VICTOR:
Zaparkowałem na parkingu przylegającym do murów mojego przeklętego liceum. Zgasiłem silnik, zabrałem moją torbę z miejsca pasażera i wysiadłem z auta kierując się odrazu pod mur szkoły gdzie uczniowie wychodzili zazwyczaj na fajkę. Dołączyłem do mojego towarzystwa, które już czekało tylko na mnie. Nic nowego.- A kto to postanowił się zjawić po kilku dniach nieobecności? No nie wierzę!
- Ciebie też miło widzieć Louis. — Obszedłem całe kółko zbijając z chłopakami męską pionę.
- Gotowy na wieczór? — Zaczął Martin.
- Jak nigdy wcześniej. — Odpowiedziałem wyjmując z kieszeni dresów paczkę cameli. — Czekałem na ten konkretny wyścig cholerne dwa miesiące, nawet nie wiecie jaka to ulga, że odbywa się już dziś wieczorem. — Włożyłem szluga między wargi, odpaliłem i zaciągnąłem się upragnioną trucizną.
- Bierzesz pasażerke?
- No w tym wyścigu taka zasada niestety. Będę ryzykował czyimś życiem, ale da się radę.
- Boże najchętniej sam bym tam usiadł, dlaczego nie jestem laską? — Jęknął Xavier.
- Do baby niewiele ci brakuje. — Podsumował Louis. — Rozpuść tego swojego koczka, zrób tapete, wypchaj cyce i woala.
- Spierdalaj.
- Misiaczku nie złość się, prawda czasami boli ale no cóż.
- Chcesz wylądować pod autem Cabrery?
- Ee! Nie rozpędzajcie się, szkoda auta. — Powiedziałem na co każdy się zaśmiał oprócz Xaviera.
✯✯✯
Siedziałem właśnie na ostatniej lekcji, niestety była to lekcja historii z Panią Jones, na której nie mogłem spać i musiałem się od tego nieźle powstrzymywać. Dalej nie czaje jej pierdolenia na naszych lekcjach o jej zdaniu o polityce. Gdyby na mojej ławce zobaczyła komórkę miałbym niezły kłopot, całe szczęście, że przede mną cały rząd był zapełniony.
Przyszła mi wiadomość od Xaviera więc odrazu wszedłem w naszą konwersację by zobaczyć co ten przygłup ode mnie chce.
Pedał:
Schowaj telefon bo ta larwa na ciebie co jakiś czas spogląda i czuje że zaraz sie do ciebie przejdzie.Ja:
Spoko :pSchowałem telefon do kieszeni dresów zostając w tej samej pozycji. Zacząłem bazgrać niby jakieś „notatki" nieczytelnym pismem na wszelki wypadek, żeby nie miała o co się przyczepić. Bo nie będę ukrywał, ani trochę jej nie słuchałem. Tym bardziej nie widzi mi się zostawać dzisiaj po zajęciach, mam inne, ważniejsze rzeczy do roboty.
Mój przyjaciel to ma wyczucie czasu do informowania mnie o takich pierdołach bo już po chwili ta stara nieznośna ropucha znalazła się tuż nade mną. Uniosłem na nią wzrok patrząc się na jej nic nie zdradzającą postawę.
- Jakiś problem, Pani Jones?
- Notujesz wszystko co mówię?
- Oczywiście, że tak. Mam tu wszystko zapisane. — Podsunąłem jej mój zeszyt z bazgrołami.
- Jakoś dużo tego masz zapisane, ale nie będę ukrywać, że ani trochę nie mogę się rozczytać. Masz straszne pismo, Cabrera.
CZYTASZ
Get Respect
RomanceVictor Cabrera to chłopak z nieciekawą przeszłością. Alkohol, używki, narkotyki i uczestnictwo w nielegalnych wyścigach samochodowych są mu dobrze znane. Jego problemem od dawna są kobiety, do których nie ma ani grama szacunku. Pewnego dnia w jego...