Rozdział Trzynasty

5.9K 157 48
                                    

Impreza rozchodzi się na cały dom, wliczając w to patio i ogród. Ludzi, jest mnóstwo, a ma być jeszcze więcej. Przechodzimy między nimi, by dostać się do kuchni. Killian zostaję z tyłu, zaczepiony przez znajomych. W kuchni kręci się parę osób z czerwonymi, plastikowymi kubkami w ręce.

– Grace! – Odwracam głowę na dźwięk swojego imienia. W naszą stronę idzie Ethan i Caspian – Jesteś – Ten pierwszy podchodzi do mnie jako pierwszy i obejmuję na powitanie.

– Tak, jesteśmy – Odpowiadam, gdy wypuszcza mnie z objęć.

– Wyglądasz... – Mierzy mnie spojrzeniem, które po chwili przenosi na Lydie – Wyglądacie czadowo.

On sam ma na sobie długą, czarną pelerynę z kapturem i obszernymi rękawami, pod którą ma tunikę, która przez duże wycięcie odsłania jego umięśnioną klatkę piersiową i czarne spodnie.

– Anakin Skywalker? – Dopytuję.

– Tak, tylko ulepszona wersja – Jego usta rozciągają się w uśmiechu.

Patrzę na Caspiana i unoszę brwi. Chłopak ma na sobie żółty kombinezon zapinany na suwak z kapturem, pod spodem czarną koszulkę ze wzorem kolorowego smoka. Do tego maska na głowie. Podchodzę do niego bliżej. Na twarzy ma nawet zrobiony lekki zarost.

– Jesse, ziomaluuu – Blondyn przeciąga ostatnie słowo, wykrzywiając ręce w dziwne pozycje. – WITAM NA NAJLEPSZEJ IMPREZIE HALLOWEENOWEJ W WASZYM ŻYCIU!

– Jesse tak nie mówił. Bardziej Badger – Odpowiadam.

– Mniejsza o to. – Zaczyna się śmiać.

– Genialny ten kostium – Mówię, dotykając oryginalnego znaczka z serialu Breaking Bad.

– Koszulka – odpina kombinezon – jest oryginalna! – Otwieram szerzej oczy. – Serio, ci mówię. To ta sama, którą Pink man nosił w serialu.

– Jak ty...

– Dałem za nią pięć koła. Parę miesięcy temu, jakiś kolekcjoner wystawili na aukcję, razem z żółtą czapką, którą też kupiłem.

– Nieźle – Dotykam koszuli palcami. Kurczę, serio nieźle. – Kocham Breaking Bad.

– Moja dziewczyna – Caspian szczerzy się do mnie.

Odpowiadam mu uśmiechem, po czym odwracam się do Kylia, który mierzy chłopaków ponurym wzrokiem – Znacie się, prawda?

– Cześć, stary – Kiwa mu Caspian, na co Kyle odpowiada.

Gdy spojrzenia Ethana i Kyla się spotykają, na ich twarzach nie widać nic więcej oprócz wzajemnej nienawiści. Lydia też to zauważa, bo posyła mi wymowne spojrzenie.

– Caspian, twój dom jest imponujący – Mówię szybko, by przerwać bitwę na spojrzenia.

– Przypomina bardziej galerie sztuki niż dom, ale dzięki – Coś o tym wiem. – Czujcie się jak u siebie. Alkohol jest we wszędzie, więc no, wiecie, co robić. Jedzenie też. Gdyby coś się działo ochrona, jest przy wyjściach, a i wejście, na górę jest zabronione. Wy się nie krępujcie, ale jeśli zobaczycie kogoś nieznajomego, dajcie znać. – Patrzy na coś, co znajduję się za mną – Dobra, dzieciaki, lecę zabawiać innych – Już ma się odwracać, ale przystaje i patrzy na mnie – Niezły strój gołąbeczku.

– Jestem łabędziem – Zauważam.

– Ptak, to ptak. – Mówi i znika w tłumie.

– Czy on serio, wziął nasze przebrania za gołębie?

– To Caspian – Lydia wzrusza ramionami – Chodź, idziemy się czegoś napić.

Zerkam na Kylia, który rozmawia z Kilianem i z jakąś dziewczyną w przebraniu czarownicy. Ethan, gdzieś znikł.

We Found LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz