— Lilly... — powiedział niskim tonem i ponownie przyłożył dłoń do jej policzka.
Od razu poczuł, jak bardzo był rozgrzany. Zadrżała. W jego oczach dostrzegła żar i pragnienie, jakiego nie widziała jeszcze nigdy. Jego piwne tęczówki przybrały teraz barwę głębokiej czerni. Czaił się w nich niewypowiedziany głód.
Pragnął jej tu i teraz. Nie mógł się już dłużej kontrolować.
Jego wzrok bezceremonialnie zatrzymał się na jej ustach. Przełknęła ślinę, czując, suchość w gardle. Przesunął swoją ciepłą dłoń niżej, na linię jej żuchwy. Delikatnie przesunął kciukiem po jej wargach. Znieruchomiała. Mimowolnie zaczęła się trząść. Patrzył na nią z ogromną żądzą, ale zarazem i niezrozumiałym dla niej ciepłem i troską. Ta mieszanka zdecydowanie pobudzała jej zmysły. Od jej nadmiaru zaczęło się jej kręcić w głowie. Przybliżał się do jej twarzy tak, że ostatecznie dzieliły ich jedynie milimetry.
Pogładził delikatnie jej miękką skórę, po czym uniósł jej podbródek na wysokość swoich ust. Czuł ogromne pragnienie, by ich zasmakować. Był cierpliwy, wykazywał się gigantyczną siłą woli, ale kurwa, był też facetem i nie był w stanie dłużej walczyć ze swoimi potrzebami. Przy niej, kontrola była bardzo ciężka. Nie wytrzymując dłużej, spojrzał głęboko w jej błękitne tęczówki i bardzo ostrożnie musnął wargami jej spierzchnięte usta. Lilly zamarła. Miała wrażenie, jakby cały świat właśnie się zatrzymał, a jej serce na chwilę przestało bić. Z emocji nie potrafiła się nawet poruszyć. Poczuła mrowienie w całym ciele. Gorąc przeszył ją na wskroś. Jej oddech drżał, serce przyspieszyło swe bicie, a szybki puls wrzał w jej żyłach. Nie potrafiła jednak dłużej walczyć z tym, czego od dawna tak bardzo pragnęła. Potrzebowała jego bliskości, dotyku, pocałunków... Potrzebowała jego.
Powoli i bardzo nieśmiało odwzajemniła pocałunek. Carter zamruczał z przyjemności, gdy wyczuł, że się poddała. Z każdą upływającą sekundą, zaczynał całować ją dużo zachłanniej. Kiedy ich języki złączyły się w zmysłowym, pełnym pragnieniu tańcu, ich pocałunki zaczęły stawać się coraz bardziej mokre. Nie był w stanie powstrzymać już swoich doznań. Nie umiał się kontrolować i wcale tego nie chciał. W tym momencie jedynym, czego pragnął była ona. Przyciągnął ją mocno do siebie i wtopił dłonie w jej włosy. Całował ją wygłodniale, zupełnie, jakby na tym jednym pocałunku miało skończyć się jego życie. Nie chciał jej przestraszyć, ale zarazem nie potrafił też się od niej oderwać. Była tak cholernie słodka i smakowita, że nie chciał wypuszczać jej z rąk.
Lilly drżała, nie mogąc nabrać oddechu. Łzy wzruszenia cisnęły się jej do oczu. Nigdy, nikt jej tak nie całował. Z taką pasją i pragnieniem. Nikt szczerze jej nie pożądał. Marzyła o tym od dawna. Kilka kropel łez spłynęło jej po policzkach. Carter wyczuł to i nagle przerwał pocałunek. Delikatnie objął dłońmi jej twarz. Spojrzał na nią z uwagą.
— Lilly... Wszystko w porządku? — spytał z troską.
Ona jedynie, cała drżąc, potaknęła głową. Starł kciukiem jej łzy i pogładził opuszkami palców jej policzki. Gdy zobaczył w jej oczach płomień, który tak pragnął ujrzeć, wiedział już, że potrzebowała go tak samo, jak on jej. Był pewien, że nie wyrządzał jej krzywdy.
Wtopił twarz w jej włosy i przymknął oczy, zaciągając się jej uzależniającym zapachem. Musnął nosem jej rozgrzany policzek i zacisnął zęby. Nie wahając się nawet chwili dłużej, ponownie ją do siebie przyciągnął i wpił się zachłannie w jej miękkie wargi. Ten pocałunek był już dużo mocniejszy i głębszy. Lilly drżała coraz mocniej, gdy ruchy jego języka z każdą upływającą sekundą stawały się coraz bardziej łakome i nienasycone. Oboje nie mogli się od siebie oderwać. Dziewczyna całkowicie poddała się chwili i odwzajemniała każde z doznań, którą ją wypełniało.
CZYTASZ
Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [KOREKTA] ✓
RomanceOna. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w prawdziwą i szczerą miłość aż po grób. Teraz w jej oczach widać jedynie smutek i żal... do samej siebi...