7. Bez niego

141 9 33
                                    

Liam nie mógł nic poradzić na to, że szukał Theo wzrokiem za każdym razem, gdy wychodził na wspólny dziedziniec – miejsce, gdzie krzyżowały się drogi studentów z przeróżnych wydziałów. Był on tak ogromny i zatłoczony, że wypatrzenie konkretnej osoby bez żadnej wskazówki, gdzie zacząć szukać graniczyło z cudem, a jednak jemu udało się już pierwszego dnia. Przyłapał Raekena w momencie, w którym podawał rękę jakiejś dziewczynie.

– Theo Raeken. Już nie jestem obcy.

Przewrócił oczami na ten tekst. No tak, jak zwykle czarujący. Szkoda tylko, że w jego słowach nie było ziarna prawdy. Fakt, że nieznajoma (Sarah, jak się okazało) poznała jego imię jeszcze nie znaczył, że wie o nim cokolwiek. Nie przestał być dla niej obcy... Jak by mógł, skoro okazało się, że nawet Liam nie zna go tak naprawdę...

To jednak, co naprawdę go zainteresowało, to wypowiedź dziewczyny w momencie, w którym go zauważyła... Nie dość, że wiedziała, jak wygląda, to jeszcze również jak ma na imię. W dodatku Raeken sam przyznał się, że opowiadał o nim swoim nowym znajomym, ponieważ o niego zapytali. I Dunbar szybko uświadomił sobie, że zapewne widzieli ich konfrontację poprzedniego dnia i byli ciekawi, o co chodziło, ale nadal wydawało mu się dziwne, że Theo opowiedział im o nim jeszcze nawet zanim poznał ich nazwiska.

Nie miał jednak czasu długo się nad tym zastanawiać, ponieważ, po pierwsze Raeken i jego towarzysze gdzieś się oddalili, a po drugie on sam był tak zajęty wpatrywaniem się w telefon i niezdarnym udawaniem, że coś robi, że nawet nie zauważył, jak równie oderwana od rzeczywistości dziewczyna wpatrzona w trzymaną w ręku książkę dosłownie w niego wchodzi. Zderzenie nie było co prawda szczególnie bolesne, ale na pewno dość niezręczne i skutkowało jedynie tym, że zarówno książka dziewczyny, jak i telefon Liama wylądowały na chodniku. Oboje szybko schylili się, aby je podnieść, mamrocząc niezręczne przeprosiny i niemal zderzając się przy tym jeszcze raz głowami. Kiedy w końcu udało im się wstać bez żadnych uszkodzeń, czuli się szczerze zażenowani.

– Przepraszam jeszcze raz, zaczytałam się – odezwała się ponownie dziewczyna, a Liam dopiero teraz dał radę się jej przyjrzeć. Miała azjatycką urodę, długie ciemne włosy i obiektywnie mówiąc, była całkiem ładna. Nie zmieniało to jednak faktu, że chłopak był poirytowany sytuacją z Theo i nie do końca trzymał nerwy na wodzy...

– Ta... Nie ma sprawy – mruknął jedynie, usiłując nad sobą panować. Dziewczyna nie zrobiła nic złego, takie rzeczy się zdarzają, a on w dodatku stał na środku ścieżki. A mimo to był wściekły. Nie na nią... Ale potrzebował się na kogoś wkurzyć, a ona akurat się nawinęła.

– Telefon cały? – dopytała, nie zwracając uwagi na oschłą odpowiedź. Jakby była albo nieprzeciętnie uprzejma, albo pozbawiona za grosz instynktu samozachowawczego.

– Nie twoja sprawa – warknął Dunbar takim tonem, że aż odskoczyła.

– Okej, okej... – odparła ugodowo, wycofując się bez żadnych dodatkowych komentarzy. Zanim Liam zdążył się poczuć źle z tym, jak ją potraktował, już zniknęła mu z pola widzenia. Westchnął ciężko, przesuwając ręką po twarzy. Ten rok akademicki dopiero się zaczął, a już był okropny...

– Tu jesteś, a ja cię wszędzie szukam – usłyszał znajomy głos i zobaczył przed sobą Hayden, która pojawiła się właściwie nie wiadomo skąd. Dziewczyna przyjrzała mu się badawczo – Coś się stało?

– Nic – mruknął ze złością, tylko utwierdzając ją w przekonaniu, że coś jest na rzeczy. Nie było trudno domyślić się, co takiego. A raczej kto taki...

– Czyli widziałeś tego dupka – stwierdziła bez żadnego wahania, a reakcja Liama tylko potwierdziła, że właśnie o to chodziło.

– Odpierdol się, to nie twoja sprawa! – krzyknął tak głośno, że zwrócił na siebie uwagę stojących w pobliżu uczniów. Hayden jednak nie wzdrygnęła się jak tamta dziewczyna od książki. Już była przywyczajona do takiego zachowania Dunbara, zwłaszcza ostatnimi czasy.

Promises (Thiam) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz