Rozdział 19

7.6K 802 159
                                    

— Wróci...— River nie dokończyła mówić, bo zobaczyła, jak Vincent kładzie palec wskazujący na swoje usta. Zmarszczyła czoło i posłała mu pytające spojrzenie. Wtedy mężczyzna odwrócił się i wskazał palcem w kierunku salonu. Po cichu podeszli do wyznaczonego pomieszczenia i zatrzymali się tuż przed drzwiami. W progu czekała na nich Ellie, która z niedowierzeniem wpatrywała się w jakiś punkt.

Nastolatka wychyliła lekko głowę i musiała zasłonić usta dłonią, żeby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Widok przed nią był zaskakujący. Nie spodziewała się, że taki dzień nastąpi. Posłała kolejne pytające spojrzenie w kierunku Vincenta, ale ten pokręcił głową. Więc też nie miał pojęcia co się dzieje. Ellie wyglądała na zmieszaną i rozbawioną. Dla niej ten widok też był nowością.

— Muszę zadzwonić po Raya — Ellie wyszeptała. — Musi to zobaczyć.

Kobieta odeszła kawałek, więc River zajęła jej miejsce. Z tego punktu dokładnie widziała co się dzieje. I jeszcze bardziej nie mogła w to uwierzyć. Vin oparł się o framugę drzwi i skrzywił się lekko. Widok był tak rzadki, że stawał się niepokojący.

Nawiązała kontakt wzrokowy z Loganem, który leżał na kanapie pod kocem. Wciąż wracał do zdrowia i niewiele się ruszał. On też był zaskoczony tym co się dzieje i nie ukrywał zmieszania na swojej twarzy. Chwilę później pojawił się Ray, który na widok przed sobą od razu parsknął śmiechem. I wtedy ich pozycja się wydała. Isaak nagle spojrzał w kierunku drzwi i przestał wykonywać wcześniejszą czynność.

— Co to za podglądanie? — zapytał.

— Nie wiemy o czym mówisz — Vincent powiedział szybko i cała czwórka rozeszła się w swoją stronę. River dopiero wtedy pozwoliła sobie na cichy śmiech.

Isaak sprzątał. A Klapek chodził za nim i podgryzał nogawkę jego spodni. Nawet pies nie wierzył w to co robi. To było tak dziwne, że niemal nierealne. Sam fakt, że znalazł w domu odkurzacz było niezłym osiągnięciem. Coś się z nim działo. Najpierw znalazł pracę, teraz odkurzał dywan w salonie. Świat naprawdę się kończył.

Dziewczyna skierowała się w stronę kuchni, żeby dołączyć do Ellie.

— Jak się czujesz z Panem Nadopiekuńczym, który jest twoim cieniem? — zapytała, ale wcześniej upewniła się, że Vincenta nie ma w pobliżu.

— Kiedyś bawiło mnie to jak opiekuńczy był, gdy ty byłaś niemowlakiem — odparła. — Teraz wcale nie jest mi do śmiechu. A dziecko nawet się nie urodziło.

— Jak już to zrobi to spisze mu poradnik, mam kilka sprawdzonych metod.

Ellie uśmiechnęła się do niej promiennie.

— River, za godzinę masz wizytę u doktor Lee! — Ray krzyknął z wnętrza mieszkania.

— Jak mogłabym zapomnieć? — odkrzyknęła.

— Nie ucz się sarkazmu od Vincenta, bo ci to słabo wychodzi! — Ray znowu krzyknął.

— Gdzie jest mop? — Isaak dołączył się do ich rozmowy, a jego krzyk był najgłośniejszy.

— Po co ci mop?

— Do dywanu!

— Isaak nie! — wszyscy krzyknęli jednocześnie, a Klapek zaszczekał.

River była pewna, że dziecko Ellie i Vincenta pokocha ich dom.

***

— Znowu go widziałam — Sally powiedziała i rzuciła podręcznik na ławkę. River uniosła na nią wzrok i czekała aż będzie kontynuować. — Charliego i tego chłopaka.

Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz