17. Kto jest diabłem?

1K 45 1
                                    

Rio de Janeiro, Brazylia
Sierpień

   Po tej niezręcznej sytuacji Victor przedstawił się mojej mamie z niezwykłą kulturą, przeprosił ciocię Kate za „niespodziewaną" wizytę, pomijając wejście przez balkon i opuścił dom mojego wujostwa. Postanowił, że przyda mi się chwila dla rodziny, której ja bardzo się obawiałam. Moja ciocia zasypała mnie milionem pytań, o to skąd ten chłopak wziął się w naszym domu i ku mojemu zdziwieniu wstawił się za mną Matheo, oznajmując wszystkim, że Victor był u niego i po prostu na chwilę wstąpił do mnie. Uwierzyli w to wszyscy oprócz mamy, która wiedziała, że coś jest na rzeczy i nie zamierzała czekać z rozmową.

- Co robicie?- zapytała, wchodząc do pokoju. Ja i Austin, który zjawił się w Rio razem z mamą właśnie oglądaliśmy Harrego Pottera. Chłopiec bardzo się za mną stęsknił i mimo wcześniejszej sytuacji bardzo się cieszyłam, że znów jesteśmy razem.

- Oglądamy film o czarodziejach.- powiedział, przepełniony entuzjazmem.

- A nie chciałbyś zobaczyć jak Matheo naprawia swój super szybki motor?- zapytała go mama, a ja wiedziałam że ewidentnie chce abyśmy zostały same. Oczywiście jej się to udało, ponieważ Austin zbiegł do garażu niemalże jakby go wystrzelono z procy.

-  Kim był ten chłopak?- zapytała, a jej głos przepełniony był troską. Mimo wcześniejszego wstydu czułam się dobrze i wiedziałam, że od tej rozmowy nie mogę, a nawet nie chce uciec.

- To Victor, poznałam go tutaj.- przyznałam zgodnie z prawdą.- Kolega Matheo i innych.-dodałam.

- Dla Ciebie to chyba nie tylko kolega.- uśmiechnęła się.

- Sama nie wiem, bardzo krótko się znamy.

- To prawda.- przyznała.- Ale chyba spędzacie trochę czasu razem teraz.

- Nawet za dużo mamo.- zaśmiałam się.- Victor jest wszędzie tam gdzie ja i na odwrót, wiele razy mi pomógł w trudnych sytuacjach. Raz nawet prawie mnie uratował jak spadłam z deski i trochę mnie podtopiło.- powiedziałam cichym głosem, wiedząc, że mama może się zmartwić.

- Trochę podtopiło?- uniosła brew.- Myślałam, że jesteś bardziej odpowiedzialna Aurora.- powiedziała, a ja wiedziałam, że temat gangstera, który próbował wykupić mnie na wyścigi lepiej ominąć.- W każdym razie, to nie jest wiele czasu, ale przeszliście razem więcej niż niejedno małżeństwo.- zaśmiała się.

- Może nie małżeństwo, ale naprawdę dobrzy przyjaciele.- odpowiedziałam.

- Warto pielęgnować takie przyjaźnie.- obdarowała mnie uśmiechem.- Idź na miasto, nie chcę cię hamować.

- Mogę?- zerwałam się z łóżka, szybko sięgając po skórzaną kurtkę.

- Pewnie, tylko proszę tym razem bądź bardziej odpowiedzialna.

***

- Czyli uważasz, że Pani White ma mnie za osobę wartą twojej uwagi?- uśmiechnął się Victor.

- To już nie jest Pani White, ale tak.- odparłam sięgając po swoje piwo. Siedzieliśmy razem na plaży, popijając koronę i leżąc na dużych leżakach.

- Myślisz, że jeszcze do siebie wrócą?- zapytał.

- Moi rodzice?- zaśmiałam się.- Gdyby nie nieobecność taty na co dzień nigdy bym nie uwierzyła w to, że przestali się kochać. Ale nie sądzę, że do siebie wrócą po dziewięciu latach.

- Dlaczego się rozstali ?- zaczął ciągnąć temat.

- Wiesz co, sama nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Myślę, że oni wciąż coś do siebie czują, żadne z nich nikogo sobie nie znalazło.- powiedziałam.- Możliwe, że czas, w którym zaczęli być razem nie był właściwym czasem.

- Wierzysz w to?

- W co?- zapytałam.

- No w przeznaczenie.- zaśmiał się.

- Raczej tak.- spojrzałam w stronę wody.- Myślę, że nasze spotkanie to też nie jest przypadek tylko zrządzenie losu.

- To jedno z lepszych zrządzeń losu w moim życiu.- powiedział, a nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Wariat.- zaśmiałam się i wstałam z leżaka.- Chodź pojedziemy do siódmej.

- Nie.- powiedział natychmiastowo.

- Dlaczego?- zdziwiłam się jego tonem.

- Dziś tam nie dzieje się nic ciekawego.- powiedział. Próbował być przekonujący, ale czułam, że coś nie gra.

- Jesteś pewien?- dopytywałam.- Marika mi pisała, że wszyscy tam siedzą.

- Tak jestem pewien.- odpowiedział.

- Dobrze w takim razie zadzwonię i powiem jej, że nie przyjedziemy.- przewróciłam oczami i odeszłam na bok.- Halo- powiedziałam po kilku dłuższych sygnałach.- Marika strasznie tam głośno, nie słyszę kompletnie co mówisz.- powiedziałam, zatykając drugie ucho ręka, aby jak najlepiej zrozumieć koleżankę.

- Tu jest ogromna impreza, chyba przyjechał sam Fernando Sante. - krzyczała do słuchawki.

- W takim razie my zostajemy, lepiej się mu nie narażać.- odparłam.

- Mam wrażenie, że on chce wystawić Victora, chyba go szukają.- powiedziała.- Muszę kończyć.- dodała po chwili.- zdziwiona schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na zmieszanego Victora.

- W siódmej jest ogromne poruszenie, skłamałeś.- powiedziałam.

- To nie tak.- zaczął.- Nie chciałem żebyś natknęła się na Sante.- powiedział.

- A teraz on szuka Ciebie.- dodałam podejrzliwie.

- Nie wiem pojadę tam i sprawdzę o co chodzi.- odpowiedział, zbierając swoje rzeczy.

- Dziwnie się zachowujesz.- podniosłam brew i spojrzałam na niego nie do końca wiedząc o chodzi. Victor podszedł do mnie, objął dłońmi i nachylił się nad moją twarzą.

- Każda minuta z tobą jest najlepszą minutą w moim życiu, przysięgam ci to.- powiedział, a ja zastygłam.- Muszę pojechać do siódmej i spotkać się z Sante, chociaż nie chcę.

- Dlaczego?- wydukałam z siebie.

- Żeby takich minut było więcej Aurora.- odparł mocno mnie przytulając.

- Victor naprawdę nie wiem o co chodzi.- zaczęłam się denerwować, jednak on zachowywał się nad wyraz spokojnie.

- Wracaj do domu proszę, obiecuję, że zobaczymy się za godzinę, nie więcej.- powiedział, odwracając się w stronę swojego samochodu.- Jedź do domu Aurora.- dodał, odjeżdżając. Pozostawił mnie zdezorientowaną i niepewną. Bałam się Sante i martwiłam się o swoich przyjaciół, a Victor pozostawił mnie w totalnej niewiedzy. Czułam się z tym fatalnie i nie mogłam wrócić do domu, czekając na rozwój wydarzeń. W ciągu kilku sekund wybrałam numer do mamy.

- Mamo?- odezwałam się.

- Coś się stało?- zapytała.

- Nie, ja po prostu chciałam zapytać, co robicie.- odpowiedziałam.

- Austin i wujek już śpią, Matheo jest ze znajomymi, a ja i Kate oglądamy Pretty Woman. O której wrócisz?

- Nie mam pojęcia, ja i Victor właśnie jedziemy do Matheo.- skłamałam.- Pewnie posiedzimy przy ognisku i wrócimy dopiero w nocy, ale nie martw się jestem w dobrych rękach.

- Mam nadzieję, kocham Cię.- powiedziała, a w jej głosie słyszałam zdezorientowanie, całkiem podobne do tego, które czułam ja.

- Kocham Cię mamo.- szepnęłam i odłożyłam słuchawkę, ruszając w stronę siódmej. Musiałam stawić czoła diabłu. Jadąc tam nie wiedziałam, kto naprawdę nim jest.

winnersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz