcje życiowe.

-Kur$@.Japie&$ole. Co ty zrobiłeś debilu.- po tych słowach zaczął masaż serca.

-Dylan czy on? Czy jego serce naprawdę?

-Tak Hailie. Daj mi telefon z wykręconym numerem 112
Tak jak kazał tak zrobiłam.

Dałam mu telefon z wykręconym numerem 112,chwile z nimi rozmawiał ale nie przerywał masażu serca.

-Hailie nie bój się będzie dobrze.

-Yhy- siadłam przy ścianie i oparłam się o nią.

-Spokojnie będzie dobrze tylko musisz to wytrzymać ok?

- Dobrze

Dylan sprawdził funkcje życiowe Tony'ego.

- Tak jest kur&@, tak trzymaj. Hailie on oddycha.

Po tych słowach rozległ się dzwonek, karetka już przyjechała i zabrała mojego najmłodszego brata do szpitala. Ja z Dylanem wsiadłam w samochód i pojechaliśmy za nimi, po drodze zadzwoniłam do moich braci i im wszystko wytłumaczyłam. Gdy dojechaliśmy Tony'ego zabrali już na badania więc nie mieliśmy okazji go zobaczyć. Ja poszłam do łazienki a Dylan do pokoju Willa gdzie była reszta braci. Znalazłam przy Tonym pół opakowania mocnych leków nasennych które brał od jakiegoś tygodnia. Stwierdziłam że co mi szkodzi spróbować i wzięłam cała garść, zrobiłam też kilka nowych cięć na swojej ręce. Po jakimś czasie Shane przyszedł sprawdzić czy wszystko ze mną okej, mieliśmy już wracać do Willa ale straciłam przytomność. Chłopaki później co do słowa opowiedzieli mi co się stało później.

-Hailie! -Shane podwinął rękaw mojej bluzy, a chwile później wyciągnął z kieszeni resztę leków - Jezus Maria myślałem że z tym skończyłaś. Co ty sobie młoda zrobiłaś.

Wziął mnie na ręce i zawołał jakaś pielęgniarkę.

-Co się stało?

-To moja siostra, pocięła się i wzięła chyba jakieś leki. Pomóż jej.

Pielęgniarka mnie wzięła na płukanie żołądka. Po namowie moich braci miałam być z Willem i Tonym na sali. Obudziłam się pół godziny później, Will leżał na środkowym łóżku, Tony leżał najbliżej drzwi a ja najdalej. Mój najmłodszy brat był nieprzytomny ale z tego co się dowiedziałam miał się za niedługo wybudzić. Rozmawiałam z braćmi dlaczego to zrobiłam gdy wszedł lekarz i powiedział że rano mogę iść do domu. Wszyscy się ucieszyliśmy z tej wiadomości. Przez ten czas dużo pisałam z Santanem i byliśmy przyjaciółmi, on uparł się że musi mnie odwiedzić jak będę już w domu.





//////////Sory że w tym rozdziale jest wszystko tak na raz ale głowa mnie boli i napisałam to na szybko. Te  sytuację które były dziś i będą pewnie jeszcze przez pare dni są z RP na disscordzie na którym jestem, jeśli ktoś jest chętny niech napisze na pv.

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz