Dylan rzucił Tony'ego cegłą. Tony zaczął płakać. Tata szybko odłożył Hailie na ziemię i pobiegł do Tony'ego. Hailie szybko przytuliła się do Vince'a bo był koło niej. Tata szybko powiedział do Vincenta żeby odpala auto. Ja miałem zabrać Shane'a i Hailie do jej pokoju a Dylan pojechał z nimi. Hailie i Shane'a płakali. Musiałem ich uspokoić. Tuliłem ich cały czas. Jak się uspokoili zabrałem ich do salonu. Po pierwsze żeby puścić im film a po drugie muszę wynieść tą cegłę. Puściłem im kapitana majtasa. Nagle usłyszałem strzał. Przestraszyłem się ale szybko pobiegłem do mojego rodzeństwa. Hailie się przestraszyła i się nie ruszała. Była wciśnięta w róg kanapy a Shane trzymał pistolet.
-co tu się stało?! -krzyknąłem i zabrałem pistolet. Zabezpieczyłem go i odłożyłem na stół w dużej odległości od mojego rodzeństwa. Nie ruszali się. Po prostu zastygli. Pytałem czy coś się stało a oni nadal patrzyli w jedno miejsce. Nie odzywali się nawet. Zadzwoniłem do taty.
- tato! -krzyknąłem do słuchawki
- co się stało?
-Shane trzymał pistolet i wystrzelił w telewizor przy Hailie!
-nic im się nie stało?!
- właśnie nie wiem nie ruszają, nie odzywają się i patrzą w jedno miejsce
-Vincent zaraz przyjedzie
-a co z Tony'm?
-nic mu się nie stało tylko będzie miał dużego guza na ramieniu.
- a Dylan jak się trzyma?
- dobrze
-Za ile będzie Vincent?
-za 5 minut paa
-pa
Rozłączyłem się i nadal patrzyłem na Shane'a i Hailie. Nic nie robili. Vincent wbiegł do domu. Popatrzył na nasze rodzeństwo a potem do mnie podszedł.
-gdzie jest pistolet? - zapytał a ja pokazałem na stół. Vince zabrał pistolet i schował gdzieś. Podszedł do Shane i dotknął jego ręki a potem to samo zrobił Hailie.
- oni naprawdę zastygli- powiedział i zaczął machać ręką przed oczami Shane'a i Hailie.
- mówiłem- powiedziałem do Vince'a
- może posiedzimy z nimi? - zaproponowałem
-okej- powiedział Vince i usiedliśmy obok nich. Nie ruszali się nadal a minęła 1 godzina. Martwiliśmy się więc wzięliście ich na ręce i znieśliśmy ich do auta. Jechaliśmy do lekarza. Gdy dotarliśmy powiedzieliśmy że nasze rodzeństwo zastygło już 1,5 godziny temu i nadal się nie rusza. Weszliśmy z nimi do sali oczywiście na rękach bo nadal nic nie robili. Lekarz powiedział że w końcu się ruszą i mamy się nie martwić. Nic nam nie pomogli. Wzięliśmy ich na ręce i zanieśliśmy do domu do salonu. Nie mogliśmy ich zostawić samych. Postanowiliśmy że prześpimy noc w salonie. Przebraliśmy ich w piżamę. I poszliśmy spać w salonie.*perspektywa Vincenta*
Rano tata mnie obudził. Przyjechali ze szpitala. Hailie i Shane nadal byli sztywni. To było bardzo dziwne. Zwykle trwa to o wiele krócej. Ojciec też się zdziwił. Jedliśmy śniadanie i próbowaliśmy ich nakarmić ale nie wychodziło nam to. Gdy przyszedł Tony zdawało nam się że Shane się ruszył.
- Tony weź podejdź bliżej Shane'a- powiedział Will. Tony podszedł bliżej Shane'a on znów się ruszył.
-Tony przytul się do Shane'a- powiedziałem. Tony przytulił Shane'a a od odwzajemnił uścisk. Wreszcie się udało.
-jak ty się tu wzięłeś? -zapytał Shane
- nie pamiętasz nic? - zapytał ojciec
- no jakoś nie... -powiedział
- dobra nic się nie stało. Cieszymy się że jesteś z nami. - powiedział Will- została nam Hailie.*perspektywa Willa*
Tylko jeszcze tylko Hailie. Wziąłem ją na ręce i poszedłem przebrać w dresy bo ma być jej wygodnie. Smutno mi bo jak ją przytulę nie odwzajemni przytulasa tylko będzie stała sztywno. Zrozumiałem że Shane stał się normalny gdy przytulił się z kimś dla niego bardzo ważnym. Już wiedziałem co zrobić żeby Hailie znormalniała. Pobiegłem do ojca mu o tym powiedzieć. Wbiegłem do gabinetu mojego taty i krzyknąłem:
-musimy pojechać z Hailie do jej mamy
- co dlaczego?! -zapytał
-widziałeś jak Shane się ożywił gdy przytulił Tony'ego czyli kogoś dla niego bardzo ważnego. Wiesz co to oznacza.
-niestety- powiedział zmartwiony.
-coś nie tak? -zapytałem
- chodzi o to że jej mam za bardzo nie wie gdzie jest i że ją zabrałem.... - powiedział mój ojciec
- musi się dowiedzieć. Trzeba ją naprawić
- wiem
-to kiedy jedziemy? -zapytałem
-jak wiesz dzisiaj jadę do Europy. Więc macie ważną misję z Vincentem. Chłopcy pojadą do babci.- oznajmił mi - chłopcy niech się już pakują. Powiedz im. - poszedłem powiedzieć młodszym braciom. Dałem im walizki i poszedłem do Vince'a. Był w swoim pokoju. Zapukałem a potem usłyszałem "proszę" i wszedłem.
- Vince mamy misję od ojca...
-jaką?
-musimy polecieć spotkać się z mamą Hailie...
-okej a kiedy?
- najlepiej jutro na 3 dni
-dobrze, jutro wyjeżdżamy o 6:15
-będę o 6:15 w garażu. Wezmę Hailie a ty ją spakuj bo ja muszę sprawdzić coś u chłopaków
- okej za 10 minut będę w jej pokoju-
Poszedłem najpierw do Dylana potem do Tony'ego i na samym końcu do Shane'a sprawdzić czy wszystko mają. Napisałem później do taty że trzeba kupić nowy telewizor.776 słów
CZYTASZ
rodzina monet
Randomco gdyby Camowi udało się porwać Hailie? To opowieść o Hailie gdyby wychowywała się razem z braćmi