VICTOR:
Z ostatnich dni niewiele pamiętam, ciągła nauka, chlanie i ćpanie w tygodniu by sobie nic nie zrobić. Tak wyglądały ostatnie dni, właśnie minął równy tydzień od momentu, gdy odwiozłem tą pijaną smarkulę do domu. Wydaję mi się, że w szkole jej nie widziałem, ani na treningach, chociaż nie jestem pewny bo tak jak mówię, nie pamiętam co się działo przez ten tydzień. Gdyby moi przyjaciele nie wkroczyli wczoraj do akcji, mógłbym zaćpać się na cholerną śmierć. Nie ukrywam, że byłoby mi to na rękę, chciałem tego. Tak bardzo tego chciałem, a oni musieli wszystko zepsuć, jak zwykle. Jebani niszczyciele dobrej zabawy.Nie wiem czemu oni dalej tu ze mną siedzą, w moim domu, do którego nie wpuszczam zupełnie nikogo. W sumie to do tej pory nikt nie wiedział gdzie mieszkam, pomijając Logana. Leżałem z zamkniętymi oczami udając, że dalej śpię, ponieważ nie chciałem wysłuchiwać ich pogadanek. Chciałem by sobie poszli, nie potrzebowałem ich towarzystwa.
- Ja za trzydzieści minut muszę być w studio, mam nadzieję, że poradzicie sobie beze mnie — powiedział Xav.
- Spokojna głowa, o której kończysz? Bo ja z Martinem na siedemnastą musimy lecieć na zmianę — odezwał się Louis.
- O siedemnastej trzydzieści kończę ostatni projekt, więc myślę, że sam Logan sobie z nim poradzi przez tą chwilę.
- Dobra, to ty jedź i wróć tutaj po pracy.
Zajebiście, czyli mieli tutaj przesiedzieć cały boży dzień.
Musiałem w końcu pokazać, że wcale nie śpię. Bo mój pęcherz zaraz by eksplodował, więc przekręciłem się na plecy z próbą wstania. Ręce bolały mnie jak diabli, nie mogłem się podnieść chodźbym chciał.
- Obudził się, pomóżcie mu wstać — powiedział Martin, a po chwili siedziałem już na łóżku.
Zdziwieniem było gdy na rękach zobaczyłem bandaże, co się do kurwy stało.
- Mogę się dowiedzieć co się do kurwy stało? I dlaczego, kurwa, mam te jebane bandaże?
- Dalej agresywny — skomentował pod nosem Louis.
- Jakiś masz problem?! — uniosłem ton. — I czy może mi ktoś w końcu odpowiedzieć?
- Zbyt dużo opowiadania, a do tych bandaży. Victor, znowu zrobiłeś sobie krzywdę, a w dodatku chciałeś się zaćpać do jebanej śmierci. Gdybyśmy nie zareagowali w odpowiednim
momencie..- No te zaćpanie się akurat pamiętam, ale po co mi przerwaliście co? Dlaczego kurwa zawsze musicie się wtrącać? — zrobiłem krótką przerwę. — No słucham, wytłumaczcie mi to!
- Nie chcemy stracić najlepszego przyjaciela, a w dodatku kapitana szkolnej reprezentacji i przewodniczącego szkoły. Bez ciebie ta szkoła nie miałaby sensu.
- Głupie pierdolenie.
- Victor pomoż nam sobie pomóc, jak narazie nikogo z nas nie chcesz dopuścić do siebie, wiec co my mamy zrobić?
Prawda była taka, że ojciec nauczył mnie tego bym nikogo do siebie nie dopuszczał. Po co oni chcą, żebym ich do siebie dopuścił skoro chcą mnie tylko wykorzystać dla swoich korzyści?
- Po prostu się ode mnie odpierdolcie, tyle wystarczy. Jesteście dla mnie jak bracia ale zbliżacie się do mnie jeszcze bardziej, a ja tego nie chcę. Nie chcę was tak blisko, nie potrzebuję tego.
- Weź leki.
- Nie będę brał żadnych leków — powiedziałem stanowczo.
- Victor musisz brać te antydepresanty, po co ci one skoro nie chcesz ich brać. Utrudniasz sobie wszystko.
CZYTASZ
Get Respect
RomanceVictor Cabrera to chłopak z nieciekawą przeszłością. Alkohol, używki, narkotyki i uczestnictwo w nielegalnych wyścigach samochodowych są mu dobrze znane. Jego problemem od dawna są kobiety, do których nie ma ani grama szacunku. Pewnego dnia w jego...