Rozdział 16

3.5K 294 23
                                    


- Mówiłem ci już, jak bardzo jesteś podobna do Rachel i Vincenta? - Richwood przetarł palcem załzawione oczy. - A ta sukienka... Wyglądasz w niej jak prawdziwa królewna.

- Na pewno nie masz nic przeciwko temu, bym pokazała się w niej wieczorem? Wiem, że oczekiwał stryj czegoś bardziej galowego.

W ostatnich dniach przymierzyłam chyba z piętnaście projektów JHugh. Ostatecznie postawiłyśmy na prostą, sięgającą za kolana i pozbawioną dekoltu sukienkę w morskim kolorze, której cienkie ramiączka zdobiły białe, kwiatowe naszywki.

- Jocelyn wyjaśniła mi, że zależało ci na tym, by czuć się swobodnie. Przepraszam, jeśli odniosłaś wrażenie, że naciskam cię w kwestii ubioru. Nie miałem złych intencji i absolutnie nie zamierzam cię zmieniać. Pragnę tylko, by było ci u mnie jak najlepiej.

- I tak jest - odrzekłam, uśmiechając się do niego szeroko. - Wszyscy są dla mnie bardzo mili. No może oprócz ochroniarzy, którzy chodzą za mną wszędzie bez słowa i nigdy się nie uśmiechają - dodałam pół żartem, pół serio. - Czy to naprawdę konieczne, by aż tylu ich tu było?

- Co roku z powodu zjazdu Silver Seven podwajam liczbę pracowników ochrony - wyjaśnił. - Zawsze lepiej dmuchać na zimne, prawda?

- Być może, ale nawet w inne dni w RR aż roi się od facetów w czerni - nawiązałam do popularnej serii filmów. - Może chociaż wyślij ich na szkolenie z zakresu dobrych manier? Albo poleci im zdjęcie okularów i wymianę garniturów na kolorowe ubrania?

Moje pytanie sprawiło, że Richwood delikatnie uniósł kąciki ust.

- Ciekawa propozycja, ale obawiam się, że niewykonalna. Pracownicy ochrony powinni budzić respekt, a dystans temu sprzyja. Do ich zadań należy koncentrowanie się na zabezpieczeniu całej posiadłości, dlatego mają zapisany w kontrakcie zakaz zbytniego integrowania się z gośćmi lub innymi pracownikami. Nie bierz zatem do siebie tego, że nie odwzajemnią uśmiechu lub nie powiedzą dzień dobry. A jeśli następnym razem zirytuje cię to, że ciągle cię pilnują, potraktuj to jako wzorowe wywiązywanie się z obowiązków.

- Momentami aż zbyt wzorowe - rzuciłam, a Richwood zaśmiał się cicho.

- Dobrze, porozmawiam w tej kwestii z szefem ochrony, Joelem - zadeklarował, po czym zmienił temat: - Doszły mnie słuchy, że znalazłaś wspólny język z Ashley...

- Niech zgadnę: rozmawiałeś z Celeste?

- Nie musiałem. Prawie codziennie widuję was razem. Cieszę się, że znalazłaś tu bratnią duszę. Ashley to mądra, dojrzała dziewczyna i lojalna pracownica. Wprawdzie bywa zadziorna i lubi postawić na swoim, ale zwykle działa w słusznej sprawie.

- Odbieram ją dokładnie tak samo. Pod wieloma względami przypomina mi moją przyjaciółkę Katie - wyznałam. - Chciałabym być w niektórych kwestiach tak odważna i nieustępliwa jak one.

- Myślę, że siebie nie doceniasz, Jasmine. Już sam fakt, że przeleciałaś pół kraju na spotkanie z krewnym, o którego istnieniu jeszcze niedawno nie miałaś pojęcia, dowodzi twojej niebywałej odwagi.

- Tak myślisz?

- Ja to wiem. - Pomasował mnie po policzku szorstką, ciepłą dłonią. - Rachel i Vincent byliby z ciebie tacy dumni - dodał, a do oczu natychmiast napłynęły mu łzy.

*

Od pół godziny stałam przy oknie w garderobie na pierwszym piętrze i wspólnie z Ashley przyglądałam się zajeżdżającym pod Richwood Residency luksusowym limuzynom.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz