– Zapraszam. – Celeste otworzyła mi drzwi do gabinetu Richwooda. Niepewnie przekroczyłam próg i spostrzegłam go siedzącego za biurkiem. Tym razem poza laptopem znajdowała się na nim sterta papierów.
– Podobno chciałeś się ze mną widzieć – powiedziałam do stryja, zatapiając wzrok w opustoszałym regale.
– Miło cię widzieć, Jasmine. Usiądziesz?
– Wolałabym postać – odrzekłam chłodno. Wtedy Richwood podniósł się z krzesła i podszedł do mnie.
– Dobrze. Zatem ja też postoję. – Nasze spojrzenia na moment się spotkały. Nie byłam w stanie nic wyczytać z jego oczu, ani z jego kamiennej twarzy. – Odnoszę wrażenie, że od trzech dni mnie unikasz. I chyba oboje wiemy, dlaczego to robisz.
– Musiałam przemyśleć parę spraw.
– Jakich spraw?
Nie byłam jeszcze gotowa na szczerą rozmowę z nim, ale wiedziałam, że nie mogłam dłużej jej odkładać.
– Powiem wprost: nie jestem pewna, czy powinnam tu dłużej zostać. Czuję, że nadszedł czas, bym wróciła do domu.
– Tu jest twój dom, Jasmine – odrzekł Richwood. – Naprawdę jeszcze tego nie widzisz?
– Mój dom jest tam, gdzie są moi rodzice i przyjaciele. Tęsknię za nimi i chcę...
– Sprowadzę ich tu – wszedł mi w słowo stryj. – Wybuduję dla nich domy na wzgórzu, albo kupię im wille w okolicy. Powiedz tylko które chcesz, a skontaktuję się z właścicielami.
– Mówisz poważnie? – Spiorunowałam go wzrokiem, po czym parsknęłam nerwowym śmiechem. – Może od razu wykup całe Hidden Hills? Theo miał rację... Ty naprawdę myślisz, że każdy problem da się rozwiązać za pomocą pieniędzy.
– Nie wiem, co dokładnie od niego usłyszałaś, ale pozwól, że przedstawię ci moją wersję wydarzeń. – Po raz pierwszy zadrżał mu głos. Czułam, że maska, którą założył przed naszym spotkaniem, powoli zaczyna pękać.
– Istnieje tylko jedna wersja: potraktowałeś Theo jak śmiecia i pomogłeś bandytom, którzy omal nie zabili mu matki! – warknęłam, po czym odwróciłam się do niego plecami. – Zdziwiłam się, gdy rodzice poprosili mnie, bym się przed tobą otworzyła i ci zaufała. Najwyraźniej mieli wobec ciebie ogromny dług wdzięczności, który uśpił ich czujność. Mimo to postanowiłam ich posłuchać. Teraz widzę, że byłam głupia, zakładając, że jesteś dobrym człowiekiem.
– Niech podniesie rękę ten, kto nigdy w życiu nie popełnił żadnego błędu – odrzekł stryj, na co zareagowałam zduszonym śmiechem.
– Nie mówimy tu o niewinnym błędzie. – Obróciłam się na pięcie i spiorunowałam go wzrokiem. – Przez ciebie przestępcy nie ponieśli kary!
– Jesteś jeszcze młodziutka, Jasmine... Wiesz, dlaczego zgodziłem się, by Theodore zabrał cię do szpitala? Chciałem, byś zrozumiała, że życie to sztuka dokonywania trudnych wyborów i nie wszystko jest takie proste, jak ci się wydaje.
– Trochę ci nie wyszło – rzuciłam lekceważąco. – Z mojego punktu widzenia miałeś tylko jeden wybór: pomóc mamie Theo i doprowadzić do tego, by przestępcy zostali ukarani.
– Spójrz na to z innej strony: dla pani Eaton nie miało znaczenia, co się stanie z jej oprawcami. Jedyne, co mogło jej pomóc, to pieniądze potrzebne na leczenie. A ja zaoferowałem Theodore'owi kwotę, która z nawiązką pokryłaby wszystkie wydatki. Mogłem zapewnić jego matce najlepsze warunki i zmaksymalizować jej szanse na powrót do zdrowia.
CZYTASZ
The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]
Teen FictionKSIĄŻKA OD 17 MAJA DOSTĘPNA W WERSJI PAPIEROWEJ W CAŁEJ POLSCE. W świecie wielkich pieniędzy i pokus prawdziwa miłość to bezcenny skarb. W dniu osiemnastych urodzin Jasmine Stokes otrzymuje od rodziców list, który wywraca do góry nogami jej spokojne...