1. Deja vu

2K 88 157
                                    

Tego dnia, niebo przypominało ogień. Dookoła pełno odcieni pomarańczy i czerwieni. Jedna wielka, przepiękna plama kolorów, która zapierała mi dech w piersi, gdy tylko wyglądałam przez okno, próbując przygotować się na to, co prawdopodobnie już niedługo miało nastąpić.

Od równo trzech lat nie udzielałam się towarzysko w moim rodzinnym mieście, nawet, gdy przyjeżdżałam w odwiedziny do taty. Zamiast tego, zaszywałam się w gronie najbliższych mi osób, unikając zderzenia ze zbyt bolesnymi wspomnieniami, z którymi nie byłam w stanie sobie poradzić.

– Masz minutę i trzydzieści pięć sekund, inaczej odjeżdżam. – Usłyszałam donośny i zdecydowany ton Michaela, gdy tylko przyłożyłam do ucha wibrujący telefon. – Nie rób tej swojej skrzywionej miny, ani nie waż się wywracać oczami.

Z moich ust wydał się cichy jęk, po czym od razu się rozłączyłam. Poprawiłam swoje poplątane włosy, a następnie załadowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zbiegłam po schodach na dół.

– Wychodzę! – krzyknęłam głośno, wychylając głowę w stronę salonu. Zarzuciłam na stopy trampki, a z wieszaka ściągnęłam skórzaną kurtkę na wypadek, gdyby nocą miało być chłodniej.

Zza progu wyłonił się wysoki mężczyzna z brązową czupryną na głowie. Jedyne co z wyglądu łączyło mnie z moim staruszkiem to zielone oczy. On był wysokim postawnym mężczyzną o jasnej karnacji i orzechowych włosach. Ja większość cech wizualnych odziedziczyłam niestety po swojej matce.

– Tylko wróć przed dziesiątą i bądź grzeczna – rzucił z tym swoim zadziornym uśmiechem. Założył dłonie na piersi i przyglądał mi się, uważnie lustrując mnie wzrokiem.

– Och, a co to za powrót do przeszłości? – mruknęłam z niesmakiem, a na moją twarz wpłynął delikatny, krzywy uśmiech.

– Przez ostatnie lata nie mogłem ci tego powiedzieć. – Wzruszył ramionami, a następnie przeczesał dłońmi swoją idealnie dopasowaną koszulę. – Kiedyś musiał nadejść znowu ten moment.

Zaśmiałam się cicho, słysząc te słowa. Posłałam mu całusa z niewinnym uśmiechem i czym prędzej otworzyłam drzwi. Nie minęła chwila, jak znalazłam się w środku czarnego mercedesa.

– Ja chyba częściej muszę być stanowczy, wtedy wyjątkowo się nie spóźniasz. — Blondyn uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym swoje lśniące zęby. Wystawiłam język w stronę mojego przyjaciela, po czym posłałam mu zalotny uśmiech.

– Spieszysz się tak z jakiegoś konkretnego powodu? – Roześmiałam się głośno, gdy tylko zauważyłam jak Mike marszczy brwi z niezadowoleniem. Zapięłam pasy, ponieważ bezpieczeństwo na pierwszym miejscu, a następnie nerwowo zagryzłam policzek, spoglądając w boczną szybę. – Wieź mnie na to spotkanie z demonami przeszłości.

***

Kilkanaście minut później byliśmy już na parkingu, który znajdował się kilkadziesiąt metrów od plaży głównej, z której dobiegały odgłosy ludzi, jak i muzyki. Na niebie nie było najmniejszej chmury, a słońce powoli nabierało pomarańczowych barw, wisząc tuż nad horyzontem.

Przystanęłam na chwilę przy samochodzie i wzięłam kilka głębokich oddechów. Mike od razu zauważył moje poddenerwowanie, bo nie minęła sekunda, a znalazł się tuż koło mnie, obejmując mnie ramieniem.

– Chodź, napijemy się to się trochę wyluzujesz – powiedział cicho, głaszcząc mnie po ramieniu z troską. Od razu wyczuł to, co chodziło mi po głowie. Byłam aż tak oczywista.

Od kilku lat wiele osób próbowało się do mnie zbliżyć, ale bezskutecznie. Byłam zniszczona, w każdej możliwej postaci. Dlatego również od tylu lat byłam sama. Nawet, gdy jakikolwiek mężczyzna był naprawdę przystojny, inteligentny, z poczuciem humoru, ja uciekałam. Uciekałam, bo wiedziałam, że nie mogę mu dać tego, co potrzebuje. Bliskości. W żadnym tego słowa znaczeniu.

Apocalypse Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz