Rozdział 18

3.7K 310 29
                                    


W drodze na trzecie piętro spostrzegłam schodzącą po schodach i rozmawiającą przez telefon Celeste. Wiedziałam, że gdy tylko mnie zobaczy, zagoni mnie z powrotem do sali balowej. Skorzystałam więc z jej nieuwagi i zbiegłam na dół, prosto do głównych drzwi. Chwilę później spacerowałam przed rezydencją, podziwiając zaparkowane przed nią luksusowe samochody.

- Czy życzy pan sobie w prezencie którąś z tych bryk? - spytałam na wideoczacie Lucasa. Miał na sobie jedynie błękitny podkoszulek, który odsłaniał jego umięśnione ramiona i tatuaż w kształcie lecącego orła na prawym bicepsie.

- Jeszcze pytasz? Dorzuć do niej trochę kasy na utrzymanie i jestem cały twój.

- Cały mój? Dobrze, że twoja dziewczyna tego nie sły... - urwałam, gdy dotarło do mnie, jaką gafę strzeliłam.

- Moja co?

- Sorki, chlapnęłam głupotę. To co, wolisz Ferrari czy Lamborghini?

- O nie, Jas... Nie zmienisz tematu. Mów, co to było.

- Ech, no dobra... Katie odkryła, że poznałeś na Tinderze jakąś dziewczynę i podobno bardzo ją polubiłeś.

- CO ZROBIŁA?! - Lucas wypuścił smartfona z dłoni i przez chwilę widziałam na ekranie sufit w jego pokoju. - Niby jak się dowiedziała? - spytał trzy sekundy później.

- Nieważne. W każdym razie uznałyśmy, że zaczekamy, aż sam nam o tym powiesz - wyjaśniłam.

- Przed wami nic się nie da ukryć, co? - prychnął, po czym dodał: - Nie mówiłem wam, by nie zapeszać.

- Tak myślałam. Skoro więc już wiesz, że wiemy, to może chociaż zdradzisz jej imię?

- Lucy. Mieszka w Decatur, ale ma dziadków w Springield i przyjeżdża do nich w każdy weekend. Wyślę ci link do jej profilu na Instagramie. Tylko Jas, proszę, nie podawaj go na razie Katie. Wiesz, jaka ona jest. Pewnie zaraz zaobserwuje Lucy i polubi jej wszystkie zdjęcia. A potem wyśle jej pięćdziesiąt szczegółowych pytań i zagrozi, że jeśli złamie mi serce, to się z nią policzy.

- Katie czasem przesadza, ale przecież wiesz, że trzyma za ciebie kciuki i chce, byś był szczęśliwy. Na pewno zrobi jej się miło, gdy porozmawiasz z nią o Lucy - zasugerowałam.

- Hm... Masz rację, napiszę do niej później. Po prostu zależy mi na tym, by wszystko się udało. Nie chcę zrazić do siebie Lucy. Dawno przy żadnej dziewczynie nie czułem się tak dobrze.

- Aha, czyli przy niej też puszczasz non stop cuchnące bąki i się do nich nie przyznajesz? - Moje pytanie przyprawiło Lucasa o gromki śmiech.

- Ty i Katie to inny wymiar komfortu.

- Nie do końca rozumiem, ale potraktuję to jako komplement.

- To znacznie więcej niż komplement - odparł rozbawiony Lucas, po czym wrócił do tematu samochodów: - Ale ty tak serio z tym prezentem? W sumie dla twojego stryja taka bryka jest warta mniej niż dla mnie pudełko zapałek.

- Pewnie tak, ale wiesz, że nie przyjechałam tu dla pieniędzy. Czuję się już i tak wystarczająco nieswojo, widząc biegających wokół mnie pracowników. Wszyscy tu obchodzą się ze mną jak z jajkiem.

- Co w tym dziwnego? Nie robią tego przecież za darmo...

- Niby tak, ale akurat to nie ja im płacę - zauważyłam. Tymczasem zza budynku wyłonił się ubrany w czarne spodnie i białą koszulę Theo. Towarzyszył mu znajomy brunet w granatowym garniturze. Obaj rozmawiali o czymś z uśmiechami na twarzach. Zachowywali się tak, jakby bardzo dobrze się znali. - Syn De La Toura - rzuciłam.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz