Rozdział Dwunasty

6.3K 155 35
                                    

Czas do Halloween, a tym samym do imprezy Caspiana, upłynął mi bardzo szybko. Blondyn, od tygodnia nie robił nic, tylko chodził po szkole i gadał o wielkiej nocy.

Nauka przesłoniła trochę moich zmartwień i na niej skupiam się w większości. Międzyczasie spotkałam się z Lydią. Chodziliśmy na basen, do kina i galerii. Z Ethan nie spędzałam za wiele czasu, mimo naszych wspólnych planów. Zaczyna się sezon hokejowy, a on jako kapitan musi mu poświęcić większość uwagi, tym bardziej że wiąże swoją przyszłość z tym sportem, do czego mi się przyznał, gdy raz po szkle udało nam się wyjść razem do Dunkin donuts. Muszę też przyznać, że bardziej zakolegowałam się z Ruby. Wymieniamy się numerami i raz nawet udało nam się zobaczyć. Jeśli chodzi do Kyla... od momentu na korytarzu ze sobą nie rozmawialiśmy. Unikam go, jak mogę, co jest trudne. Mamy wspólne zajęcia i mijam go często na korytarzu, co ruszt to z nowymi koleżanki, które bardzo upodobały sobie jego lewe ramię, robiąc sobie z niego wieszak.

Do imprezy zostało kilka godzin, a za dwie godziny przyjedzie Lydia, więc postanawiam pójść pobiegać. Ostatnio przez internet zamówiłam więcej sportowej odzieży, przystosowanej do aktywności zimą. Nakładam ubrania i zbiegam na dół. Od jakiegoś czasu biegam inną trasą niż tą z Kyle'em. Nie jest najlepsza, ale wolę już uważać na dziury w drodze, niż biegać tam, gdzie on. Teraz, jednak wybieram starą trasę. Jest piętnasta, więc nie ma szans, że go spotkam. Wkładam słuchawki do uszu, naciągam sportową opaskę i zaczynam biec w stronę parku.

Uwielbiam uczucie, jakie towarzyszy mi podczas biegania. Oczyszcza mi się umysł, a ostatnio mam o czym myśleć. Parę dni temu przeprowadziłam z rodzicami rozmowę na temat mojej przyszłości. Pytali, czy wybrałam uczelnię i kierunek. Cieszę się, że nie naciskają na mnie pod tym względem. Nie każą iść mi w ich ślady, ale wiem też, nie ucieszyłoby ich, gdybym powiedziała, że nie chce studiować albo że nie wybieram się do Yale. Chcę studiować, ale nie wiem co. To trudne. Mam siedemnaście lat i już dawno powinnam myśleć o swojej przyszłości, a gdy zapytali mnie o moje plany, siedziałam tylko i odpowiedziałam po cichu „nie wiem", bo kompletnie nie mam pojęcia. Może prawnikiem, co wydaje się łatwą opcją, patrząc na nich. A może chce być lekarzem, ale nie, do tego trzeba mieć powołanie, którego nie czuję. Może coś z finansami i rachunkowością? Jestem dobra z matematyki, a z zajęć przedsiębiorczości mam bardzo dobry. Architektura? Nie, nawet prostej kreski nie umiem namalować. A może kosmetologia? Nienawidzę szczepionek, więc nie wyobrażam sobie wbijać komuś w twarz wielkich igłę. Na samą myśl mam dreszcze.

Mogę sobie wymyślać, ale odpowiedź zawsze będzie taka sama. Za dużo nie wiem w moich planach. Nie mogę tego przeciągać. Powinnam już zapisać się na zajęcia dodatkowe w szkole. Rodzice niedługo znów zaproszą mnie do gabinetu i będą chcieli znać moją odpowiedź. Nie mogę znów stać, jak słup soli i udawać, że wszystko mam pod kontrolą.

Skręcam w prawo. Wbiegam na otwartą przestrzeń i natychmiast się zatrzymuję.

Przed sobą widzę Kyla.

Kyle, który rzuca pomarańczową piłkę przed siebie, a duży Golden retriever, który bacznie obserwuje, jak piłka zaczyna lecieć w dal, rzuca się do przodu i biegnie za zabawką.

Kyle ma psa. Tego mi nie powiedział.

Dalej nie ruszając się z miejsca, wyciągam słuchawkę z ucha.

- Barclay do nogi! - Woła głośno psa, który posłusznie odwraca się do niego z piłką pomiędzy zębami i zaczyna biec w jego stronę.

Stoję na tyle blisko, by zobacz, jak piękny jest jego pies. Ciemnobrązowe oczy są przepełnione ciepłym spojrzeniem. Ma średniej długości złotą sierść, piękny bujny ogon i oklapnięte uszy.

We Found LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz