Od dziesięciu minut kręciłam się po korytarzu i czekałam, aż Theo skończy rozmawiać z Richwoodem w jego gabinecie. Wreszcie drzwi otworzyły się, a na zewnątrz wyszedł stryj. Ubrany był w czarne spodnie i ciemnozieloną koszulę zapiętą po ostatni guzik.
- Jasmine, mogę cię prosić? - Miał poważną minę, która zwiastowała kłopoty. Niepewnie przekroczyłam próg jego przestrzennego, choć skąpo umeblowanego gabinetu z kremowymi ścianami i wyłożoną panelami podłogą. Poza drewnianym biurkiem, na którym stał jedynie zamknięty laptop, znajdował się w nim jedynie opustoszały regał. - Theo, czy mógłbyś poczekać na korytarzu? - powiedział do stojącego przy ścianie chłopaka stryj.
- Oczywiście.
Gdy zostaliśmy sami, Richwood poprosił, bym usiadła na czarnym krześle ustawionym po drugiej stronie biurka.
- Dzięki, ale postoję.
- Pozwól zatem, że ja usiądę. Wciąż czuję się pełny po obiedzie i najchętniej przespałbym resztę dnia. Niestety mam dziś wyjątkowo dużo pracy. Ale do rzeczy. - Położył ręce na blacie. - Theodore powiedział mi o swoich zamiarach. Przyznam, że trochę mnie zaskoczył. Nie przypuszczałem, że postanowi cię zabrać do Los Angeles. A już na pewno, że stanie się to tak szybko. Wygląda na to, że wzbudziłaś jego zaufanie.
- Czy możesz mi w końcu powiedzieć, o co chodzi? - powiedziałam lekko poirytowana tajemniczością Richwooda. - Gdzie właściwie chce mnie zabrać Theo? I dlaczego potrzebował do tego twojego pozwolenia?
Richwood pochylił się do przodu i spojrzał mi prosto w oczy.
- Proszę, pamiętaj, że jestem po twojej stronie. Jesteś moim największym skarbem i zawsze będę cię chronił.
- Przed czym chronił? Mam już dość tych wszystkich tajemnic! - podniosłam nieco głos.
- Nie mogę ci powiedzieć. Theodore musi to zrobić. Takie były warunki naszej umowy. Pojedź z nim do L.A., a wszystkiego się dowiesz. Tylko obiecaj mi, że nie zapomnisz, iż jestem twoim przyjacielem.
- Nie podoba mi się ta konspiracja - rzuciłam, a wtedy stryj wstał i spiorunował mnie wzrokiem.
- Obiecaj, Jasmine.
- Dobrze, obiecuję. - Przewróciłam oczami i zdenerwowana w pośpiechu opuściłam gabinet.
- Gotowa? - spytał chwilę później opierający się o ścianę Theo.
- Jeszcze pytasz? Obaj zachowujecie się jak natrętni sprzedawcy próbujący wcisnąć mi książkę z zaskakującym zakończeniem. Niby chcecie mi zdradzić co nieco na temat fabuły, ale jednak wiecie, że to zrujnuje efekt końcowy.
- Może masz rację... Uważam jednak, że musisz na własne oczy zobaczyć mój świat, by w pełni mnie zrozumieć.
- Zatem na co czekamy? Jedźmy do Los Angeles.
*
Godzinę później Kurt zatrzymał czarnego cadillaca na parkingu nieopodal dziesięciopiętrowego szpitala, przed którym stało kilka ambulansów.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił drżącym głosem Theo, po czym wysiadł pierwszy z pojazdu. Tymczasem siedzący obok Kurta ochroniarz zerkał na mnie przez ramię i czekał na moją reakcję.
- Chodźmy - powiedziałam do niego, zanim otworzyłam drzwi.
Wkrótce weszliśmy we trójkę do windy i wjechaliśmy na szóste piętro. Kątem oka zerkałam na Theo, który zaciskał pięści i przygryzał dolną wargę. - Dobrze się czujesz?
CZYTASZ
The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]
Teen FictionKSIĄŻKA OD 17 MAJA DOSTĘPNA W WERSJI PAPIEROWEJ W CAŁEJ POLSCE. W świecie wielkich pieniędzy i pokus prawdziwa miłość to bezcenny skarb. W dniu osiemnastych urodzin Jasmine Stokes otrzymuje od rodziców list, który wywraca do góry nogami jej spokojne...