Wytrzeszczam na niego oczy. Co on usiłuje zrobić?
Chłopak siada na klozecie i wlepia we mnie przenikliwe spojrzenie. Ani drgnę. W ogóle nie mogę ruszyć się z miejsca.
Wreszcie sięga ręką do kieszeni. Wyjmuje z niej żyletkę oblepioną zaschniętą krwią. Moją krwią. Moją żyletkę.
-Skąd to masz?-udaje mi się wykrztusić.
-Chwila nieuwagi i już o jeden skarb mniej-odpowiada cicho.
Po zaskoczeniu i szoku natychmiast następuje złość.
-Oddaj to-warczę.
-Spokojnie, Cherrie.-Unosi ręce w geście obronnym.-Oddam, tylko chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobiła.
-Niby dlaczego?-nie zmieniam swojego tonu.
-Bo potrafisz.
-Niby skąd ta pewność?
-Bo wiem. I ty też wiesz.
Daję za wygraną.
-Okay, mów-wzdycham.
Podciąga rękaw swojej koszuli i dotyka palcem lewego przedramienia.
-Umiesz jeszcze raz zrobić jaskółkę?
O mało co nie krztuszę się powietrzem.
-A dlaczego sam sobie nie możesz zrobić?-prycham.
-Ponieważ chcę żebyś ty to zrobiła.
-To nie to samo.-Spuszczam wzrok na swoje buty.
-Skąd możesz to wiedzieć?-pyta.
No właśnie. Nie mam o tym pojęcia.
-Dobrze. Ale żyletkę trzeba oczyścić-mówię z rezygnacją.
-To akurat nie jest ważne.
Posyłam mu uważne spojrzenie, ale i tak chwilę potem kucam obok niego. Patrzę na jasną skórę chłopaka i żyły widoczne na nadgarstku. Powoli przykładam do ręki ostrze i rysuję kontury tułowia ptaka tworząc ciemnoczerwoną ścieżkę. Syczy z bólu. Nie zwracam na to uwagi. Później zabieram się za głowę i ogon. Kątem oka zauważam, jak brunet robi się coraz bledszy na twarzy i mocno zaciska zęby, żeby nie krzyczeć. Przychodzi czas na skrzydła. Tutaj wykonuję małe draśnięcia jako pióra. Wtedy słyszę jego gardłowy jęk. Szybko odrywam od niego żyletkę, a rysunek pokrywa się gęstą substancją. Przykładam do rany kawałek papieru toaletowego i płuczę przedmiot w niewielkiej umywalce. Kończę zdrapywać krew, kiedy odzywa się jego niski głos:
-Jestem Isaac. Isaac Craven.
___________
Naszła mnie wena, więc jest jeszcze jeden;)
CZYTASZ
Artystka✔
Teen FictionPatrzę, ale nie widzę. Nasłuchuję, ale nie słyszę. Dotykam, ale nie czuję. Oddycham, ale nie żyję.