23. Gdyby te skrzydła potrafiły latać

987 46 43
                                    

Podniosłam się z ziemi i wsunęłam dłonie do kieszeni przemoczonej bluzy. Deszcz nie przestawał padać, ale już dawno przestało mi to przeszkadzać. Odwróciłam wzrok i popatrzyłam gdzieś w przestrzeń nabierając powietrza w płuca.

— Dlaczego o to pytasz? — wysyczałam przez zaciśnięte zęby i obdarowałam złowrogimi spojrzeniami chłopaka, który stał przede mną z zaciśniętą szczęką.

— Jaki masz problem, żeby odpowiedzieć? — powiedział, a jego ton wskazywał na to, że był wyprowadzony z równowagi prawie tak samo jak ja.

— Bo to moja prywatna sprawa! — wybuchłam wymachując rękoma na wszystkie strony. — Ty nie chcesz opowiedzieć mi co robiłeś w Houston przez dwa tygodnie, dlaczego więc ja miałabym rozmawiać z tobą o czymś, o czym nie mam ochoty?

— Nie pytam się ciebie o okoliczności tylko o to, czy w ogóle tam byłaś. — Wyraz twarzy miał zdecydowany i poważny, ale jego morskie oczy niemal błagały mnie o odpowiedź. Dlaczego aż tak bardzo mu na tym zależało?

— Tak — powiedziałam cicho oblizując mokre od deszczu wargi. — Byłam w Kalifornii, czy ta informacja zmieniła twoje życie?

Uniósł wzrok prosto w moje oczy i przez chwilę błądził w nich jakby chciał znaleźć w nich coś więcej. Tęczówki zabłysły mu jeszcze mocniej, a usta delikatnie się rozchyliły. Skinął nieśmiało głową, po czym spuścił głowę i wbił spojrzenie w ziemię.

Stałam jak wryta obserwując jego dziwne zachowanie i czekałam czy raczy się w jakikolwiek sposób odezwać, ale niestety to nie nastąpiło. A skoro Noah zaczął się zachowywać w ten sposób, nie mogłam przecież w jakimś stopniu odstawać.

Założyłam ręce na piersi i wysoko uniosłam brwi. Zagryzłam nerwowo policzek i podeszłam bliżej chłopaka tak, aby słyszał wyraźniej moje słowa.

— Daj kluczyki od auta.

— Co? — mruknął unosząc wzrok z powrotem na mnie.

— Wracam do domu, nie będę szła w tym deszczu — odpowiedziałam jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.

— Przestań gadać głupoty, chodź. — Pokręcił głową, a następnie sięgnął po moją dłoń, jednak ja pokręciłam od razu głową i spojrzałam gdziekolwiek, byleby nie na niego. — Davis, skończ z tym zachowaniem dziesięciolatki, bo to już zaczyna być męczące.

— O, proszę! Jaki nagle rozgadany! — wybuchłam, a on ponownie pokręcił głową z niedowierzaniem.

— Po prostu niby wiedziałem, a i tak jestem zaskoczony — powiedział bardziej do siebie, niż do mnie.

— Co wiedziałeś? — Wbiłam w niego lodowate spojrzenie, ale gdy odpowiedź nie padała wystarczająco długo, złapałam się za głowę przewracając oczami. — Ja pierdolę, o co ci chodzi? Co wiesz? Co Lion ci powiedział? Bo jestem pewna, że przedstawił to w całkowicie inny...

— Skończ z tym Lionem — przerwał od razu unosząc głos. — Nie mam pieprzonego pojęcia co wspólnego ma z tym jebany Carrington!

Popatrzyłam na niego ciężko wzdychając. Miałam taki mętlik w głowie, że czułam jak wewnątrz wszystko mi buzuje. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego Noah poruszył temat najgorszego momentu mojego życia. Momentu, w którym przestałam oddychać, a całe moje życie i wszystko w co wcześniej wierzyłam, rozsypało się w drobny mak.

— Wytłumacz mi, proszę, bo chyba zaraz zwariuję — powiedziałam cicho, a moje przemoczone ciało zaczęło drżeć z przeszywającego zimna.

— Ty mi powiedz, dlaczego nie chcesz o tym rozmawiać? — odpowiedział wbijając we mnie swoje duże jasne oczy. — I co twój pobyt w Kalifornii ma wspólnego z Lionem?

Apocalypse Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang