Krzyżyk

3K 57 44
                                    

Po bardzo trudnej, wymagającej operacji przeżył. Zadzwoniłam do chłopaków że wracam do szpitala. Wiedziałam że za bardzo zadowoleni nie będą bo przecież miałam odpoczywać. Najpierw poszłam do sali Willa.

-Will. Jak się czujesz?

-Spokojnie malutka już za niedługo będę w domu, nie martw się tylko leć do Adriena. Tylko powiedz mi później co z nim, martwię się bo wiem że jest dla ciebie ważny.

-Dziękuję -podeszłam i go przytuliłam - za niedługo wrócę

-Leć malutka

Weszłam do sali gdzie był Adrien, lekarz stał obok niego. Gdy mnie zobaczył jego mina stała się jeszcze bardziej poważna.

-Podczas operacji wystąpiły komplikacje. Jest w śpiączce z której może sie nie wybudzić.

-Ile dajecie mu czasu? - zapytałam ze łzami w oczach

-Jak się nie obudzi do miesiąca to albo nożną wykupić ten cały sprzęt co jest tutaj- pokazał na sprzęt obok Adriena- który ratuje mu życie, albo go od niego odłączymy i umrze. Może się obudzić nawet za 20 lat. Przykro mi.

Usiadlam obok niego i płakałam. Przypominał mi widok mojego ulubionego brata po wypadku, zaintubowany, podłączony do dużej ilości maszyn łamał mi serce. Nawet nie wiedziałam kiedy minęło pare godzin. Willa wypisali i się zmartwił bo miałam do niego wrócić. Wszedł do sali.

-Malutka dlaczego płaczesz? -zapytał, podszedł i mnie przytulił.

-Dostał niecały miesiąc na wybudzenie. Będzie można kupić ten sprzęt co ma tutaj i go zabrać, inaczej go odłączą i umrze. -rozpłakałam się jeszcze bardziej i mocniej wtuliłam się w Willa.

-Spokojnie jeśli będzie trzeba weźmiemy go do nas, wykupimy wszystko co potrzebne okej? Teraz musimy wracać do domu, będziesz tu często przyjeżdżać dobrze?

-Boje sie Will

-Nie martw się malutka, będzie dobrze.

Teraz ja pomogłam dojść Willowi do samochodu Vince'a, musiało go to dużo kosztować żeby dojść do sali w której byłam. W samochodzie powiedział mojemu najstarszemu bratu co się stało, to samo zrobił w domu, powiedział o tym chłopakom. Chcieli poprawić mi humor więc przyszli do pokoju i się do mnie przytulili, usnęłam w ich ramionach. Rano obudziłam się przez telefon który do mnie dzwonił. Był to lekarz, powiedział że Adrien i tak ma małe szanse a oni nie mają miejsca i jeśli nie obudzi się do pojutrza to go odłączą, albo zabierzemy go do siebie i wykupimy ten sprzęt. Pobiegłam zapłakana do Willa który jeszcze spał. Przytuliłam go z całej siły a on sie wtedy obudził. Popatrzył na mnie zmieszany.

-Co jest malutka?

Opowiedziałam mu co się stało.

-Podaj mi proszę malutka kule po Tonym.

Podałam mu a ten udał się do gabinetu Vincenta. Do mnie za to przyszedł Tony.

-Młoda spokojnie chłopaki zrobią wszystko by mu pomóc.

-Boje się o niego. Lekarze postawili na nim krzyżyk. Co jeśli to prawda?

-Trzeba wierzyć, na mnie, na Willu też postawili kiedyś krzyżyk pamiętasz? Ty w nas wierzyłaś i daliśmy radę, udało nam się. Musisz wierzyć tak samo jak wtedy. Uda mu się.

-Tony zrobisz coś dla mnie?

-Oczywiście, o co chodzi?

-Pójdziesz ze mną oglądnąć bajkę?

-Chodź, oczywiście że oglądnę.

Wtedy Will wracał z gabinetu Vinca i nas mijał.

-Jutro go tu przywiozą, będzie obok twojego pokoju w pokoju gościnnym. Dziś jedziemy do restauracji, chemy żebyś się trochę rozluźniła.

-Kocham was, informowaliścię  jego rodzinę?

-Tak wiedzą, mamy dać im znać gdy się obudzi. Jego siostra możliwe że przyjdzie go odwiedzić.

-Dziękuję wam za wszystko.

-To dla nas nic malutka.

Poszłam z Tonym do salonu, włączył bajkę ale nie mogłam się na niej skupić. Cały czas mówił do mnie mile słówka. W pewniej chwili Shane z Dylanem wrócili akurat do domu, weszli do salonu gdy płakałam.

-Dlaczego znowu płaczesz? -zapytał Dylan

-Nikt wam nie powiedział -zapytał Tony

-Co się stało? -spytał Shane

-Adrien miał być jutro odłączony od aparatury jakbyśmy nie wykupili sprzętu i nie wzięli go do nas umarłby. Ma małe szanse na przeżycie, ale robimy wszystko.

-Nie martw się dziewczynko będzie z nim dobrze.

-Mała on jest silny, da radę.

Chłopaki jeszcze chwile mnie pocieszali. Musiałam iść się zbierać na wyjście do restauracji. Poszłam do góry.








//////////////Przepraszam że wczoraj nie bylo ale musiałam nadrabiać lekcje i zajęło mi to cały dzień.

Historia Rodzina Monet „Wypadki" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz