rozdział trzeci

5.4K 130 81
                                    

#neverenoughwatt
tiktok: zvzqbook
instagram: zvzqbook
x: zvzqbook

༺✽༻

Obudziłam się szybko próbując złapać powietrze do płuc. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam przed sobą, pierdolone jezioro. To był sen. Całe to napięcie, które się we mnie kumulowało, właśnie wyparowuje. Odetchnęłam z ulgą spoglądając na swój telefon. Wpół do szóstej. Jeszcze zdążę wrócić do domu, zanim Oscar się obudzi. Podniosłam fotel i zapięłam pasy, szybko odpalając auto.

Otworzyłam cicho drzwi i weszłam do środka. Nie zdejmowałam butów, zrobię to w pokoju, żeby na pewno go nie obudzić. Chciałam jeszcze szybko skorzystać z toalety, ale drzwi do niej były zamknięte. Cholera, Oscar się obudził. Uciekłam prędko do pokoju, jednak usłyszałam przekręcający się zamek w drzwiach. Mam przejebane.

- Gdzie ty się, kurwa, podziewałaś? - to są chyba jakieś jaja..

- Co ty tu robisz Wood? - powiedziałam przez zęby.

- Twój brat do mnie zadzwonił, z pytaniem czy u mnie jesteś. Na początku pomyślałem, że żartuje, jednak powiedział mi, że chciał z tobą jeszcze w nocy porozmawiać, bo nie mógł spać, a kiedy wszedł do ciebie do pokoju, to cię tam nie zastał. - założył ręce na piersi i patrzył na mnie z góry. Niezmiernie wkurzało mnie to, że jest taki wysoki. Dosłownie mierzył około dwóch metrów, a przy moim metr siedemdziesiąt, było to dużo. - Co masz na swoje usprawiedliwienie Maddie?

- Ile, kurwa, razy mam ci mówić, żebyś na mnie tak nie mówił? Nazywaj mnie jak chcesz, ale nie Maddie, litości. - usiadłam na schodach, bo wiedziałam, że ta rozmowa nie skończy się prędko.

- Dlaczego tak bardzo ci to przeszkadza? - przykucnął obok mnie i położył ręce na moich kolanach.

- Weź te łapy, bo ci je utnę.

- Słuchaj, chciałem być miły i może byłbym w stanie pomóc ci wymyśleć jakąś zajebistą historie dlaczego nie było cię w nocy w domu, oraz bardzo prawdopodobne jest, że oddałbym ci twoją zgubę. Ale skoro nie chcesz, to przecież nie będę cię prosił.

Trzymał w ręce mój notes.

- Skąd ty to do cholery masz? Oddaj mi to Olivier. - krzyknęłam i stanęłam na palcach, żeby go dosięgnąć.

- Nie tak szybko. Musisz coś dla mnie zrobić, żebym ci go oddał, a przy okazji nie pokazał wszystkim, jak bardzo zniszczona jesteś.

Zadzwonił do niego telefon, po czym odebrał, a ja pod jego nieuwagę wyrwałam szybko swoją zgubę i zaczęłam biec ile sił w nogach, do swojego pokoju. Kiedy zorientował się co się stało, od razu zakończył połączenie i ruszył za mną. Nie przebiegłam dużo, bo on od razu zacisnął mocno palce na moim nadgarstku. Cała zesztywniałam. Nienawidzę kiedy ktoś mnie dotyka. Zawsze wtedy paraliżuje mnie strach.

- Puść mnie, kurwa, to boli.

- Czy ty naprawdę myślisz, że jestem tak głupi i nie zrobiłem zdjęć? - parsknął suchym śmiechem i wyrwał mi go z ręki.

- Jak w przeciągu dwóch sekund mnie nie puścisz, to przysięgam, że ci przypierdolę tym zeszytem w twój pusty łeb. - wyrwałam rękę i pobiegłam do pokoju.

༺✽༻

Nawet nie pamiętam jak i kiedy zasnęłam. Byłam wymęczona po całym dniu w szkole, nie mogłam się na niczym skupić i ciągle w głowie miałam Wood'a. Odkąd wyszedł z mojego domu, nie miałam z nim styczności. Nie przyszedł na lekcje, ani na poza lekcyjne zajęcia na basenie, na które codziennie uczęszczał.

Nie zdążyłam się niczego nauczyć, bo chwilę po przyjściu do domu, musiałam iść na dodatkowe zajęcia w bibliotece. Od czasu do czasu przychodziłam tam, żeby pomóc staruszce, która od lat tam pracowała. Często wypożyczam u niej książki i widziałam w jakim jest stanie. Jest już zbyt osłabiona, żeby nosić tyle książek, wchodzić na drabiny i rozkładać je po wszystkich regałach.

Spojrzałam jeszcze szybko na mój telefon, który leżał nie wiem jakim cudem, na środku pokoju pod fotelem. Przeglądnęłam powiadomienia i zobaczyłam wiadomość, której wolałabym naprawdę nie widzieć.

Od: Olivier Wood
Jeżeli nie chcesz, żeby ktoś się dowiedział, przyjdź na przerwie obiadowej za szkołę.

Pierdolony gnojek. Co on sobie wyobraża, że będę latać za nim na każde jego zawołanie? Zapewne, kurwa, tak będzie. Nikt nie może tego przeczytać. Teraz to on mną dyryguje, a ja nie mam nic do gadania.

Wsiadam do samochodu wraz z Oscarem, który nie odezwał się do mnie ani razu od wczoraj. Jet zły. Mogłabym jeździć do szkoły swoim samochodem, ale ja ledwo umiałam parkować, więc średnio widziało mi się parkowanie na zapełnionym parkingu. Po dotarciu do placówki, chłopak zostawił mnie bez słowa w aucie, a sam udał się na lekcje. Po chwili ja również wyszłam i kierowałam się do sali, w której mam biologię.

Mojej przyjaciółki dzisiaj nie będzie w szkole, bo wczoraj zabalowała i męczy ją kac. Ja niestety zrezygnowałam z tej imprezy w ostatniej chwili, mówiąc że źle się czuje. Dziewczyna odpuściła i więcej mnie nie męczyła, jednak ustaliła, że na następną idziemy razem.

Kątem oka zauważyłam Jake'a idącego w moją stronę. Po jego minie wywnioskowałam, że coś się stało. To on był tym "radosnym" przyjacielem. Nigdy nie mówił o własnych problemach, bo rzekomo wolał nam pomagać, niż użalać się nad sobą. Jednak dzisiaj coś było na rzeczy. Chłopak poprawił swoje blond włosy, które były już odrobinę za długie i wpadały mu do oczu. Ubrany był, jak zwykle, w czarny dres.

- A tobie co, babcia umarła, że masz taką minę? - zapytałam rozbawiona.

- Kurwa, Maddy, ty naprawdę potrafisz dopierdolić tymi swoimi żarcikami. Mój dziadek trafił do szpitala. - odparł ze smutkiem, a ja poczułam się jak największa idiotka.

- O cholera. Przepraszam Jake! Wiesz, że zawsze palnę coś głupiego i nie na miejscu.

- Żartowałem idiotko, mój dziadek zmarł trzy lata temu. - zarechotał tak głośno, że każdy kto obok nas przechodził, oglądał się za nami i patrzył jak na debili.

- Czy ciebie do reszty popierdoliło? Z takich rzeczy się nie żartuje!

- Wybacz, ale musiałem cię jakoś przygotować na to co zaraz usłyszysz, bo raczej nie będziesz zadowolona. - popatrzył na mnie przepraszająco i usiadł na ławce.

- Co jest?

- Wiesz.. Jakby ci to powiedzieć. - przeciągał, drapiąc się niezręcznie po karku i wbijając wzrok w ziemie.

- Jake, nie wkurwiaj mnie. Do rzeczy. - przysiadłam się obok niego, odstawiając torebkę na kolana.

- Liam wrócił.

I z tym zdaniem, mój świat na chwilę się zatrzymał. Wiedziałam jedno. Muszę zrobić coś, żebym nie miała z nim styczności. Nie mówiąc nic nikomu, on dalej będzie mógł się do mnie zbliżać. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że on wróci. Tak czy siak on nie da mi spokoju, bo wie, że jako jedyna dawałam mu się gnębić. Muszę o tym komuś powiedzieć. Jak wyznam prawdę Jake'owi, to wystąpi na policję o zakaz zbliżania się do mnie. Udało by się, bo mam zdjęcia wszystkich siniaków, wyników od lekarza u którego byłam kiedy skręcił mi nadgarstek, liczne wiadomości, które od niego dostawałam i groźby nagrane na dyktafonie. Jeśli odważyłabym się to komuś powiedzieć, mężczyzna miałby dożywotni zakaz zbliżania się do mnie.

- Jake, muszę ci o czymś powiedzieć...

Never enough [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz